408 Dzieje wewnętrzne Polski XIII w.
nonikom, którzy by świeckim ludziom zdradzali tajemnicę obrad i uchwał swej kapituły, co już uchwalono zresztą za życia Kietlicza w r. 1212 *62. I tu ujawnia się to zamykanie się stanu duchownego w kręgu swych własnych spraw i interesów moralnych oraz majątkowych, odcinanie się od społeczeństwa świeckiego przegrodą tajemnicy urzędowej. Oba te przekroczenia poddano władzy sądowej biskupów diecezjalnych, wobec czego oba przepisy z tego punktu widzenia są posunięciem naprzód sprawy kompetencji istniejących już sądów biskupich; synod ustala wysokość kar, a biskupom zaleca ich stosowanie w konkretnych przypadkach. Znacznie dalej naprzód posunął sprawę następny znany nam dziś statut synodalny z r. 1248 26S, przy czym charakterystyczne, że wydany on został przy współdziałaniu legata papieskiego Jakuba, archidiakona leo-dyjskiego, który wedle intencji i dyrektyw głowy Kościoła wywarł nacisk na przyspieszenie wielu zarządzeń i urządzeń. Udzielił on tu w imieniu papieża nagany biskupom polskim za ich bezczynną obojętność na krzywdy doznawane przez poszczególnych księży czy kościoły od ludzi świeckich. I nakazał, by w razie jakiejkolwiek krzywdy pokrzywdzony wnosił skargę przed swojego biskupa lub jego oficjała, tj. sędziego zastępczego, oraz by wzywał krzywdziciela przed sąd biskupi. Po ustaleniu winy biskup ma wezwać krzywdziciela do zadośćuczynienia, a gdy to nie poskutkuje, ukarać go ekskomuniką. Gdy i ta nie wywrze pożądanego wrażenia, wtedy biskup winien wezwać ,,auxilium domini secularis”, tj. pomocy księcia. I tu wezwał legat duchownych polskich, aby w sprawach sądowych „in
202 Tamie, nr 588. *•* Tamie, nr 274.
iusticiis faciendis” byli „unanimes et concordes”, wzywa do jednomyślnej solidarności. Jest to próba podjęta przez najwyższe czynniki w kościele, by w Polsce zaszczepić sądownictwo kościelne wedle zasad powszechnego Kościoła, nie stosowanych dotąd u nas. To wzywanie świeckich nie przed sąd świecki dla nich kompetentny, lecz przed sąd biskupa, i karanie karą kościelnej ekskomuniki z ucieczką już w ostateczność do „bracchium saeculare” monarchy, stara się legat zaszczepić w naszych stosunkach i pod kompetencję sądu kościelnego podciągnąć te sprawy, w których duchowni nie są „rei”, lecz „actores”, a więc wbrew tej zasadzie, która na ogół u nas obowiązywała w ustalaniu kompetencji sądowej. Toteż mało było szans urzeczywistnienia tej dążności szybko i w całej pełni.
Ten sam statut z r. 1248 z osobna zajmuje się składaniem fałszywego świadectwa pod przysięgą i sprawy krzywoprzysięstwa przydziela wyłącznie sądowi kościelnemu, przepisując dokładnie sposób odbierania przysięgi i przeprowadzania dochodzeń. Zarządza następnie, że w razie stwierdzenia krzywoprzysięstwa ma oficjał biskupi aresztować winowajcę i przetrzymać go aż do najbliższego targu gromadzącego tłumy ludności i wówczas na specjalnym rusztowaniu krzywoprzysięż-ca ma być wystawiony na widok publiczny ze związanymi rękami i nogami przez 9 godzin, po czym ma odbyć dalszą pokutę publiczną. W ten sposób zostały także inne sprawy, tzw. spiritualibus annexae, poddane wyłącznej kompetencji sądów kościelnych, częściowo przez zarządzenia najwyższej władzy kościelnej, częściowo drogą praktyki. Ale ten sam statut zarysował też organizację sądu kościelnego, ustalając ową godność oficjała, jako zastępcy biskupa pełniącego stale