Epoka piśmienna doba staropolska
106 7. przyimkiem mię, cię., się, w połączeniu z czasownikiem mie, de, sic
(Polska północna w obu pozycjach używała form z samogłoską nosową: mię, cię, się).
Bardzo zróżnicowany był rozwój prasłowiańskich grup spółgłoskowych sr, zr. Regularnie, tzn. w śrz, źrz (.śrzoda, źrzodło), rozwinęły się one tylko w Wiclkopolsce. Na Śląsku i na Pomorzu pojawiły się wstawne spółgłoski t, d {s trzoda, zdrzodio), na Mazowszu i w południowej Małopolscc wskutek rozpodobnienia (dysymi-lacji) powstały grupy śr, źr {środa, źrodłó), w północnej Małopolsce natomiast w wyniku przestawki (metatezy) grupy rś, rż (rsioda, rziodlo).
Kilka innowacji, ograniczonych tylko do Wielkopolski, wyróżniało tę dzielnicę na tle całego polskiego obszaru językowego. Tutaj dawny biernik liczby pojedynczej rodzaju męskiego ji został zastąpiony formami dopełniacza jego, go (widział ji - widział go). Tutaj już w XV wieku krótka samogłoska nosowa ą przybrała brzmienie ę (gdy tymczasem w Małopolsce i na Mazowszu jeszcze przynajmniej w pierwszej połowie XVI wieku panowała szeroka wymowa ą). Tutaj wreszcie spójnik odpowiadający naszemu dzisiejszemu że miał postać iże, skracaną na iż, gdy tymczasem w Małopolsce i na Mazowszu spójnik len występował w postaci eże, skracanej na eż.
Jak widać z tych przykładów, w średniowieczu polski obszar językowy uległ dalszemu zróżnicowaniu. Do niewielu różnic dialek-talnych, odziedziczonych z epoki wyodrębniania się polszczyzny jako osobnego języka zachodniosłowiańskiego i najdawniejszych polskich zmian fonetycznych (jak np. wspomniane już w tej książce zachowanie — na Pomorzu i Mazowszu — miękkości spółgłoski przed zdyspalatalizowanym /: kaszubskie miartwi. mazowieckie siania wobec wielkopolsko-śląsko-małopolskiego martwy, sarna), doszły nowe. Różnice te bada specjalna dziedzina językoznawstwa — dialektologia historyczna, która jest dyscypliną pomocniczą historii języka.
Dialektologia historyczna ustala czas powstania i dawny zasięg cech dialektalnych na podstawie analizy dawnych zabytków językowych (w których, jak to — choć fragmentarycznie — staraliśmy się pokazać, cechy te się pojawiają). Czasem jednak, na skutek niedokładności i chwiejności dawnej pisowni, zabytki językowe nie
dostarczają w tym względzie dostatecznie jasnych i pewnych 107 informacji. Tak jest np. z najbardziej chyba wyrazistą polską cechą dialektalną - mazurzeniem. Polega ona na zastępowaniu spółgłosek szumiących sz, ż, cz, di (lecz nic rz, wymawianego aż do XVII wieku jako rz) spółgłoskami syczącymi s, z, c, dz, a więc na wymowie syja, żaba, cas, móżdżek zamiast szyja, żaba, czas, móżdżek.
Pewną, bo bezpośrednią (w pierwszej polskiej gramatyce, o której będzie mowa później) wiadomość o istnieniu mazurzenia mamy dopiero z XVI wieku. Dawne poglądy o odwieczności mazurzenia (które swymi początkami miałoby sięgać epoki prasłowiańskiej) trzeba odrzucić. Łatwo bowiem wykazać, że mazurzenie jako zmiana językowa (przejście ź, ć, di w s, z, c, dz) nic mogło zajść przed dyspalatalizacją samogłosek przednich. Gdyby bowiem zaszło, dyspalatalizacja musiałaby także objąć samogłoski w pozycji przed .ę, z pochodzącymi (w wyniku mazurzenia) z ś, ź, a tymczasem nic objęła ich: w gwarach mazurzących mówi się np. ntiesać, a nic *miasać (zatem pierwotne e nic przeszło tutaj w a przed s, gdyż tego s jeszcze tutaj wówczas nie było — istniało natomiast nie powodujące dyspalatalizacji ś, a więc przejście tego ś w s, czyli mazurzenie, zaszło dopiero po dyspalatalizacji); A skoro, jak już wiemy, dyspalatalizacją była procesem żywym jeszcze w drugiej połowie X wieku (gdyż objęła najstarsze zapożyczenia chrześcijańskie: anioł, kościoł, Piotr itp.), mazurzenie nie mogło zajść wcześniej niż w wieku XI.
Kiedy jednak 'rzeczywiście zaszło? Próby poszukiwania przejawów mazurzenia w średniowiecznych zabytkach językowych nic przyniosły wyników, które mógłby przyjąć ogół uczonych. Są wprawdzie zabytki wyraźnie (choć, rzecz jasna, nie ze stuprocentową konsekwencją) odróżniające w piśmie spółgłoski szumiące od syczących, świadczące więc o niemazurzącej wymowie autorów. Jednak większość zabytków nie odróżnia tych spółgłosek nawet .:/ grubsza”. Rzecz w tym, iż może to być równie dobrze świadectwem mazurzącej wymowy autorów, jak i świadectwem ich nieporadności pisowniowej, nieumiejętności uporania się z trudnościami, jakie nastręczało oznaczanie głosek nie mających w większości znaków w alfabecie łacińskim (zwracaliśmy na to uwagę w rozdziale o pisowni).