100 Obrona miast
nie przeszkadza mu jednak wierzyć w czarownice (Przygody i sprawy tre- ; fne — Cud w roku 1613...). Więcej krytycznych uwag o współczesności wypowiedział Władysławiusz w dyskusji społecznej. Jak wielu pisarzy, odwołuje się do biblijnej prehistorii, przypominając, iż Bóg stworzył człowieka panem, „chocia bez koszule" (Krotofile — Na człouńeka), w bajce o wilku 1 churcie przypomniał, iż „nic lepszego nad wolność” (tamże — Nic lepszego j nad wolność) — a więc nie „mądrość Boża”, której nie umiał zdefiniować,” Jęcz wolność jest wartością najwyższą, i tu nie miał kłopotów ze sformułowaniem, o co chodzi.
Najpełniej postulat wolności sformułowany został w wierszu Wzdycha-nif obywatelów niektórych miast, gdzie odsłania się także źródło trądy- ? cjonalizmu, żywe w pamięci czasy, gdy rajcy miast królewskich „królew*! skini bezpieczni ramieniem bywali” — dziś „rada miejska jest już tylko cleniem”. Wiersz wprowadza formułę znaną z „lamentów chłopskich”, jest zbiorowym narzekaniem mieszczan królewskich:
Nlestetyż, że nas dają na łup starostowie Niezbożnym po ds tar ościom, co tylko na łowię Pieniędzy wiek swój trawią, na nas podbijając Rzeczy nowe i krzywdy nieznośne działając.
,,Rzeczy nowe”, wprowadzane do polityki wobec miast, to po prostu bezprawie, samowola urzędników wymijających ustawy i porządki, na których jeszcze niedawno opierała się swoboda miast królewskich. Według Władysławiusza polityka gwałtów wobec miast jest dziełem stanowej samowoli szlacheckiej, wprowadzana jest bez wiedzy króla, wniosek lamentu sprowadzony został do naiwnej modlitwy, by Bóg oświecił króla, a król, ,,co nam czynią, aby się dowiedział”.
Monarchizm Władysławiusza nie jest zapożyczeniem z programu jezu-j Ickiego, jest tylko swoistym wariantem mitu organicznego, przekonania o potrzebie porządku w społeczeństwie, opartego na prawnym zabezpieczeniu swobód stanowych różnych, na konieczności posłuszeństwa wobec Jednostkowej władzy króla:
Pięknie kwitnie taki-rząd, gdzie jeden panuje,
Ginie zaś wszystko, gdzie ich wiele rozkazuje:
Bo to jest jednego Pana rząd rozkazować.
(Krotofile — Na domowy rząd)
Jest to program wymierzony przeciw szlacheckiej interpretacji pojęcia rupubllkanlzmu, skłaniający się ku absolutyzmowi władzy, respektujący Jednak całkowicie stanowy model społeczeństwa.
To, że urzędnik szlachecki traktuje mieszczan na równi z chłopami („kijem, korbaczom stłucze, jeszcze wsadzi / Właśnie jak chłopy we wsi”
Wzdychanie ohywatelów...), jest obrazą stanu mieszczańskiego. Objawia się tu charakterystyczny dla pisarzy mieszczańskich dystans wobec spraw chłopskich i stanu chłopskiego. Władysławiusz — podobnie jak Rej — pisze o chłopach w tonie żartu, kpiny, a jeśli nawet chłop staje się przedmiotem współczucia poety, opisany zostaje w sposób burleskowy, jak w wierszu Pan miłosierny ku poddanym (Przygody i sprawy trefne...).
Poeta mieszczański gromadzi wiedzę o różnych przypadkach ludzkich, czasem zza przypadku wyłania się jakieś prawo społeczne: chłopi kradną drzewo z pańskiego lasu, aby żyć, żyją, aby pracować dla pana. Spostrzeżenie nie prowadzi do żadnej refleksji teoretycznej ani do ujawnienia oceny. Opisywane wydarzenia mają często charakter, opisu dziwności, których nie można wyjaśnić: trucicielka męża, podejrzana o czary, strącona została przez kata do wody i mimo związania rąk i nóg uratowała się — „nie wiem, czy ją Bóg, czy czart ratował” (Cud w roku 1613...) dodaje Władysławiusz z krytyczną powściągliwością, choć prywatnie domyśla się, że to raczej siła diabelska. Odróżnia jednak swój osobisty pogląd od wymowy faktów obiektywnych. Władysławiusz szanuje fakty, wypowiedź twórcy zamykać się winna w racjonalnym opisie, w opowiadaniu wypadków, bez przekraczania granic sprawdzalności w ambicjach inter-pretatorskich. Założenie to jest bliskie tradycji renesansowych, stąd oprócz Jana Kochanowskiego sięga Władysławiusz po wzór także do Reja, Marcina Bielskiego, Klonowica.
Tyle tylko, że doborem opisywanych przypadków, wyborem tematów kieruje u Władysławiusza ostrożna ciekawość świata, a nie ambicje moralisty czy dociekliwego zwolennika określonego programu społecznego, Władysławiusz jest gawędziarzem, opowiada nowiny, anegdoty, pisze pieśni nowiniarskie o rokoszu, wyprawie Dymitra Samozwańca, chętnie sięga do tematyki erotycznej (Rozmowy młodzieńca z panną; Frąnc).
Nawet w Krotofilach uciesznyćh i żartach rozmaitych duża ilość nagromadzonych tu opowieści z życia miasta służyć ma raczej zabawie czytelnika niż określeniu świadomości mieszczaństwa. Swoje rozumienie spraw ludzkich sprowadza Władysławiusz do kilku prostych przekonań: o nieuchronności przeznaczenia, jakiemu każdy człowiek podlega, o niemożliwości rozszyfrowania mechanizmu określającego z góry los jednostki, stąd potrzeba starań i wiary w sensowność przeznaczenia, a więc znamienny dla programu mieszczańskiego postulat cnoty w połączeniu z apoteozą pracy:
Kto chce sczęśliwym być,
Potrzeba mu robić:
Bo żadnemu snadnie Wróbl w gębę nie wpadnie.
(Krotolile — Robota)