50 Księga pierwsza I, i
na kartach mego traktatu. Uważam, że fcermin ten najlepiej oznacza wszelką rzecz, którajestprzed-miótem myśli; używałem go więc, by oznaczyć wszystko to, có rozumiemy przez obraz fantazji, pojęcie, gatunek, i wszystko to, czym umysł może się zajmować, gdy myśli; nie mogłem tedy uniknąć częstego używania wspomnianego terminu.
Przypuszczam, że z łatwością uzyskam zgodę na tQĄże takie idee są w umy słach Judzkich: każdy ma je w swej własnej świadomości; słowa zaś i uczynki innych ludzi będą świadectwem, że idee są także w umysłach cudzych.
Pierwszym naszym zagadnieniem ma być zatem tó, jak idee powstają w umyśle.
ROZDZIAŁ II
Nie ma w umyśle zasad wrodzonych
Aby dowieSl, te wiedza nasza nie jest wodzona, wystarczy wskazać drogi, na klirej do niej dochodzimy
§ i.(U pewnych ludzi1 ustalił się pogląd, że w umyśle znajdują się jakieś zasady wrodzone, pewne pojęcia pierwotne, xoivori !vupiat2, jak gdyby \znaki czy cechy, odciśnięte w umyśle człowieka, które dusza otrzymuje na samym początku swego istnienia przynosząc je ze sobą na ten świat. Aby przekonać nie uprzedzonych czytelników, że przypuszczenie to jest błędne, wystarczyłoby, żebym tylko okazał (co mam nadzieję uczynić w dalszych częściach tej roz-
|nnwy), jak ludzie, używając tylko swych władz przy-mdzonych, mogli dojść do całej wiedzy, jaką pódl udają, bez pomocy jakichkolwiek impresji wro-(1/OnychTTjak mogli dojść do pewnośdTbez żadnych lego rodzaju pierwotnych pojęć lub zasad. Mniemam bowiem, że każdy chętnie przyzna, iż zuchwalstwem byłoby przypuszczać, że idee barw są wrodzone n stworzenia, które Bóg obdarzył wzrokiem i zdol-Eością otrzymywania ich z pomocą oczu od przedmiotów zewnętrznych. Ą niemniej nierozsądnie byłoby przypisywać różne prawdy znakom czy Cechom wrodzonym, skoro w nas samych możemy Stwierdzić władze, które pozwalają nam poznać te prawdy nie mniej łatwo i pewnie, niż gdyby były odciśnięte w umyśle od urodzenia. ^ ^
Ale ponieważ człowiekowi nie wolno bez poddania się kontroli innych podążać w poszukiwaniu prawdy za własnymi myślami, gdy choć w nieznacznym stopniu sprowadzają one z drogi utartej, przeto przedstawię racje, jakie skłoniły mnie do zwątpienia o prawdziwości przytoczonego wyżej poglądu, by usprawiedliwić swój błąd, jeśli istotnie go popełniłem; co pozostawiam do rozważenia tym, którzy podobnie jak ja są zdecydowani przyjąć prawdę, [gdziekolwiek ją znajdują.
[ § 2. Nie ma rzeczy, która by była bardziej ogólnie Uzmnu po-\ uznana za niewątpliwą, niż to, że istnieją pewne fasady, zarówno teoretyczne (spekulatywne), jak mm praktyczne (ponieważ słyszymy zarówno o jednych, jak o drugich), powszechnie przez całą ludzkość % przyjęte, które zatem — jak się argumentuje"'-^-muszą bezwzględnie być stałymi impresjami, jakie 'dusze ludzkie otrzymują w zaraniu swego bytowa-
Autor ma tu zapewne na myśli Descartesa i jego szkołę; ale potem zwraca się również przeciw neoplatonikom angielskim.
Po łac. noiiones communes. H. of Cherbury. (Tract. de veritate, 1621) tłumaczy ten termin notitiae communes.