106
nach, łamiących ustalony porządek. Regime triumfuje. Ale wtedy właśnie występują nowe trudności.
4. Dobór grupy rządzącej w państwie monopolicznem. Państwo monopoliczne nie powstaje do przelotnych, doraźnych celów. Gdyby zależało na osiągnięciu jakiegoś celu na krótką metę, np. odparciu zewnętrznego wroga, to wystarczy wprowadzić polityczne zawieszenie broni, jakąś treuga Dei; albo za wzorem rzymskim dyktaturę, ale w takiem znaczeniu, jak ją pojmowali Rzymianie. Powstanie państwa monopolicznego, to w mniemaniu jego twórców początek nowej, wielkiej ery. Hitleryzm np. nie chce swego dzieła mierzyć nawet na pokolenia, a oblicza je na tysiąclecie. Choćby nawet ambicje polityczne danego kierunku nie sięgały tak daleko w przyszłość, to w każdym razie chce on stworzyć dzieło trwałe; zgodnie z tern partja polityczna, ściślej mówiąc monopartja, ma być stałą instytucją państwową. A o tej trwałości, w ostatniej instancji, rozstrzygnie sposób, w jaki ta partja się uzupełnia i odnawia.
Monopartja jest jedynym ośrodkiem politycznego.życia, wy-łącznem źródłem władzy w państwie. Od niej wszystko zależy— e x t r a factionem non e s t salus. Siłę swą zawdzięcza temu, że od niej wszystko zależy; ona daje władzę, zaszczyty, rozgłos, a także i dobrobyt. Ale to, co jest źródłem materjalnej siły, jest równocześnie i źródłem duchowej słabości. Grozi jej to największe niebezpieczeństwo, że blask władzy i dobrobytu będzie przyciągał wszystkie ćmy, które nie śmią latać w dziennem świetle; garnąć się będą wszyscy karierowicze, oportuniści, niebieskie ptaki, co grozi jej zalewem żywiołów, stojących najniżej moralnie.
Grupy rządzące, które narzuciły narodowi swoją wyłączną władzę, mają zazwyczaj za sobą przeszłość romantyczną, pełną niebezpieczeństw i poświęceń. Ludzie ci ryzykowali nieraz swoje życie. Młodość ich nie minęła spokojnie. Cierpieli po więzieniach, wielu ich padło w boju z wrogiem wewnętrznym lub zewnętrznym. Mają wspólne wspomnienia, swoich poległych bohaterów, pieśni bojowe. I w pewnym momenicie dochodzą do władzy, odsuwając od niej innych z całą bezwzględnością. Stają się panami całego społeczeństwa.
.Władza psuje obyczaje. Niejeden z tych, którzy wykazali dużo bezinteresowności, upaja się urokiem władzy, co może byłoby mniej złe, lecz także i jej beneficjami; chce ciągnąć bar-dzo realne, pozytywne odsetki od romantycznego kapitału, nagromadzonego w przeszłości, I wtedy traci swój urok, staje się pospolitą, czasem nawet śmieszną figurą, Ale nie w tern tkwi największa trudność i główne niebezpieczeństwo.
Grupa rządząca, która w twardej walce szła po władzę, potrafi zachować wewnętrzną dyscyplinę, czuwać nad poziomem moralnym swych członków. Uważa się za godną do sprawowania całej władzy, do objęcia wszystkich naczelnych stanowisk. Ale inna jest sztuka zdobywania władzy, a inna sztuka rządzenia, zwłaszcza w dzisiejszem państwie, w którem na nie zwaliło się tyle skomplikowanych zadań. Nie wystarczy sam instynkt władzy, nie wystarczą zalety bojowe i umiejętności konspiracyjne; trzeba wiele rzeczy umieć, których nauczyć się nie było czasu, ani sposobności. A nauka na odpowiedzialnych stanowiskach wiele kosztuje i kończy się nieraz dyskwalifikacją człowieka.
Trzeba dobierać innych ludzi. Ludzi sobie obcych, z którymi właściwe jądro obozu rządzowego przedtem nic wspólnego nie miało. Przychodzą fachowcy różnego autoramentu, którzy umieją rychło wyczuć skąd wiatr wieje i przystosować się do nowej konjunktury. Ci potrafią wszędzie się wcisnąć i bardzo często zagarniają najlepsze stanowiska. Wchodzą do wnętrza obozu rządzącego, ale nie zawsze ten obóz potrafi ich zasymilować. Stąd powstają konflikty, stąd konieczność przeprowadzenia ciągłych „czystek”, A te czystki dla wszystkich stwarzają atmosferę niepewności i podejrzeń.
Ale na tem nie koniec trudności. W miarę, jak płyną lata, coraz mniej jest w tej monopartji ludzi, którzy przeżyli razem „Sturm-und Drangperiode", którzy walczyli o władzę, narażając siebie. Przychodzą do znaczenia ludzie nowi, młode pokolenia. Przychodzą już do gotowego, wkraczają na drogę łatwą, bezpieczną, drogę karjery. Starzy rewolucjoniści, którzy byli na wozie i pod wozem, widzą swoich następców w ludziach wygody, kombinacji politycznej, pospolitego karjerowiczostwa. By wejść do monopartji, która sprawuje władzę, nie trzeba wal-