94 Wspomnienia o Sokratesie II 4
3 większym skarbem, ani nie usiłuje pozyskanego zachować. Co więcej, kiedy w tym samym czasie chorują przyjaciele i niewolnicy, niektórzy sprowadzają nawet lekarzy do niewolników i z wielką troską dostarczają im wszelkich leków, by powrócili do zdrowia, przyjaciół natomiast zaniedbują. W przypadku zaś zgonu chorego ubolewają nad śmiercią niewolnika i uważają to za stratę dla siebie, śmiercią przyjaciela natomiast nie przejmują się zbytnio. Żadnego innego mienia nie pozostawiają bez troskliwej opieki i nadzoru, ale kiedy przyjaciele potrzebują od nich opieki, nie dbają o nich.
4 Prócz tego zauważyłem i takie zjawisko, że większość ludzi zna dokładnie wielkość posiadanego majątku, nawet bardzo dużego, ale liczebności małego nawet grona przyjaciół, nie tylko nie zna, ale, co gorsza, jeżeli ktoś o to zapyta, a oni starają się ich wyliczyć, niektóre wymienione przed chwilą nazwiska odwołują z powro-
5 tern. Tak niewiele się troszczą o swych przyjaciół! Tymczasem dobry przyjaciel jest skarbem większym od największego bogactwa. Jaki koń, jaki zaprząg jest tak pożyteczny jak szlachetny przyjaciel? Jaki niewolnik jest tak życzliwy i wierny? Co może być tak pomocne we wszystkim? Dobry przyjaciel jest
6 zawsze gotów pospieszyć z pomocą w każdej potrzebie, zarówno w spiawach domowych, jak i publicznych; gdy trzeba komuś materialnie dopomóc, dokłada z własnych zasobów, gdy ktoś znajduje się w niebezpieczeństwie, spieszy na ratunek, nie szczędząc ani środków, ani trudów. W jednym wypadku wspiera radą, w innym siłą, wiec i w szczęściu jest największą radością,
7 i w nieszczęściu najpewniejszą podporą. I niezależnie od tego, co ręce czynią, co widzą oczy, co słyszą uszy, a nogi pozwalają doprowadzić do skutku, żadnej
z tych usług pomoc przyjaciela nie ustępuje pierwszeństwa. Nieraz to, czego ktoś sam nie wykonał, nie dopatrzył, nie dosłyszał, czy ostatecznie nie doprowadził do skutku, przyjaciel uzupełnił za przyjaciela. A jednak niektórzy ludzie z wielkim trudem pielęgnują drzewa, żeby z nich zbierać owoce, ale o tę ze wszystkich drzew najbardziej owocorodną posiadłość, której na imię przyjaciel, troszczy się większość ludzi z niechęcią i opieszale.
Rozdział piąty
0 wartości przyjaciół
Innym razem słyszałem rozmowę, w której zdawał się zachęcać słuchaczy, aby każdy z nich badał, jaką wartość przedstawia dla swoich przyjaciół. Widząc bowiem, że jeden z jego znajomych wcale się nie troszczy o przyjaciela, który znajdował się w skrajnej nędzy, w obecności tego obojętnego na dolę przyjaciela człowieka i wielu innych zwrócił się do Antystenesa z takim pytaniem:
— Powiedz, Antystenesie, czy według ciebie przyjaciel ma jakąś wartość, jak ma ją na przykład niewolnik? Jeśli idzie o niewolników, to wartość jednego oceniają na dwie miny, drugiego nawet nie na połowę miny, trzeciego na pięć min, czwartego nawet na dziesięć. Co więcej, Nikiasz1 syn Nikeratosa, jak powiadają, zapłacił za dozorcę do swoich kopalń
Nikiasz — wódz z czasów wojny peloponeskiej, mąż stanu, przywódca partii arystokratycznej i twórca pokoju z roku 421, nazwanego od jego imienia pokojem Nikiasza. Należał do jednego z najbogatszych rodów ateńskich. W swoich kopalniach srebra w Laurionie zatrudniał tysiąc robotników (Xenoph., De uectig. IV 14).
Pisma Sokratyczne g