ogłoszoną przez Rumkowskiego właśnie 5 września 1942 roku akcję wysiedlenia dwudziestu tysięcy ludzi. Jako Przewodniczący Starszeństwa Żydów sam Rumkowski poinformował mieszkańców, że chodzi o dzieci poniżej dziesiątego roku życia i starców, którzy ukończyli sześćdziesiąt pięć lat.
W dotychczasowych akcjach kierowano się mniej więcej „logicznymi kryteriami” - getto pracy musiały opuścić elementy aspołeczne, korzystające z zasiłków, niezatrudnieni, niechętnie widziani. Decyzja personalna leżała w rękach żydowskich. Komisja wysiedleńcza mogła kierować się rozsądkiem i tzw. sprawiedliwością w wyborze wysiedleńców. Tym razem zorganizowano Komisję, która wkrótce okazała się fikcją1.
Singer odnotowuje rozgrywające się w biurze meldunkowym walki mieszkańców getta próbujących zmienić dane osobowe zagrożonych wywiezieniem dzieci i starców. Rumkowskiego oskarża o demoralizację policjantów żydowskich, którzy w zamian za obiecaną im nietykalność własnych dzieci odbierają potomstwo innym2.
Matki trzymają dzieci ostatnim wysiłkiem, pięściami walą w policjantów, „dajcie wasze własne pociechy na śmierć, ja swoich nie oddam”. Służba porządkowa prezesa nie odznacza się szczególną wrażliwością i szlachetnością, ale niejeden gdzieś w zakamarku podwórza płacze. Płaczą matka, dziecko i kat. Gdzież poeta, którego fantazja stworzyłaby takie skargi?3
W reportażu Singera znajdziemy opis zdumiewającego zachowania schwytanych dzieci:
Maleństwa ładowane na wóz zachowują się spokojnie, z rezygnacją lub radośnie - zależnie od wieku. Chłopcy i dziewczęta prawie 10-letni; dzieci getta to ludzie dorośli, którzy znają już nędzę i cierpienie. Młodzi rozglądają się szeroko rozwartymi oczyma i nie wiedzą, co robić. Znajdują się na wozie. Po raz pierwszy w życiu na wozie, który będzie ciągnął prawdziwy, najprawdziwszy koń. Tak, w perspektywie wesoła podróż. Niejeden malec podskakuje z radości na platformie wozu ciężarowego, dopóki jest miejsce, podczas gdy jego matka...4.
Dalsze słowa Singera zaginęły wraz z kartką maszynopisu.
Na jednym ze zdjęć dołączonych do wydania Kroniki getta łódzkiego widać sporą grupę dzieci w wieku przedszkolnym i wczes-noszkolnym ustawionych parami, grzecznie zmierzających w stronę ciężarówek. Zdjęcie przedstawia deportację do obozu zagłady5. W ich sylwetkach dostrzec można, opisywaną przez Singera, spokojną akceptację niezrozumiałej sytuacji, którą przyjmują jak wiele innych rzeczy, początkowo dziwnych, a w efekcie - ciekawych. Postawa dzieci zmierzających w stronę plandek przypomina postać Dawida Rubino-wicza, który nie buntuje się wobec zastanej rzeczywistości, nie kreśli czarnych scenariuszy, ale uważnie przygląda się każdemu wydarzeniu, szukając jego sensu i próbując dostosować się do zmieniających się wciąż okoliczności.
Ostatnie słowa czwartego zeszytu Dawida Sierakowiaka, pisane w trakcie „szpery”, stanowią próbę słownej ekspresji bólu, strachu i rozpaczy. Jest to najbardziej nasycony liryzmem fragment jego dziennika.
Chwilami dostaję takich dreszczów i skurczów serca, że wydaje mi się, jakbym dostawał obłędu czy delirium. Mimo to nie mogę odwrócić uwagi wewnętrznej od mamy i nagle, jakby rozdwojony, znajduję się w jej mózgu i ciele. A godzina jej wysiedlenia zbliża się i ratunku z nikąd. Wprawdzie wieczorem grzmiało trochę i błyskało, a nawet spadł deszcz, nie sprowadziło to jednak dla naszych mąk żadnej ulgi. Nie zmyje bowiem największa ulewa rozdartego zupełnie serca i nic nie zasklepi tej odwiecznej pustki w duszy, mózgu, umyśle i sercu, jaka powstaje po utracie najukochańszego człowieka, który kocha swe życie tak jak...6
Kolejny zeszyt, który rozpoczyna się po ponadmiesięcznej przerwie (11 listopada 1942 roku), nie mówi nic o dalszych losach matki. Dawid nie prowadzi na kartach dziennika żadnych spekulacji w tej
173
O. Singer, Przemierzając szybkim krokiem getto..., s. 72.
W artykule Opieka społeczna w getcie, będącym projektem tekstu do albumu dla prezesa Rumkowskiego, Singer w zupełnie innym duchu opisuje stosunek swojego przełożonego do dzieci. Podkreśla jego wrażliwość i troskę oraz liczne inicjatywy skierowane do najmłodszych mieszkańców getta. Wraca też do opisywanych wcześniej wywózek dzieci i starców: „Gdy wydarzenia wrześniowe roku 1942 spowodowały bolesne wyrwy w życiu rodzinnym ludności getta, on był tym, który podjął myśl o adopcji sierot i szczęśliwie ją sfinalizował w typowy dla siebie, energiczny sposób. Dzieci zostały umieszczone przy rodzinach i już nigdy nie spuścił z oczu tych swoich pupili”, por. O. Singer, Przemierzając szybkim krokiem getto..., s. 128.
O. Singer, Przemierzając szybkim krokiem getto..., s. 72.
Ibidem.
Zob. Kronika getta łódzkiego, t. 1, strona nienumerowana, między 16 a 17.
D. Sierakowiak, Dziennik, s. 205.