34
przemyślanej na wskroś, komponowanej zaś niewątpliwie dopiero pod koniec życia, na zamknięcie niejako formalne „prac i dni” własnych historyka: tnya xcil ij/iŚQcu — wypowiedzią osobistą czy deklaracją wiążącą, odautorską.
Od dawna się również nasuwało logiczne w danym wypadku przeświadczenie, że niezwykle ważna przedmowa ta — włączona w tekst rękopisu „nie długo przed jego ukończeniem” = — nie powstawała szybko ani też jednorodnie, lecz że narastała i krystalizowała się długo, w sposób organiczny. Nie była zresztą bynajmniej pierwszą ani, co ważniejsze, oderwaną tu wypowiedzią deklaracyjną Długosza w postaci listu dedykacyjnego (istniały bowiem jego, jakżeż znamienne, przedmowy Sędziwojowi z Czechła przed Vita sancti Sta-nislai oraz Jakubowi z Sienna przed Vita beatae Kunegundis i przed Vitae episcoporum Połoninę, a także kilka innych), natomiast cd razu się wybijała głęboko wzruszającymi cechami testamentarnymi prośby już pożegnalnej. Kto w przededniu zgonu własnego, ogarniając słabnącym spojrzeniem „opus vitae suae” z perspektywy czasu i ludzkich w nim niedoskonałości, a równocześnie wiadomych mu najlepiej potrzeb, wątpliwości oraz dalszych, tak nieodzownych w całej jego pracy dościśleń, uzupełnień czy dopracowań szczegółowych— przekazywał troskliwie swe dzieło ukochane „mężom uczonym, wykształconym i znakomitym pisarzom, a zwłaszcza macierzystej uczelni wielebnemu Uniwersytetowi Krakowskiemu”, z błagalną prośbą, „aby je poprawiali, wygładzili i ulepszyli”3. Kto tak usilnie przy tym zapewniał, że mieć sobie będzie „za szczególną łaskę, jeśliby kto błędy moje, przeoczenia albo też to, co mniej rozsądnie i zwarcie napisane, wiedzą swoją odplewił [tak bowiem chyba należałoby po literacku oddać słowa yentiiabro... verterit]1 2, a sprawdziwszy, na pożytek obfitszego zasiewu zmienił, przekształcił, dodał, sprostował, a to, co niedoskonałe i skrzywione, aby na swoim kowadle wyrównał i ozdobił”. Kto wreszcie z takim naciskiem „wszytkich mężów uczonych, pracowitych, bystrych i świadomych rzeczy oraz wymownych” do kontynuowania swojego dzieła wzywał, stwierdzając z pokorą, że „cokolwiek napisałem rozwlekle, nieuczenie, nieprawdziwie, zelżywie, szpetnie, nieskładnie i nierozważnie, to mieć chcę za nie napisane i nie wypowiedziane”, życząc sobie gorąco, aby wszelkie jego błędy poprawiano — tego nie sposób posądzać o pozę albo o „literackość”, zwłaszcza na podstawie całości dzieła i omawianej przedmowy.
A przecież równocześnie stajemy tutaj mimo wszystko wobec ciekawych, wysoce dziś nieobojętnych zagadnień pośrednio przynajmniej literackich, gdyż nie historiograficznych sensu stricto. Chodzi nam mianowicie o oblicze pi-nizmu. Warto też przy tym dopełniająco uświadomić, że właściwie obie przeciwstawiane tu sobie osobistości: i Długosz i Kallimach, miały jednakie pewne sprawy własne do wybronienia, wcale skądinąd przejrzyste. O ile więc błyskotliwy światowiec-humanista, przybysz czy uciekinier italski miał aż nazbyt wiele powodów, ażeby się raczej obawiać dociekliwości historycznej Długosza pod swoim adresem (ileż zaskakujących wskazówek źródłowych odsłoniła nam po wiekach świetna rozprawa Garbacika o Kallimachu-poli-tyku!) 5, o tyle starszy odeń o lat dwadzieścia dwa autor Annalium seu Cro-nicarum incliti Regni Poloniae, doskonale zdający sobie sprawę, jak mocno średniowieczny był na ogół pisarski kształt jego łaciny w całości dzieła — starał się .wiadomą dedykacją uprzedzać z góry czy odpierać oczywiste dlań zarzuty niedoszkolenia literackiego, zaśniedziałości, chropowatości stylu itp., jakich mógł się był spodziewać ze strony znakomitego łacinnika włoskiego i jego wielbicieli. Lecz tutaj rzecz znamienna. Zręczny a mądry doświadczeniem Kallimach od samych już początków swej działalności krakowskiej w 1472 r. usiłował był sprawę potencjalnych owych sprzeczności z działalnością i autorytetem Długosza przesłaniać czy wręcz rozładowywać, od wczesnych mianowicie wyrazów dlań współczucia po śmierci brata 6 — aż po pisaną, niedługo już przed śmiercią naszego historyka, piękną Yita Joannis Dlugosch Seniorii Canonici Cracoviensis (której autorstwo rozwiązał ostatecznie Mie-y czysław Brożek)7. Po humanistyczny więc jego konterfekt z wymownymi) 3
sarskie naszego historyka, sprawdzane wycinkowo na reprezentacyjnym dlań tekście z ostatnich właśnie lat życia, kiedy czując nadchodzący już nieuchronnie schyłek zamyka! swe dzieło redakcyjnie (albo przynajmniej roboczo), dopisując w nim rozdziały końcowe oraz włączając w całość „wstępny"’ dla niej list dedykacyjny — nie żyjącemu już od ćwierćwiecza znakomitemu patronowi i mecenasowi swej pracy, Zbigniewowi Oleśnickiemu. Stąd ów znamiennie osobisty, zarazem tłumaczący się czy usprawiedliwiający ton jego wypowiedzi wiążąco-teoreiycznej, stąd też pobrzmiewające w niej sztandarowo, tak zresztą miłe nowym wówczas pojęciom umysłowym świata renesansowej kultury łacińskiej — akcenty klasyczno-starożytnościowe oraz humanistyczne. Akcenty szczególnie dziś dla nas zrozumiale, jeżeli pamiętać o dokładnie tu równoczesnej, niezwykle urzekającej działalności literackiej Filipa Kallimacha, arcyumiejętnie się zresztą zalecającego łaskawym względom niepokojąco doń nieufnego, czyli potencjalnie trochę mimo wszystko niebezpiecznego, Jana Długosza.
W taki oto sposób wchodzimy od razu in medias res, dotykając mianowicie jednego z najważniejszych obecnie zagadnień czy zagadek naukowo-badawczych w postaci ideowej naszego dziejopisa, jego bowiem stosunku do huma
ł Nic wchodząc w rzeczy dawniejsze zob. W. Semkowicz-Za r embina, Powstanie l dzieje autografu Annalium Jana Długosza, „Rozprawy Wydz. Kistor.-Filoz. PAU", seria II, t. 47 (całości t. 72), nr !, Kraków 1952, s. 47 i 55—56; taż, wspólnie z K. Picradzką (recenzja Problemów wczesnego Odrodzenia w Polsce I. Zarębskiego) w „Małopolskich Studiach Histor.", t. I, zcsł 2, Kraków 195S, s. 78 i 81; ta i. Przedmowa do wyżej wymienionego przekładu Roczników J. Długosza, t. I, s. 10, 45 i 51.
J. Długosza, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, t. I (Księga I—II), Warszawa 1961, s. 77.
1 Tamże, s. 77, przy czym usuwamy wysoce tu niezręczne i anachroniczne „przemłynkowar(!), na rzecz bliższego pojęciowo „odplewił”.
J. Garbacik, Kallimach jako dyplomata i polityk, „Rozprawy Wydz. Histor.-Fiioz. PAU", t. UXXI, nr 4, Kraków -T 1948. -.3;
'T. Wierzbowski, Filipa Kallimacha i nieznanego poety wiersze na cześć Długosza „Rozprawy Wydz.~ Filol. AU", t. VIII (Kraków 1880), s. 296-.313; K. Kumaniccki, Twórczość Filipa Kallimacha, Warszawa 1953,.
ioo-ioi. \
T M. Brożek. Czy Filip Kallimach jest autorem „Zywotu" Dlugoszal „Prace historycznoliterackie" zesz. 3 (ZeszytyV? Naukowe UJ, t. 21), Kraków 1959, s. 11—61.