lub - jak kto woli - zajmuje się rzeczywistością humanistyczną8’. Historiografia chce być nauką humanistyczną i czyni tak, by nią być.
Tak więc na etapie „kontekstu odkrycia” - kontekstu biorącego się z kulturowego nawyku narracyjno-interpretacyjnego, wyrażającego także aktualne sposoby usensownienia fenomenów, następuje przesądzenie, która z możliwych strategii interpretacyjnych (upodmiotowia-jące czy nieupodmiotowiające) wchodzą w grę. Przesądza się, które zjawiska interpretuje się w kluczu interpretacji humanistycznych, a które nie. Przy czym to tradycja interpretacyjna, bagaż zastanych interpretacji konstytuuje, z czym jako przedmiotem interpretacji mamy do czynienia, a także jak mamy się zabierać do interpretowania.
Wspomniałem już, że upodmiotowienie fenomenu interpretowanego zmierza do nadania mu sensu poprzez skojarzenie go z podmiotem. Powodem tej asocjacji jest przeświadczenie, że natura jego generowana jest przez podmiot90. Można powiedzieć, że cechy fenomenu składające się na jego sens biorą się nie z niego samego, lecz z jego genezy, tj. z czynności ludzkiej (lub są nią samą)91. Poszukiwanie sensu fenomenu przenosi się już na podmiot czynności, przenosi się „odpowiedzialność” zeń na podmiot92. 1 2
Dlaczego się tak robi? Stawiając to pytanie, drążymy kolejną milczącą oczywistość stanowiącą przesłankę interpretowania.
Dzieje się tak dlatego, że interpretator, kojarząc fenomen z podmiotem, sądzi, że istnieje więź generowania między podmiotem a czynnością (jej skutkiem). Podmiot staje się sprawcą owej czynności. Ujawnienie okoliczności tego sprawstwa rozwija poszukiwany sens.
F. O „naturze” generowania czynności przez podmiot
Nie wypowiadamy się rzecz jasna o naturze generowania w trybie on-tologicznym. Próbujemy zastanowić się, jakie założenia respektuje interpretator w trakcie interpretowania. Inaczej mówiąc, co musi sądzić, skoro tak robi, jak robi.
Po tym wyjaśnieniu, którego wagę trudno przecenić, powróćmy do kwestii generowania. Terminy geneza’ i ‘generowanie’ na określenie związków ustanawianych (postulowanych) w narracjach historycznych wydają się dogodne z kilku powodów. Po pierwsze, niosą znaczenia, które we współczesnym języku wydają się żywe i oznaczają „wytwarzanie”, „stwarzanie”, „tworzenie”. Najmniej chodzi mi o to pierwsze (wytwarzanie,), ale niechętnie zrezygnowałbym z niego, o ile opatrzymy je ewidentnym cudzysłowem. Po drugie, skojarzenie „stwarzanie” podsuwa ideę genezy o proweniencji biblijnej, skojarzenie przywołujące ideę Stwórcy wraz z jego mocą (s)twórczą i zamysłem (s)twórczym3, podpowiada metaforę genezy, jeden z fundamentalnych archetypów myślenia historycznego i podstawową figurę narracji historycznej. Po trzecie, asocjacja z tworzeniem uprzytamnia, że może chodzić niekoniecznie o stwarzanie, a więc powoływanie do istnienia, lecz po prostu przetwarzanie istniejącego, które może być określane jako ciągłe generowanie ((re)generowanie).
Termin generowanie’ - o ile pozbawić go technicystycznych skojarzeń - zapewnia ogólność owej zależności i daje się eksplikować wieloznacznie: od ogólnikowego literackiego „zradzania”, pojęcia o potocznej, na-turalistycznej i antropomorficznej proweniencji, po związek genetyczny rozumiany przyczynowo-skutkowo w twardym, scjentystycznym sensie. O człowieku - interpretując jego czynności - myślimy jako o ge-
” Zauważmy, żc gdyby nasze przykładowe „Co” było wiązane z procesami geofizycznymi, to już na etapie prefigurowania „definiowane” byłoby nie w odniesieniu do .Kogoś”, tylko do „Czegoś”. Byłoby zjawiskiem „przyrodniczym", a nie „humanistycznym”.
Raymond Aron tak oto diagnozuje tę sytuację: „Le rćcit historiąues enchalnent des ćvćnements, mais les faits eux-mimcs ne sont inteligibles que par les motifs, au moins immćdiats, des hommes. (...) La comprćhension des actes, encore qu' eile soit dćcisivc pour rhistoricn, suppose donc la comprćhension des consciences. (...) La comprćhension d'un acte consiste, nous l'avons vu, a saisir le but poursuivi nous parlerons, en ce cas, dinterpretation des motifs, d'interprćtation rationnełle ou interprćtation des motifs" (R. Aron, Introduction i la philosophie de l‘histoire. Essai sur limites de l‘ob-jectiviti historiąue. Complćlće par des texts rćcents, Gallimard, Paris 1981, s. 126).
*' Wydaje się, że w gruncie rzeczy chodzi o to samo, gdy mowa o czynności lub o fenomenie będącym jej skutkiem. Zazwyczaj czynność identyfikujemy (nazywamy, kwalifikujemy) wedle sensu, którym jest jej „skutek”.
n „Praca jego (tj. historyka - przyp. W.W.) może rozpocząć się od ujawnienia zewnętrznej strony zdarzenia, ale nigdy się na nim nie kończy: powinien on zawsze pamiętać, że zdarzenie było działaniem i że jego głównym zadaniem jest - myślowe wniknięcie w to działanie, wniknięcie stawiające sobie za cel poznanie myśli tego, kto je przedsięwziął" (R.G. Collingwood. op. cit., Oxford 1961, s. 203).
” To skojarzenie nie jest tak niewinne, jak mogłoby się wydawać Religijna sakralizacja magicznej czynności tworzenia świata i człowieka odegrała w naszym myśleniu - także tzw. naukowym - być może większą rolę niż nam się wydaje. Mam na myśli ideę sprawiania myślą, o której będzie jeszcze mowa.