114 KRYSTYNA KRALKOWSKA-GĄTKOWSKA
prozą — rapsodów opiewających zarówno (tradycyjnie) wielkich bohaterów i ważkie wydarzenia, jak i przeciętnych ludzi, naturę czy poszczególne, nawet najskromniejsze istoty. To przesunięcie w sferze tematu, swoista deheroizacja bohatera rapsodu, a także wyjście tej problematyki z kręgu epiki wierszowanej, i jej grawitowanie ku prozie poetykiej to znamiona ewolucji formy rapsodycznej u schyłku wieku1.
Orzeszkowa niewątpliwie ulega wpływom młodopolskim — wiele o tym pisano. W tym wypadku jednak, podejmując temat obciążony nie dającą się wyminąć tradycją, siłą rzeczy mobilizować (i przezwyciężać) musi zwłaszcza romantyczne stereotypy mówienia o narodowym powstaniu. Nowe — dopiero się tworzą. Między innymi dzięki niej.
W romantyzmie cała przyroda przeniknięta jest muzyką — staje się bardziej może „słyszalna” niż „widzialna”. „Nie słyszymyż czasem harmonii schodzącej z wysokości nieba, ze szczytu skał, brzmiącej w falach rzek i strumieni, wynikającej z ciemnych borów lub z ciemnych otchłani?” — czytamy w rozprawie O duchu i źródłach poezji Mochnackiego2. Dążenie do poznania tego co niewidzialne, tajemnicze, do mistycznego wtajemniczenia objawia się przedkładaniem dźwięku, głosu — nad obraz. Maria Janion zauważa: „Ileż razy i jakże natrętnie strumyk »gadał« do romantycznego poety! Drzewa »szeptały!« wiatr »przynosił wieści!«3
Podobnie jak u Orzeszkowej:
Skąd wiemy o Leonidasie? Pra-pra-ojcom naszym opowiadały o nim pra-pra-ojce wiatrów prędkich i nikt nie zgadnie, kędy, jak, kiedy
0 rzeczach wielkich i wiecznych rozpowiadają wiatry drzewom, drzewa chmurom, chmury gwiazdom, gwiazdy duchom, a baśnie
1 pieśni, wieści i powieści płyną jak świat szeroko i jak wieczność długo. (Gt, s. 252)
Wizja Kosmosu jako symfonii dźwięków, także romantyczna, kończy ostatni utwór cyklu:
Czy baśń dostała skrzydeł i nocami poczęła światu przedziwne rzeczy opowiadać? Czy tak wołają duchy strącone z planet innych? Czy senne rojenia? Zjawy bezcielesne? Złudy? I zaliż przemienienie świata głos ten zwiastuje lub jego skończenie? (Gv, s. 271)
Chcę zamknąć tę część rozważań przypomnieniem Przedświtu Krasińskiego, w którym znajdujemy, być może prototypową w stosunku do zakończenia Gloria victis, wizję wszechświata, brzmiącego głosem dobrej wieści dla Polski i ludzkości. (Kategoria przemienienia pochodzi również z Przedświtu. W zakończeniu poematu Krasińskiego wystąpił także akcent niepewności — czy zarysowana w nim idea może się ziścić.)
I przez światła oceany Jeden życia dźwięk rozlany,
Pieśń wszechgrzmiąca — wszechjedyna Niebieskiego świata — syna
0 niebieskim Bogu — Ojcu,
1 przez wszechświat ten do Boga Szła narodów ziemska droga!
1 wciąż Polska moja przodem W nieskończoność z ludzkim rodem Tam leciała! [...]27
U Orzeszkowej zaś owe dobre rokowania dla Polski, maksymalistycznie uzależniające od jej losów — przyszłość innych narodów, wyrażone są tak:
A wiatr prędki od nieznanej, bezimiennej, wielkiej mogiły leśnej leciał i leciał, niosąc i niosąc w przestrzeń, w czas, w pamięcie,w serca, w przyszłość świata triumfem dalekiej przyszłości rozbrzmiewający okrzyk:
— Gloria victis! (Gv, s. 272)
W jednej z nowel cyklu powiada narratorka: „Jak pierwsi chrześcijanie w Chrystusie, kochałyśmy się w Polsce.” Równanie: Polska — Chrystus jest jednym z toposów poezji romantycznej. Takiej również proweniencji szukać trzeba dla oksymoronicznej konstrukcji tytułu cyklu powstańczego. Podstawienie „gloria ” zamiast „vae” zgodne jest z logiką myślenia romantycznego; to zaś niewątpliwie czerpie z paradoksów przypowieści biblijnych. Wprawdzie pro-
L1' /.. Krasiński: Wiersze i poematy. Wybrał i posłowiem opatrzył M. Bizan. Warszawa IMNO, h. 172.
Zob. M. Głowiński: Powieść młodopolska. Studium z poetyki historycznej. Wrocław 1969, s. 264—267; por. też definicję rapsodu w (T. K o s t k i e wieżo w a, A. Ok o pi eń-S ła w i ń s k u J. Sławiński, M. Głowiński) Słowniku terminów literackich. Wrocław 1976, s. 364: ..l i.tr ment większego poematu epickiego lub samodzielny utwór poetycki, utrzymany w podniosłym stylu sławiący znanego bohatera lub ważne wydarzenie.” Ostatnio dyskutuje się zasadność terminu „rapsod młodopolski”, zaproponowanego przez M. Głowińskiego dla grupy młodopolska li poematów prozą, a także kwestionuje się celowość wyodrębnienia rapsodu młodopolskiego j.t!■ • * specyficznego gatunku—zob. A.Lubaszewska: Mit — ethos — konstrukcja. ..Duma o hetmanił Stefana Żeromskiego. Wrocław 1984, s. 125—133. Autorka ta nie proponuje jednak w zamian rówim wyrazistego terminu dla grupy tekstów, które całością czy fragmentem swojej struktury nawi.p u| i do starożytnego czy nowożytnego rapsodu. Ze wszystkimi zatem zastrzeżeniami (m in du klasyfikacji rapsodów młodopolskich, do pominięcia wpływu pozytywistycznego ewolucjoni/mu na obecną w nich wizję natury) pozostanę przy tym terminie.
M. Janion: Gorączka romantyczna..., s 58
7,1 Ibidem, s. 254.