ze względu na ich bezskuteczność. Człowiek bowiem nie jest w stanie przeciwstawić się siłom nadprzyrodzonym i jest uzależniony od ich kaprysów. Ten archaiczny stereotyp myślenia w sferze wierzeń demonicznych występuje jeszcze wśród pewnej części starszych wiekiem mieszkańców naszej wsi. Nic dziwnego więc, iż ujawnił się on również w wyobrażeniach o zmorach.
Naszkicowany powyżej wątek wierzeń demonicznych w różnym zakresie funkcjonuje w świadomości mieszkańców wsi także z- innych regionów. Wyobrażenia Mazurów i Warmiaków o marach-zmorach nie uległy istotnym zmianom, zachowały wiele elementów z przytaczanych uprzednio opisów kolbergowskich. Postacie tych półdemonów są nadal popularne w lokalnej kulturze ludowej. Najczęściej charakteryzowane są następująco: „Mari to so żiwe ludzie, kobieti, ale one nie ziedzo, co so mari. To jak dziecinka do chrztu patki nioso i poziedzo, co chco dla niego: nie ziary tlo mary, to ono bandzie maro. To trzeba ochrzcić drugi raz dobrze, to już ziancyj chodzić nie bando. To mara idzie do izb i pod postacio takiego kłoska to jek dzisiaj, jużem do szkoły chodziuła, to taki kłos jak z nogami idzie po izbie. To jak gniecie, to trzeba poziedzieć: przidź jutro na frisztik (śniadanie), tilko łiżke i mniske weź. To przidzie i bandzie wiadomo, kto jest to maro. A jak chce sie cob-i nie męcziła, to trzeba połoźić sie w łóżku nogami tam gdzie głowa, to mara zacznie dusić inno czanść ciała, nie głowę, i sie obrazi i pundzie" (A. Szyfer, s. 116). Niekiedy owa postać półdemoniczna wy wodzona jest z trzeciej i siódmej córki w rodzinie bądź też „trzi kolejne córki stajo sie marami". W obronie przed napastliwością tych istot stosuje się tu takie m.in. praktyki magiczne: tabu zmywania naczyń po czwartkowej kolacji, stawianie wieczorem butów czubkami do drzwi („aby zmora myślała, że człowiek wyszedł, że go nie ma"), stawianie snopa słomy na łóżku czy odwrotne ułożenie się do snu w łóżku.
Na obszarach Polski środkowej, jak wynika z relacji B. Baranowskiego, za zmorę najczęściej uważa się każdą siódmą, szóstą i nawet piątą dziewczynę, której matka podczas ciąży przeszła między dwiema brzemiennymi kobietami. W północno-zachodniej części tego regionu panuje przekonanie, że zmorę można poznać po jej wyglądzie. Jest to kobieta chuda, blada, w dzień ociężała i senna. Interesujący jest natomiast wyrażany niekiedy pogląd, iż zmory mogą przybierać postać koni. „Wygląda to dość dziwnie — pisze B. Baranowski — żeby koń dusił człowieka lub wysysał z niego krew. Gdy wysuwałem te wątpliwości w rozmowach ze swymi informatorami, ludźmi starszymi i głęboko wierzącymi w istnienie istot demonicznych, niektórzy z nich poczęli sobie przypominać, że w młodości słyszeli od wiekowych ludzi, że zmory przybierające postać konia były najgorsze, że właśnie one dusiły na śmierć. Czyżby miało to coś wspólnego z przybierającym postać konia dia-błem-topielcem? (...) A sprawa jest tym bardziej ciekawa, że może się wiązać