63178 skanowanie0016 (38)

63178 skanowanie0016 (38)



252 Od dokumentu do wyznania: o powieści w pierwszej osobie

nak ważne dla dalszego toku wydarzeń. Powieści-dzienniki nie rozpoczynają się zwykle w byle jakim miejscu biografii bohatera, ale w ważnym czy wręcz przełomowym jej momencie — stąd ogromne znaczenie ekspozycji (por. np. Nauczycielkę Micińskiego). Zapisy dotyczą zwykle spraw, które okażą się dla całego przebiegu fabularnego istotne, unika się informacji z tego punktu widzenia mniej ważnych. Toteż jeśli czytelnik na pierwszych kartach powieści natrafia na taki jednozdaniowy zapis: „17 kwietnia. Zosia przyjeżdża do Warszawy” (Mańkowski, Hrabia August, s. 3), to może mieć pewność, że z ową Zosią jeszcze się spotka, bo będzie ona aktywnym uczestnikiem dramatu (czytelnik rzeczywistego dziennika nigdy taką pewnością nie dysponuje).

Dla powieści-dziennika szczególną wagę ma zakończenie. W pewnych wypadkach pseudoautor nie może przekazać ostatnich informacji o sobie, jednakże pisarz — zgodnie z tradycją powieści, obowiązującą w finałach utworów, nie chce pozostawić niczego domyślności czytelnika. Przed problemem tym stał Dąbrowski i zdecydował się inną ręką dopisać zakończenie: „Zmarł nad ranem dnia 30 kwietnia. Umierał bez-przytomnie” (Dąbrowski, Śmierć, s. 224). Jest to jednak wypadek odosobniony. Najczęściej pisarze wybierają zakończenie mniej kłócące się ze stylizacją dziennikową. Tak np. Srokowski dołączył do dziennika Czesława Bratkowickiego jego list pisany trzy lata po dacie ostatniego zapisu dziennikowego; list ten stanowi ostateczne zamknięcie przebiegu fabularnego (por. Srokowski, Kult ciała, s. 304-311). W sposób najbardziej ambitny rozwiązał finał Mańkowski. Ostatnie zapisy nie informują o tym, jak się zakończyły perypetie Zosi, która na początku powieści przyjechała do Warszawy, bo pseudoautor o nich nie wie. Popada on w chorobę umysłową, czytelnik dowiaduje się o tym z listu (jest to ostatni rozdział powieści), jaki wysyła on do swojego lekarza. List ten, pełen jawnych nonsensów, w których mieszają się postacie i zdarzenia znane z powieści, nie przekazuje wiadomości o szaleństwie, jest jego dokumentem (por. Mańkowski, Hrabia August, s. 248-251). Mańkowski nawet w zakończeniu zatroszczył się o przestrzeganie perspektywy nar-ratora-bohatera, która w okresie Młodej Polski była zwykle kształtowana niekonsekwentnie. Nawet jednakże te niekonsekwencje pokazują, że dla powieści w pierwszej osobie w tym czasie właściwym kontekstem jest nie powieść klasyczna z narracją auktorialną, ale powieść, w której występuje bohater prowadzący1.

Problem kompozycji powieści to także sprawa konstrukcji bohatera. Z przyjętej formy dziennika wynikają dla niej konsekwencje o znaczeniu podstawowym. Po pierwsze dziennik zakłada, że bohater ujawnia się w kolejnych fazach, jakimi są poszczególne momenty pisania, po drugie zaś, że wszystko, o czym się w utworze mówi, przedstawione jest z perspektywy diarysty2.Oba te założenia współżyją świetnie z tymi tendencjami, które ujawniły się w powieści w trzeciej osobie, zwłaszcza w konstrukcji bohatera prowadzącego. W powieści-dzienniku narrator zrównany z bohaterem ma wszelkie dane, by podlegać dekompozycji, by trwać tyiko w impresjonistycznie wydzielonych momentach. Jeśli uznać za słuszne twierdzenie Lubbocka, że wybór narracji w pierwszej osobie zapewnia powieściopisarzowi ulgi w zakresie kompozycji3, to ulgi te dotyczą także konstrukcji postaci. Jednakże tutaj właśnie mało z nich korzystano; tak jak w powieści w trzeciej osobie pisarze su

1

W czasach Młodej Polski pojawiła się powieść-dziennik, dla której właściwym kontekstem jest właśnie proza auktorialna. Myślę o Hetmanach, roman a these Weyssenhoffa. Różni się ona zdecydowanie od innych powieści młodopolskich w pierwszej osobie. Dochodzą w niej bowiem nieustannie do głosu elementy, które byłyby umotywowane tylko sy powieści opowiadanej przez narratora wszechwiedzącego i obdarzonego autorytetem. Pisarz stylizuje wprawdzie formę dziennika, ale nie jest w stanie utrzymać się w ryzach tej stylizacji, nieustannie ją burzy, by dać wyraz mniemaniom ideologicznym, co do których nie można mieć wątpliwości, że są prywatnymi przekonaniami Józefa Weyssenhoffa, mimo że bohater, który w pierwszych częściach powieści jest socjalistą, nie ma żadnych danych do ich głoszenia. Powieść w pierwszej osobie, zwłaszcza zaś powieść-dziennik, szczególnie trudno poddaje się wymaganiom roman a these, zwłaszcza wtedy, gdy bohater nie od razu jest wyrazicielem przekonań autora, ale dochodzi do nich dopiero po długiej ewolucji. Toteż sprzeczności występujące w Hetmanach nie są znane ani Bez dogmatu, mimo że Sienkiewicz —jak wiadomo z jego wypowiedzi -—nie solidaryzował się ze swoim bohaterem, anjf|§- jest to całkowicie zrozumiałe — żadnej powieści młodopolskiej tego typu. W utworze tym pasje polityczne Weyssenhoffa całkowicie przekreśliły kunszt powieściopisarski tak pięknie zademonstrowany w Żywocie i myślach Zygmunta Podfilipskiego.

2

   Od tej zasady istnieją nieliczne odstępstwa. Występują one wtedy, gdy w tekst dziennika wprowadza się teksty pisane przez inne osoby. Spotykamy się z tym w paro-dystyczno-satyrycznym utworze Reymonta Z pamiętnika, będącym dziennikiem młodej mieszczki. W pewnym momencie pojawiają się zapiski jej rodziców, które tu mają poszerzyć nie tyle nawet perspektywę, ile zakres stylu parodystycznego. Na zapiski owe czytelnik patrzy także z punktu widzenia pseudoautorki, określone są one jako „zapiski Pa” i „zapiski Ma”. Nawiasem mówiąc, to obszerne opowiadanie Reymonta, w którym mimetyzm formalny odgrywa dużą rolę, pokazuje jeszcze jedną możliwość młodopolskiej narracji dziennikowej ^parodię.

3

   Por. Lubbock, The Craft of Fiction, s. 131; por. także uwagi Dubois (Les romanciers franęais de 1’instantand au Xi)C siecle, s. 53-55) o kompozycji powieści Vallćsa i Lotiego, pisanych w pierwszej osobie. Powieść naturalistyczna korzysta zresztą w tej dziedzinie z dawnych tradycji. Merlant pokazał na bardzo rozległych materiałach, że we Francji w w. XVIII i na początku w. XIX powieść w pierwszej osobie przeciwstawia się „powieści intrygi” głównie właśnie przez ograniczenie fabuły. Już pani de Stael — jak informuje Merlant (op. cit, s. 159) — postulowała powieść, z której byłby wyeliminowany tout

; evenement romanesąue. Postulaty te miała spełnić właśnie powieść w pierwszej osobie.


Wyszukiwarka