go*; znajduje on się w Muzeum Kapitołińskim w Rzymie. Posąg ten, bardzo ceniony przez znawców, był jednak mało znany publiczności; zapominano o nim niemal zupełnie w wieku przeszłym, kiedy chętniej oglądano Wenery i Kupidynów. Jego sława, a raczej popularność datuje się od początku wieku obecnego, teraz bowiem jest to najbardziej podziwiane dzido z całego muzeum. Otacza je stale dum zwiedzających, a to dlatego, że widzowie pojmują już myśl dzida. Myśl tę, odgadnioną intuicyjnie, odsłonili publiczności poeci: któż z nas nie czytał wspaniałych strof Childe Harolda? Byron lepiej niż wszyscy badacze starożytności pojął historię Gladiatora konającego; odczytał z tego marmuru dzieje całego ludu. Przedziwny instynkt geniuszu! Poeta angielski, który nie znał dziejów Słowian, nigdy nie podróżował po ich ziemiach ani nie badał ich rysów twarzy, odgadł, że ów gladiator był Słowianinem! 5 Oto leży na arenie cyrku, śmiertelnie raniony; krew jego zaczyna ciec kroplami, które — jak mówi Byron — są podobne do grubych i rzadkich kropli deszczu, padających przed ulewą. Umiera bez żalu za życiem, bez wstydu ni gniewu; nie patrzy już ani na przeciwnika, który go powalił, ani na lud, dla którego jest widowiskiem. W skupieniu, w zachwycie, myśli w tej ostatniej godzinie życia o ojczyźnie, widzi ją duchem; „jest nad brzegiem Dunaju, widzi swą ubogą lepiankę i małe dzieci bawiące się przy boku dackiej matki”.
Ostatnim uczuciem Gladiatora jest miłość ojczyzny.
Tak samo i Zaleski rozpoznał słowiański typ posągu i mówi:
Zamierzchłych gdzieś stuleci brat ożył w posągu,
Jąknął — co czuł i cierpiał w bolesnych dni ciągu6;
Gladiator to najbardziej tragiczna postać starożytnego rzeźbiarstwa. A jednak jest to jeszcze poganin: wzrok
jego nie wzniósł się do nieba; oblicze nie ma piętna tej tryumfującej radości, która rozświetla rysy męczenników; a przecież ze wszystkich posągów starożytnych ten właśnie zbliża się najbardziej do typu chrześcijańskiego. Wyobraża on ród słowiański dojrzały już do przyjęcia chrześcijaństwa.
Może ktoś powie, że nie udowodniłem dostatecznie moich twierdzeń archeologicznych? W takim razie od historii odwołam się do rzeczywistości, od przeszłości — do teraźniejszości. Zapytam Słowian, czy nie jest prawdą, że w chwili obecnej istnieją w naszych krajach żywe modele tych wszystkich starożytnych rzeźb, które omawiałem; albowiem, jak to już niejednokrotnie nadmieniłem, najdawniejsze epoki historii żyją nadal u nas tuż obok teraźniejszości Czasy Asyryjczyków, Kappadoków i Rzymian współistnieją obok siebie na ziemi słowiańskiej. Niejeden żołnierz rosyjski mógłby stanowić doskonały model dla Szlifierza lub tworzyć pendant do niego. Na wielkich szlakach Północy spotyka się oddziały Polaków i Litwinów, zabranych przemocą w sołdaty i pędzanych do Azji: podobni są oni uderzająco do płaskorzeźb kolumny Traja-na7. Kto zstąpi do kopalni sybirskich, znajdzie tam kariatydy...
Nie będę snuł dalej tych zestawień; bolesne byłoby dla mnie mówić raz jeszcze o Gladiatorze konającym.