63043 skanuj0036

63043 skanuj0036



jedynym depozytariuszem prawdy (in whome alone lies truth) (...) nic nie jest silniej związane z pirronizmem Montaigne’a niż jego pobożność”60.

Za źródło zła, nienawiści i przemocy, których w jego epoce nie brakowało, autor Prób uznał dogmatyzm. Jak to lapidarnie ujął Etienne Gilson, jedyną umiejętnością, jakiej się od Montaigne’a możemy nauczyć, jest sztuka oduczania się. W jego przekonaniu

mądrość jest pracowicie zdobywaną dyscypliną umysłu, której jedynym rezultatem jest nabyta sprawność do niewydawania sądów. (...) Należycie ukształtowany umysł nigdy nie jest całkowicie pewien swych własnych poglądów, toteż wątpienie jest najwyższą oznaką mądrości61.

„Lubię te słowa, które łagodzą i miarkują śmiałość naszych twierdzeń #lmówi Montaigne—»być może, poniekąd, po części, powiadają, mniemam«, i tym podobne. (...) Tak jest: istnieje pewien rodzaj silnej i wspaniałej niewiedzy, która co do czci i odwagi nic nie ustępuje wiedzy; niewiedza dla której pojęcia nie mniej trzeba wiedzy niż dla pojęcia wiedzy” (III, 11, O kulawych).

Dystans

■^Takie cechy eseisty jak: powściągliwość, refleksyjność czy skłonność do kontemplacji wydają się pozostawać w sprzeczności z postawą krytyczną. Istotnie, esej unika krytyki negatywnej. Jak zauważył Walter Benjamin, regułą w eseistyce jest impuls sympatii62. Spór, satyra, polemika czy pamflet obce są duchowi eseju. Przy całej swojej intelektualnej wnikliwości i etycznej wrażliwości eseista nie chce nikogo sądzić ani piętnować*

O złych książkach w ogóle nie należy pisać — mówi Jerzy Stempowski. — (...) Z grubsza można by podzielić krytyków na dwa temperamenty, znane ze starożytności. Pierwszy to dyletant (...), znawca, koneser, odkrywca nowych wzruszeń, sosów, recept i procederów. Drugi to Zoil, Arystarch poszukujący plamy na słońcu, Homeromastyx (chłostacz Homera), któremu wszystko mało. (...)

Robota Zoilów i Arystarchów służy czasami potrzebie pierwszego odsiewu plew, na ogół jednak jest to robota prostacka i dla prostaków, którzy sami nie potrafią od razu rozpoznać klasy danego utworu. Wszystkie subtelniejsze sprawy literackie uchylają się od zasięgu tej klasy krytyków. Nikt też po 20 latach ich nie czyta i nie pamięta nazwisk.

Odkrywców i delektatorów można czytać i po stu latach z pożytkiem i przyjemnością (...)63.

Eseista raczej więc bada niż sądzi. Bliższe jest mu poszukiwanie nowych wartości niż kompromitowanie tandety. Także ukazując dramatyczne konflikty z rzadka potępia wprost, nigdy nie agituje za jakimś ostatecznym, rzekomo doskonałym rozwiązaniem. Obca jest mu histeria ideologów, romantyczna gorączka ludzi, którzy stali się niewolnikami własnych racji, utożsamili się z nimi. Ci zwykle nie znają innych sposobów porozumiewania się z bliźnimi jak tylko propagandę. Kiedy chce coś czytelnikowi poradzić, sięga eseista po perswazję, chciałby przekonywać bardziej własnym przykładem niż argumentami, stylem niż pasją. Perswazja bowiem — jak zauważa Stanisław Vincenz — ma na uwadze przede wszystkim „prawdę i indywidualność czyli duszę ludzką. (...) Perswazja wymaga nie oszołomienia ani przymusu, tylko akcesu dobrowolnego. Jej fundamentem jest prawda, wolność i wartość duszy ludzkiej. Dla propagandy politycznej (...) to są wszystko drobnostki, byleby zyskać jak największą liczbę stronników, choćby tylko numerów”64.

Z sygnalizowaną powyżej kwestią związana jest tematyka eseju oraz stosunek podmiotu do przedmiotu obserwacji. Już sama idea próbowania siebie samego i świata — decydująca o postawie eseistycznej — implikuje szereg następstw. Po pierwsze zatem nie ma dla eseju tematów tabu, spraw drażliwych czy zakazanychfPrzy całej swobodzie w doborze tematów eseistę cechuje nawyk widzenia wszystkich zjawisk z „prywatnej” perspektywy. Wyraża się to w unikaniu abstrakcyjnośd, w dążeniu do uzasadniania tendencji ogólnej konkretami. Eseista jest w pewnym stopniu tłumaczem, „przekłada ze. świątecznej retoryki na ton przyciszonej, powszedniej rozmowy, z trybu kategorycznego na hipotetyczny, zostawiając miejsce na zastrzeżenia i wątpliwości”6

Eseista nie chce wznieść się ponad świat, oglądać rzeczywistość sub specie aetemitatis. Po pierwsze dlatego, że wątpi, aby taki punkt obserwacyjny był nam dostępny; po drugie zaś dlatego, że taką właśnie ludzką perspektywę sobie upodobał i jest przekonany ojej wartości. Dewizą eseju mógłby być następujący aforyzm: „w całym wszechświecie człowiek nie potrafi odnaleźć studni tak głębokiej, by pochylając się nad nią, nie odkrył na dnie swojej własnej twarzy”66.

Wielokrotnie podkreślano, jak istotne są dla rozwoju eseistyki warunki zewnętrzne. Popularne jest twierdzenie, że ustrój autorytarny i towarzyszące mu różne odmiany cenzury oraz ideologizacja kultury unicestwiają esej (tak np. T.W. Adorno, G. Haas, J. Sławiński, A. Bernat, W. Paźniewski67). Pierwszą część tej tezy łatwo zakwestionować przypominając, jak dalekie od demokracji były ustroje ojczyzn Montaigne’a i Bacona. Próby powstają w okresie licznych i krwawych wojen religijnych we Francji. Cenzura przedmiotowa nie szkodzi zazwyczaj esejowi, gdyż z reguły nie służy on do polemik politycznych ani nie posługuje się politycznymi aluzjami. Eseista ma do powiedzenia rzeczy ważniejsze niż bieżący komentarz, którego aktualność kończy się w najlepszym razie z chwilą wydrukowania następnego numeru gazety. Są eseje, których najskrupulatniejszy cenzor nie może zakwestionować — przykładem La terre bernoise Jerzego Stempowskiego czy Krajobraz jako tło dziejów Stanisława Vincenza. Są też eseje (jak np. Rodzinna Europa Czesława Miłosza), które mogą budzić lęk, ale kwestie, które podejmują, są dla danej wspólnoty tak zasadnicze, że utwory te tak czy inaczej znajdą dostęp do czytelników68.

23


Wyszukiwarka