12
, A na ustach się rozściela
Lilja, mirra nakształt mchu.
Złoty pierścień lśni u ręki,
Hyacyntów ca nim dość
Safir zdwaja ciała wdzięki,
Co jak słońska błyszczy kość.
Postać jego rosła, dumna,
Jako cedr libańskich gór,
Jako marmuru kolumna
Co się wznosi aż do chmur.
Ol słodkim jest oddech jego,
I dusza ku niemu lgnie;
Oto obraz jest miłego
Co dotąd miłuje mnie. •
Chętnie chciałybyśmy szukać —
Któż nam powie gdzie on znikł?
Wićm ja, wićm gdzie go odszukać—
On do swego sadu zbićgł.
A tam z grządek pełną dłonią,
Zrywa kwiaty w równy zwój,
Jemu zioła, lilije wonią,
Jam jest jego — on jest mój.
Jak Jeruzalem, jak sztandar
Co przed wojskiem wieje Jesteś piękną, — odwróć oczy Bo z miłości mdleję.
Włos twój —jak włos kóz Giladu Jedwabiem się ścieli,
A twe zęby jako owce
Co wyszły z kąpieli.
Jako owce z których każda Ma jagniątek dwoje,
Jako granat popękany Są jagody twoje.
Za nic sześćdziesiąt królewien,
I tańczący tłumnie