udziale publiczności. My prowadzimy większe pacynki, a oni mniejsze i mniej znaczące. I wybierają piosenkę w zależności od tego, co się akurat dzieje.
Przemyślałam wszystkie odpowiedzi, jakich mogłam udzielić, i w końcu wybrałam najlepszą.
- Podoba mi się.
- Oczywiście. - Tonio wsunął głowę do pokoju. -W końcu ty wpadłaś na ten pomysł. I ta czerwień, którą podkreśliłaś informacje na plakatach, jest idealna. Musimy tylko postarać się o cyrkowy wodewilowy wystrój.
Natychmiast przyszły mi do głowy kontrastujące kolory i różne pomysły.
- Tak. Nie ma sprawy. - Już miałam wyjść, gdy przypomniałam sobie słowa Floss. - Floss mówi, że widzę wnętrze rzeczy, a nie powłokę.
Łucja podniosła głowę znad kolczyków, które zakładała jednej z pacynek. I bez zastanowienia powiedziała:
- Zawsze tak miałaś, od kiedy cię znam. Od razu ujrzałaś we mnie to, kim jestem.
- Zobaczyłam mądrą, słodką istotę, która miała za sobą trudne chwile - odpowiedziałam. - Zobaczyłam iskrę.
- No widzisz. A większość ludzi widziała brudne brzydkie dziecko ulicy, które na pewno chce im zrobić krzywdę.
Spojrzałam na nią zszokowana.
- Mówisz o sobie?
Łucja wzruszyła ramionami.
- Widzisz?
Do rozmowy włączył się Tonio.
- Pamiętasz, jak mnie zobaczyłaś po raz pierwszy, Persjo? - zapytał.
- Dałeś mi słoik z klejem i powiedziałeś, że wyglądam na otwartą osobę.
- Tak, a ty co pomyślałaś?
- Miły. Delikatny. Trochę zraniony. Godny zaufania - odpowiedziałam bez zastanowienia.
Max uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Doskonale. Większość ludzi zatrzymuje się na wrażeniu „gej”.
- Był dość ekstrawagancko ubrany tamtego dnia. -Uśmiechnęłam się. - Ale to tylko powierzchowne.
- Tak jak mówiła Floss. - Pacynka Łucji skinęła głową. - Widzisz to, co pod spodem.
- Hm... - mruknęłam.
Musiałam się nad tym zastanowić. Odwróciłam się, by zająć się moją częścią przygotowań do przedstawienia, ale zawróciłam.
- To jaki mamy ostatecznie tytuł?
- Na razie trzymamy się Śpiewaj do sześcianu - odparł Max. - Myśleliśmy, żeby dodać podtytuł Wodewilowe karaoke.
Skinęłam głową.
- Dla waszej informacji dodam, że Floss robi niebieskiego psa, z kołnierzykiem i krawatem.
- Kochanie - odezwał się Tonio - wiesz, że Floss potrafi sprawić, żeby dowolna rzecz robiła to, czego tylko Floss sobie życzy.
Miał oczywiście rację. Skinęłam jeszcze raz głową i poszłam zająć się programami z motywem wodewilowym. Będą moimi książkami dla publiczności, ale tym razem będą znacznie bardziej rozbudowane. Teraz, kiedy już miałam za sobą doświadczenia z robieniem menu dla Dau Hermanos, mogłam rozwinąć skrzydła przy
12 - Mrok kwiatów 177