112 KRYSTYNA KRAl.KOWSKA-GĄTKOWSKA
Spójrz na tę lipę starą jak dwa stulecia! — Co za grubość pnia i rozłożystość gałęzi, na których czy widzisz ten wieniec jasnozielony, tam w górze, w górze... To jemioła, pasożyt szkodliwy, lecz piękny, nieprawdaż? A ten wiąz wyniosły! Jak on z góry, dumnie, panuje nad grupą tych męczeńsko powykrzywianych olszyn! Tam znów — popatrz! gaik brzóz, taki wesoły, a pośród nich dąb przysadzisty, jak brodaty patriarcha. Brzozy jak panny w białych sukniach otaczają staruszka i zapraszają go do tańca po zielonym dywanie wyszytym w bratki.1
Nastrój tego fragmentu jest zupełnie inny, funkcje również. Pisarka przedstawia sielankowy obrazek, w którym wyraźnie personifikowane drzewa tworzą zhierarchizowaną, zróżnicowaną pod względem wieku, pozycji, płci i charakteru, ale harmonijnie i szczęśliwie bytującą zbiorowość — familijną czy sąsiedzką. Opis ten stanowi przygotowanie do prezentacji „świętego świętych” tego zakątka — symbolicznej pary drzew-kochanków (świerk i osika). Czesław
— „argonauta” powinien w tej scenerii wyleczyć się z obcości, znaleźć motywację do pozostania w kraju i połączenia się z ukochaną kobietą. Kult ojczyzny i kult polskiej rodziny zaszyfrowała tu autorka w wizerunkach drzew2.
W tragicznym finale utworu ta sama ustroń leśna przeobraża się w scenerię śmierci pary głównych bohaterów. Następuje znamienne „odwrócenie” toposu, przemiana jego funkcji. Matczyna, swojska natura (Królestwo Szczęścia) staje się domeną zagłady. Pierwszy opis drzew-kochanków pociąga bogactwem szczegółów i wdziękiem. Drugi (przyroda jesienna) odstręcza schematycznością ujęcia i powagą.
Na zakończenie tej sekwencji wywodu chciałabym przypomnieć drobny utwór Orzeszkowej z tomu Chwile — Co mówił stary klon? (Pochodzi on z 1899 roku.) Interwencja drzewa przełamuje chwilowe zniechęcenie narratora do życia i pracy. Klon wspiera także alegorycznego „silnego człowieka”, który trudzi się, odbudowując gruzy ojczystego „domu”. Również w tym tekście drzewo
— personifikacja natury — występuje jako akumulator treści patriotycznych, źródło życiowej i obywatelskiej energii, siły, odrodzenia3.
W najbardziej „rapsodycznym’' odpowiadaniu cyklu powstańczego —Gloria victis — drzewom powierzyła pisarka zadanie snucia opowieści o losach leśnej bitwy i jej trzech walecznych protagonistów. W tego rodzaju konstrukcjach jak ta wolno dopatrywać się nawiązania do bardzo starego, a szczególnie cenionego w romantyzmie — toposu „mowy natury”4.
Czy tylko ludzie posiadają mowę? Gdzie tam! Wszystko, co żyje na niebie i ziemi, mówi; nie tylko, co żyje, bo nawet kamienie u brzegu rzeki albo kurzawa unosząca się nad drogą posiadają wyrazy, w które wsłuchiwać się warto. Trzeba wprawdzie mieć uszy tak urządzone, aby tę gadatliwość wszechrzeczy słyszeć mogły, ale bywają takie i ja sam ,..5
Użyczenie naturze „daru wymowy” w wypadku Gloria victis miało zapewne przypominać czytelnikom o długim okresie („pół stulecia prawie”), w którym jawne manifestowanie pamięci o poległych powstańcach było zabronione. Ten Tóult, tę tradycję przechowują długowieczne drzewa: dąb, brzoza, świerk.
To wyjaśnienie okazuje się jednak niewystarczające. W systemie myślowym pisarki świat przedstawia się wówczas jako ewoluująca wzwyż, panpsychiczna zbiorowość istnień różnorodnych, ale złączonych wspólnym celem doskonalenia się — w myśl planu odczytanego w „hierarchiach niebieskich”. Stąd ów chwyt prozopopei, zdaniem badaczy6 niezbyt szczęśliwy artystycznie, sztucznie do-komponowany do realistycznie umotywowanej całości, należy rozpatrywać w kontekście przemian filozofii Orzeszkowej. Znajdują one wyraz m. in. w rosnącej u schyłku twórczości roli podobnych obrazów.
Trzeba też wspomnieć o wzroście zainteresowania naturą w tekstach modernistycznych. Gody życia (1901) Adolfa Dygasińskiego, Drzewiej (pisany w 1910, wydany w 1912) Władysława Orkana łączą oczarowanie przyrodą rodzimą (obecne także w tekstach Orzeszkowej) z pragnieniem wniknięcia w bezlitosne często prawa natury. Oba te utwory utrzymane są w konwencji baśni o prapoczątkach Słowiańszczyzny. Sposób spojrzenia na naturę zbliża do nich Powieść o Walgierzu Udalym (1906) Stefana Żeromskiego oraz fragmenty Widziadeł snu z tegoż autora Dumy o hetmanie (1908). Wymienione właśnie utwory zaliczono do grupy charakterystycznych dla Młodej Polski poematów
E. Orzeszkowa: Anastazja...Ipieśń niech zapłacze. Warszawa 1977, s. 226. Być może, to przypadek, że wśród drzew, którym pisarka wyznacza jakieś funkcje symboliczne, są „święte drzewa Słowian: dąb, lipa, klon (jawor), brzoza (czczona przez kobiety). Drzewa te chroniono i przypisywano im, podobnie jak źródłom w ich pobliżu, moce lecznicze. Zob. A. Gieysztor Mitologia Słowian. Warszawa 1982, s. 172—176. Zob. podobnie IV ks. Pana Tadeusza.
Zasadniczym podłożem patriotyzmu, oprócz miłości do ziemi rodzinnej, jest dla Orzeszkowi i grunt rodziny, której społeczne funkcje wysoko ceni. Zob. J. Dętko: Orzeszkowa wobec
s. 100—105.
Zob. E. Or zeszk o wa: Pisma zebrane. Red. J. Krzyżanowski. T. 22: Chwile. Warszawa 1951 — W Nocie bibliograficznej wydawcy czytamy: „Sama Orzeszkowa — jak wskazuje jej hut zlulego 1906(E<'.sty.T.2.Cz.2...,s. 105) — uważała Chwile wraz z Iskrami i Przędzami za wyraz lego. czym ostatnie dziesięciolecie w. XIX zrobiło ją w dziedzinie życia i w dziedzinie sztuki."
M. Jan i on (Gorączka romantyczna..., s. 62) pisze: „Upodobali sobie romantycy muzykują-iv drzewa i kamienie.”
E. Orzeszkowa: Co mówił stary klon? W: eadem: Pisma zebrane. T. 22..., s. 178. 1’oprzednio cytowane obrazy drzew mogą stanowić przykład toposu „pisma”, „szyfru natury”. W llckuhie cztery dęby tworzą „kaplicę” kryjącą broń — świętość insurgentów.
2' E. Janowski (Eliza Orzeszkowa, s. 67) pisze o „porywającej plastyce realistycznych partii nowel Gloria victi.s. których zepsuć nie zdołały prozopopeiczne rozmowy drzew z wiatrem I kwiatami”.