63065 margul (89) []

63065 margul (89) []



Fomoraigowie, jak i lud Fir Bolg odznaczali się złośliwością, nićggfi nym gadulstwem, wrogością wobec wszelkich sztuk i ramildwanfcjj do ciemności.

Czwarty najazd stal się przełomem. Oto z tajemniczych Zachom nich Wysp przybili do brzegów Irlandii biegli w magii boscy przędny wiciele Tuatha de Dannann. Przywieźli ze sobą bezcenne talizmany jak miecz Nuady. dzidę Luga. kocioł Dagdy i ..kamień przeznacz*! nia" wydający głośny oktzyk. gdy zasiadał na nim prawy król. Wszyś stkie tc cudowne przedmioty będą odtąd grały stalą rolę w wątkaćfc mitycznych wysp brytyjskich.

Statki najeźdźców zbliżyły się do Irlandii od strony Norweg^ opływając od północy Szkocję. Ich zarysy przesłaniała gęsta, magia, na mgła. Wyprawą kierował król Nuada. Rzecz jasna, że dotychczasowi posiadacze wyspy nie zamierzali dobrowolnie dzielić się z nikim władzą, doszło więc do orężnego starcia na równinie menhirów, lig sprzyjał przybyszem, ale król Nuada postradał w walce prawą rękę. Celtyckie zasady nie tolerowały u władców jakiegokolwiek kalectwa, a więc nawet i boski Nuada zmuszony byt abdykować. Para związków małżeńskich przypieczętowała kompromis. Fomoraig Bres, zwany Pięknym, poślubi! Brigit, córę Dagdy, a syn boga-lekaiza wstąpił w związek z córką Balora o „złym oku*. Na tronie Irlandi miał zasiąść Fomoraig Bres. Ale przyszłość pokazała, że nie możni ufać ponurym olbrzymom. Król okazał się brudnym skąpcem, gnębiącym poddanych nadmiernymi podatkami i pracami, a ponadto nic kryl się z wrodzoną swej rasie pogardą dla muzyki i poezji. Odważył się nawet obrazić najsławniejszego barda Tuatha dc Danann. Było to bardzo nierozważne posunięcie, zwłaszcza że w ciągu siedmiu lat panowania Brcsa zrekonstruowano Nuadzie utraconą w boju prawicę. W ten sposób jedyna przeszkoda, która dzieliła go od tronu, została usunięta.

Teraz z kolei Bres musiał abdykować, co nie oznaczało jednak, iżby pogodził się z losem. Wręcz przeciwnie. Zorganizował powstanie przeciw Tuatha de Danann. Przygotowania trwały siedem lat. Czas działał na korzyść młodszych bóstw, gdyż w owym okresie narodził się i dorósł do wieku męskiego potomek jednego z „politycznych" małżeństw. Był to Lug — mistrz wszelkich sztuk. Młodociany bóg stanął na czele obrońców, uzbrojonych przez boskiego kowala Goibniu. Wiele krwi polało się podczas bitwy na równinie Mag Tu-red, jako że bogowie na równi ze zwykłymi ludźmi podatni byli na rany i śmierć. Nie przerażało to zbytnio walczących stron, gdyż wie-

Hf rzono w możliwość zmartwychwstania bądź ponownych narodzin, a czas spędzony po śmierci na dalekich zachodnich wyspach czy też w podziemiu upływał jak jedna chwila i do tego milej niż na ziemi. W czasie bitwy na Mag Tured musiało oczywiście dojść do pojedynku obu wodzów, czyli króla Nuady ze straszliwym jednookim, zabijającym spojrzeniem Balorem. Wynik walki był, niestety, z góry przesądzony: Fomoraig skierował wzrok na Nuadę i władca Tuatha de Da-nann pad) martwy.

Pomścił go jednak niezwyciężony Lug. Celnym strzałem z procy przekręcił gałkę oczną olbrzyma w taki sposób, ii jego śmiercionośny wzrok zwrócił się ku własnym zastępom. Klęska Fomoraigów była nieunikniona. Nie uratowało ich nawet porwanie cudownej harfy boga Dagdy 1 ukrycie jej w jadalnej sali zamku króla Biesa. Młodzi bogowie prowadzeni przez Luga wdarli się do komnaty, a harfa posłuszna wezwaniu swego właściciela sfrunęła niby ptak ze ściany do jego ręki. Pokonani Fomoraigowie wycofali się w morskie głębiny, Bres poszedł w niewolę i potęga pierwotnych olbrzymów została złamana raz na zawsze.

Niestety, wyspa została zaatakowana prawie natychmiast po raz piąty, tym razem przez Goidelów, protoplastów obecnych Celtów. Zaczęło się to tak: królewicz hiszpański Ith ujrzał ze szczytu nadmorskiej wieży majaczące w północnej dali zarysy tajemniczej wyspy, zebrał więc drużynę składającą się z trzydziestu wojowników i ruszył okrętem w tym kierunku. Przybił do Irlandii właśnie w tym momencie. kiedy zwycięzcy, kłócąc się. dzielili lupy. Przybysz zjawił się więc w samą porę jako arbiter. Wyrok się podobał, ale bezpieczniej było zgładzić nieznanych ludzi. Nie czekano długo na mściciela. Mil. syn Bila, bratanek zabitego Itha, zorganizował flotyllę, która liczyła cztery razy po dziewięć okrętów, przy czym towarzyszyło mu ośmiu dzielnych synów. Tradycyjnie przybito do brzegów Irlandii pierwszego maja w dniu święta Beltaine. Ruszono na stolicę Tarę. W walkach polegli trzej współrządzący miejscowi królowie i pięciu synów Mila. Ostatecznie interweniował morski bóg Manannan i zawarto pokój. Tuatha de Danann musieli odstąpić wyspę Goidelom. a sami wycofac się w zaświaty. Postawili tylko jeden warunek, że pamięć ich będzie nadal czczona i że będą otrzymywać ofiary należne bogom.

Niektórzy z Tuatha de Danann zstąpili w głąb ziemi do mrocznych siedzib pod pagórkami. Prowadziła do nich droga przez podziemne jaskinie. Nazywano je sidhe, czyli siedziby. Irlandczycy rozciągnęli tę nazwę na cały baśniowy, niewidzialny świat wróżek. W opowieściach

2n


Wyszukiwarka