Bogata, oryginalna galeria typów ukształtowanych w nowych warunkach. Osobistości nieraz groteskowe jak z karykatur Hogartha, Dau-miera, luh rysunków Kostrzewskiego.
Obejrzmy ryciny zżółkłe, zbladłe dagero-typy, przerzućmy stare pamiętniki i ilustracje. Zwolna utworzy sie korowód żywy, gestykulujący — pełen tupetu i fanfaronady. W tej atmosferze zaczepnej i gorącej łatwo o zwadę i pojedynki, o sprzeczki i awantury. Pojedynków mnóstwo.
Zapomniane typy noszą już zapomniane nazwy. Dandys, bufon, fircyk, złoty młodzian, niebieski ptak, szuler, szlagon, fanfaron, poczciwiec, parweniusz, wydrwigrosz, garson, burżuj, mieszczuch, wojażer —- wszyscy czuli sie w kawiarni jak w domu.
Kalejdoskop typów — bogaty, ale jednostronny. W tym korowodzie osobistości uderza brak kobiet. Dama nie wchodzi do kawiarni. Czasem w wojażu, czasem przypadkowo. Zabłąka sie czasem subretka Mimi, ale i to ukradkiem. Czasem artystki z komedialni wchodzą w asyście złotej młodzieży. Od czasu do czasu urocza szansonistka zachwyci i zgorszy frywolno-ścią piosnki. Panie „edukowane**, „wyższego uro-dzenia**, „z manierami** nie zaawanturowąły sie ani do cukierni ani do szantanu (cafe chantant). Czasem w wojażu, incognito używały przyjemności zakazanej pobytu w kawiarni, tracąc dobrą opinie-
Poznań z dawien dayna otaczały ogrody i zagajenia. Letnią porą błyszczały w licznych ogrodach na przedmieściach lampiony i weneckie latarnie. Na placu Napoleona (dawniej plac Do-brzyckich za czasów niemieckich „Wilhelms-platz“) na początku XIX wieku cukiernik Łysa urządza koncerty, serenady, przedstawienia. Goście siedzą pod czerwonymi parasolami i jedzą
7