AlWHWWWMf fW'/V1»l«lv
m
Llyo,,, 8M1! jogieWiinp. ®P1 MMMMMI
tuuuntlną msuw swojego powieliła. Hvłv to pierwue imejakie. które 11 dużą skałę interweniowały w sferę zdrowia
pubłu/nego. , ’
SiaiKbrass i Wbite (1986) zauważają. że chociaż XIX-wieczna klasa wyfsn wystrzegała się mówienia o swoich niższych funkcjach cielesnych. to coraz więcej mówiła o jednoczesnych zagrożeniach oni 1 fascynacjach /ścieni sfer niższych; o woni slumsów, gałgania* izach, prostytutkach. rynsztokach, o zagrożeniu ze strony szczurów, o sihodach dla służby, służącej na klęczkach itd. (zob. też Shields 1991 o życiu niższych sfer w XIX-wiecznym Brighton). Klasa wyższa w XIX-wiecznych miastach brytyjskich w specyficzny sposób „postrzegała” je zmysłowo - powonienie odgrywało szczególnie ważną mię. Romantyczną konstrukcję przyrody silnie nasycono odorem śmierci, szaleństwa i rozkładu, który w przeciwieństwie do przyrody był stale obecny yv mieście przemysłowym (Tuan 1993; 61-62; zob. Classen etal. 1994: 165-169 o klasie i etnicznej strukturze takich „woniobrazów”; Corbin 1986; rozdz. 9 o „fetorze ubogich” w Paryżu).
Ujmując rzecz ogólniej, zachodni akademicy nie rozwinęli w zasadzie tak zwanej przez Rodawaya (1994: 61) „geografii nosa” (ale zob. Classen et al. 1994; Corbin 1986; Porteous 1985, 1990). Stało się tak wskutek deprecjacji zmysłu powonienia przez zachodnią kulturę i z racji pokrewnego poglądu, że zmysł ten jest znacznie lepiej rozwinięty u tak zwanych dzikich niż wśród tych, którzy są wyraźnie cywilizowani (zob. Tuan 1993: 55-56). Lefebvre wszelako twierdzi, że tworzenie przestrzeni jest związane przede wszystkim z wonią. Powiada on, że „tam, gdzie występuje zażyłość między •podmiotem* a «przedmiotem», musi istnieć świat woni z miejscami, w których podmiot i przedmiot przebywają” (1991; 197). Jak się wydaje, powonienie zapewnia bardziej bezpośrednie i mniej zaplanowane spotkanie ze środowiskiem, i to takie, którego nie można włączyć i wyłączyć. Zapewnia dość bezpośrednie poczucie otaczającego nas środowiska i dlatego może często pojawiać się we współczesnym dyskursie środowiskowym. Tuan (1993) uważa, że bezpośredniość i momentalność woni stanowi silny kontrast z abstrakcyjną i kompozycyjną charakterystyką widzenia.
Trzeba by więc zbadać różne „woniobrazy”, które organizują i mobilizują nasze uczucia wobec poszczególnych miejsc (włączyw-
1*^1 co mtł/nii ł»y luucwal „mMkołn.i/arnt"). IMjęne wmHobra-/ów skutecznie wydobywa pi /rstizefine upiOTądkowanie rozmai-tyih woni i ich przyporządkowanie tlo inujw (ftirteous lńHJr JMtd). W szczególności zmysł powonienia wydaje mi; nadrwyc /.t| wa/n> dla ewokowania wspomnień 1 określonych inirjsr, jak /anwa/a lu an (1993: 57), przelotny zapach morskich wodorostów wystarcza do wywołania u niego wspomnień z d/iet instwa, i hoć obrazy miejsc z jego dziecięcych lat tego nie czynią. Nawet jeśli nie potialitm zidentyfikować określonej woni, to i tak może ona nam pomóc w ukształtowaniu i utrwaleniu poczucia jakiegoś nuejwa Mozę zarówno budzić wstręt, jak też przyciągać i jako taka może odgrywać główną rolę w tworzeniu i wyważaniu zasadniczych rozróżnień smaku. Rodaway zgrabnie podaje swój opis geografii woni:
... percepcja jakiejś woni w danej przestrzeni lub na wskroś niej, może ze zmiennym natężeniem, która będzie trwać przez chwilę, a polem zniknie, odróżnianie jednej woni od innej i kojarzenie woni z poszczególnymi rzeczami, organizmami, sytuacjami i uczuciami, które wszystkie wnoszą wkład w ukształtowanie poczucia miejsca oraz charakteru miejsc. (1994: 68)
Podsumowuje on wiele pism literackich, które starają się określać różne miejsca w terminach ich wyraźnych woni, włączywszy wiele wziętych z „natury”. Na przykład G. K. Chesterton pisze: „błyskotliwy zapach wody, dzielny zapach kamienia, zapach gromu i rosy nad ranem, pod nimi stare kości zakopane” (Rodaway 1994: 73); Tołstoj opisuje zapachy po wiosennej burzy: „zapach brzóz, fiołków, woń gnijących liści, grzybów i dzikiej wiśni” (cyt. za Tuan 1993: 62). Niedawno Salman Rushdie w powieści Dzieci północy opowiada o tym, jak dzięki sile powonienia mógł poznać „sekretne aromaty świata, ciężki, lecz krótkotrwały zapach nowej miłości, a także głębszą, trwalszą woń nienawiści”, a także szerzej „potęgę węszenia prawdy, wywąchiwania, co wisi w powietrzu, tropienia z nosem przy ziemi” (1989: 307).
W ogólniejszym kontekście McClintock (1995: rozdz. 5) przekonująco analizuje XIX-wieczną historię mydła oraz faktyczną i metaforyczną rolę czystości w rozwoju imperium brytyjskiego (jej książka nosi tytuł Imperial Leather). Przytacza ona slogan Unilever Company z tej epoki: „mydło to cywilizacja” (1995: 207). Reklamowanie mydła miało dwie konsekwencje. Po pierwsze, wzmocniło brytyjski kult życia domowego i uczyniło je determinantą narodowej