znaczeniu lego słowa43. Charakterystykę stylową dzieł wypowiada w trybie impresyjny^ ale w ścisłym związku z centralną dla danego utworu sferą wyobrażeń.
Inny obrót przybrała interpretacja Konrada Wallenroda. Mochnacki nie poprzestaje na syntetycznej formule; podejmuje drobiazgową wręcz krytykę stylu. Poza realiami te krytyki można dostrzec niezwerbalizowanc, niemniej jednak całkiem wyraziste, motyw ideologiczne o charakterze pozalitcrackim. Mochnacki zajął wobec powieści Mickicwi cza stanowisko nieprzychylne, nawet nieprzejednane. W swym krytycyzmie nie był moa osamotniony46; pełna oryginalność cechuje jego jawne i ukryte racje.
Ważniejsze sprawy eksponuje krytyk od razu: "Czyn wspaniałomyślny piękne Litewki jest rzeczą poematu Grażyna; zaś rzeczą poematu Konrad Wallenrod jest szli chctne przedsięwzięcie i niemniej wspaniałomyślne poświęcenie się dzielnego Litwin: [...] Wallenrod służył Litwie obłudą, złamaniem wiary, utratą części. Lecz po odcięci głębokiego i politycznego w tym rozumienia, pocma Konrad Wallenrod, cząstkowi ułamkami śliczne i czarujące, w rozwinięciu jednak swoim, jako twór sztukmistrza i* względzie artystowskim, całością organiczną, poetycką nie jest, [...] w układzie Walkiw da, rozciągłym, głębokim, śmiałym, przechodzącym miarę zwykłych przedsięwzięć pa tyckich, nie masz wewnętrznej zgody i harmonii między częściami, między masat ogólnej konstrukcji poematu. [...]. Mickiewicz nic zrealizował wielkiego planu, n rozwinął i nic wyczerpał idei swego poematu. Między charakterem Wallenroda, międ scenami, gdzie się ten charakter najjawniej wyraża, a ekspozycją głównej jego sprał zachodzi widoczny, uderzający niestosunek (...]" (s. 114). W podsumowaniu pada kolejne zarzuty. Ta miłość, te wyrażenia, te myśli, te widoki natury [;...] wszystko jest uderzającym anachronizmem w Wallenrodzie. Rzecz jego nie przy pa w te czasy i jego charakter z jego miłością żadną nic rymuje miarą... Ta, że powiem, modernizacja pojęć i kolorytu stawia w fałszywym świetle bohatyra poema samej rzeczy przyczyniając nieforemność, bezkształtność. Wreszcie już to jest mam sentymentalna [...]" (s. 117-118), której krytyk poświęca mniej więcej dwie Irzci wypowiedzi o poemacie Mickiewicza.
Mamy więc cztery formuły polemiczne - bohater, kompozycja, stylizacja his to; czna, wrażliwość sentymentalna. Upraszczając: wywody Mochnackiego koncentruj.'; i wokół kwestii epiki bohaterskiej, której poeta nic podołał, oraz kwestii maniery sen! mentalnej, której uległ. Jaka zachodzi relacja między tymi zagadnieniami?
Bohater w pierwszych scenach zapowiedziany jako "straszny", "wielki", taki s w scenie uczty, gdzie indziej odznacza się nichcroiczną zgoła czułością i namiętność Jego język, wyobraźnia, wrażliwość czyni go wtedy podobnym do Gustawa — ale je zakochany upiór stanowił "fikcję romantyczną"47, to epicki Wallenrod wymagałby char ktcryslyki zgodnej z realiami środowiska i czasu historycznego. Należy zwrócić uwaf że podobnych warunków nie stawiał krytyk Malczewskiemu. Przeszedł do porzątł dziennego nad bajroniczną rozpaczą Wacława, bohatera Marii, a nad romantyk przecież fikcją Pacholęcia unosił się ledwie nie mniej niż nad rekonstrukcji; dawiKj rycerskiego i domowego obyczaju, personifikowanego przez Mieczniku (s. 98-99, 10 Nic te kryteria stosuje Mochnacki do Konrada Wallenroda. Nie uwzględnia - być nt# z premedytacją - tragicznego formatu postaci tytułowej, zbywa całkowitym milczeń* ideologa patriotycznej zemsty Ilalbana.
Wiele uwagi natomiast poświęca recenzent Aldonie. Poddaje miażdżącej kryl? koncepcję psychologiczną tej postaci, wiąże z nią rażący rezonans entocjonalno-na
jowy w utworze. Wątek Pustelnicy rozsadza układ fabularny powieści. "Krótko mówiąc: cały romans Alfa i Aldony zły skutek czyni w tym poemacie" (s. 118). W słowie "romans" zawarł Mochnacki chyba nic mimowolną konotację gcnologiczną: skonstatował oto, w jaki sposób Mickiewicz znbrnął w wadliwe rozstrzygnięcia fabularne. Jak się wydaje, cała krytyka poematu jest oparta na założeniu, że poeta przyjął model epiki bohaterskiej, a wykonał romans.
Krytyk wyraźnie odnosi do Konrada Wallenroda trzy ważne założenia rodzaju epickiego, które w "całkowitej zależności" od klasycystycznych pojęć formułował dziesięć lal wcześniej debiutujący Mickiewicz4*:
1/ w sprawie bohatera: "Podług prawideł bohater epopei ma być naprzód najważniejszą akcji osobą, po wtóre charakterem i dziełami swoimi wszystkich innych celować";
2/ w kwestii akcji: "epopeja, żeby zasłużyć na to nazwisko, powinna mieć akcję ważną i interesującą, a że na ciągłym zajęciu wyobraźni i natężeniu uwagi zasadza się właściwy interes, dla utrzymania więc jego trzeba malowideł, opisów wyobraźnię uderzających [...p;
3/ w rzeczy kolorytu: "chcąc opiewać zdarzenia wielkie, trzeba trafiać w ówczesny duch wieku, stosować się do dawnych wyobrażeń, obyczajów i charakterów [...]"*.
Mochnacki, przynajmniej jako recenzent Wallenroda, pozostawał pod wpływem "mitu epopcic..nośei"51. W doktrynie klasycystyczncj przeważnie utożsamiano epickość z epopeieznością, przy czym rozróżniano wzorzec poważny, bohaterski oraz "komiczny czyli żartobliwy"52. W świadomości Mochnackiego uobecnia się dychotomia nieco inna, zgodna z historycznym momentem rodzaju epickiego, przeciwstawienie wzorów cpopciczdcgo i romansowego. Krytyk nie jest więc konsekwentnym romantykiem, gdy powołuje się na autorytet Waltera Scotta, nie jest konsekwentny w swym romantyzmie tym bardziej, że powraca do przebrzmiałej idei hierarchii gatunków, głosząc prymat konwencji bohaterskiej, i wydaje się respektować postulat "czystości" łub integralności norm gatunkowych (mieszanie pierwiastków epopeiczncgo i romansowego jest niewłaściwe).
Odmienną i chyba sprawiedliwszą niż Mochnacki opinię o Konradzie Wallenrodzie wydał Franciszek Morawski. Jeden z jego listów do A. 12. Koźmiana zawiera obszerną analizę poematu. Jest to krytyka rzetelna, choć po większej części drobiazgowa, skupiona na ogół na "błędach logiki" fabularnej i pomniejszych wadach stylu łub języka. Poważniejszy zarzut dotyczy umyślnej komplikacji fabuły \v celu "bałamucenia czytelnika". Ocena ogólna - Wallenrod należy obok ballad do celniejszych utworów Mickiewicza. "Pomysł Wallenroda zdradnej zguby Krzyżaków jest śmiały, poetycki, a może i wielki nawet. Ballada Alpuliara nadzwyczaj trafnie wiąże się z akcją, dodaje jej żywości dramatycznej; całą posuwa osnowę i zręcznie oświeca czytelnika o charakterze i zamiarach Konrada. Poświęcenie się Aldony ma swoje piękności. Charakter Konrada do końca utrzymany, śmiało i zręcznie utkany z tylu na pozór przeciwnych sobie przymiotów: dumy, czułości, wielkości i niskich błędów, choć n.ępcrtrz; onic pijaństwem skalany"55.
Można tylko żałować, że lakonicznie wyrażone spostrzeżenia Morawskiego nic stały się punktem wyjścia do szerszych rozważań i uogólnień. Już w tym wszakże, co zostało napisane, jest dość widoczna akceptacja zasad romantycznej epiki z fragmentaryzmem, sensacyjilością i kontrastowością jej estetyki włącznie. W szczególności Morawski nic zaprzecz.”.! ani wielkości heroicznej bohaterowi - znamienne zastrzeżenie co do pijań-