78 Z. KRASIŃSKI: IRYDION
KORNELIA. Obiecaj, że nie wmieszasz się do nich, że nie wdziejesz zbroi na gwałty świeckie i potępione!
IRYDION. Biedna, ty nie wiesz, co mówisz.
KORNELIA. Nie chcesz?
IRYDION. Ja sam ich powiodę.
KORNELIA. Biada mi!
IRYDION. Czyś nie słyszała od wielu świętych, że bliskie czasy?1 Czy nie pamiętasz słów Jedynego, kiedy odchodząc przyrzekł swoim, że powróci i królować będzie? Czyż ulubieniec Jego na dzikiej Patmos2 nie powtarzał, że Babilon runie, a sprawiedliwi na gruzach zasiędą?
KORNELIA. Kiedyś, kiedyś, ale nie dzisiaj.
IRYDION. Dziś, siostro, lub nigdy!
KORNELIA. Wiktor wyklął Eugenesa, który tak myślał i mówił.
IRYDION. Rzymianie ukrzyżowali Eudora, który tak myślał i mówił.
KORNELIA. Pójdź do Biskupa, wyspowiadaj się jemu, zapytaj się go jak posłuszne dziecię...
IRYDION. Ja dzieckiem tylko być zdołam przy tobie na chwilę znikomą jak fala, co nie wróci nigdy. Za okręgiem twoich spojrzeń we krwi ja broczyć będę — trawa nie po-rośnie, gdzie mój koń przeleci!3
KORNELIA. Bluźnisz!
IRYDION. Nie — ja przeczuwam tryumf Boga twego!
KORNELIA. Czyż On takiego zwycięstwa nauczał? Czyż nie odpuścił wszystkim? Czyż słabych nie ubłogosławił dla ich słabości? Czyż niewiniątkom nie obiecał królestwa niebios dlatego, że drobne i ciche?
IRYDION. Taki był początek — ale dziś, siostro, słabi w siłę wyrośli, niewiniątka stali się mężami!
KORNELIA. Miłosierdzia, miłosierdzia wołam nad nim, o Panie! Ty mu nie dasz przepaść w oczach moich. Ach! co ja mówię? gdzie jestem? Wszak ślubowałam ci, Panie, całe serce moje. Jakże tu ponuro — pierwszy raz strach umarłych mnie napada — kto tu jest z nami? (Obziera się)
IRYDION. Oprzyj się na mnie!
KORNELIA. Tak, tak, ty się nie odejmiesz mojej potędze. Łaska uwiośni twą duszę. Ja wiem, żem się urodziła, żeby ciebie zbawić!
IRYDION. Ani ty, ani nikt na ziemi nie wydrze z piersi moich pragnienia, które je rozdziera. Gdyby sam Bóg nie wołał na nas, gdyby pomoc świętych nam obiecaną nie była, sam jeden jeszcze bym dzieło rozpoczął.
Ostatni raz może mówię do ciebie. Znasz dzieje matki mojej, ale ukryte przed tobą wielkie myśli ojca mego. Pij kroplami ze mnie gorycz, która mnie pożera. Słuchaj!
KORNELIA. Ty ostatni raz — ty do mnie mówisz?
IRYDION. Słuchaj! (Siada u stóp sarkofagu — ona wyżej opiera się na tym samym grobie)
W trzynastą rocznicę śmierci Grimhildy on nagle zawołał mnie do siebie z rana. Już od dni kilku bladość złowieszcza kaziła mu lica. „Synu — rzekł — niech zastawią biesiadę w sali Delfickiego Apollina. Ostatni raz dzisiaj położym się u jednego stołu. Bóg matki twojej mnie ściga i nim wejdzie jutrzejsze słońce, opuszczę tę ziemię”. Strach mnie ogarnął. Szedłem jego wypełnić rozkazy. On dzień cały strawił ze starcem maurytańskich pustyni4. Głosy ich rozchodziły się jak ostatni szczęk dogorywającej bitwy — stało się cicho — wyszli oba i stąpali ku sali festynów!
Zob. Przypiski Autora [54].
Mowa o św. Janie Ewangeliście, który miał na wygnaniu na wyspie Patmos napisać Apokalipsą (Objawienie); zob. Przypiski Autora [54].
Zob. Przypiski Autora [55].
Mowa o Masynissie.