30 Gianfranco Cecchin
przyjmuje formę: „Jak by było przyjemnie, gdybym był hydraulikiem” łub: „Jak przyjemnie by było, gdybym była kelnerką”.
Znudzenie możemy również definiować jako symptom braku neutralności. O ile pozostawanie neutralnym oznacza podtrzymywanie stanu zaciekawienia oraz zabawiania się w wymyślanie i odkrywanie różnorodnych wzorców, to brak neutralności pociąga za sobą rezygnację z naszej ciekawości, uwierzenie w to, że odkryliśmy prawidłową interpretację i ignorowanie poszukiwań wzorców alternatywnych. W takiej scenerii działamy jak „szarzy robotnicy” w fabryce. Składamy artyzm terapii w ofierze na ołtarzu czyjegoś upraszczającego poglądu na ludzki byt.
Symptomy psychosomatyczne
Drugą klasą symptomów są dolegliwości psychosomatyczne. Są one znów związane z brakiem neutralności. Prawdopodobnie najbardziej rozpowszechnionym objawem są bóle głowy, chociaż często skargi dotyczą również pocenia się, podwyższonego ciśnienia krwi i bólów pleców. Każdy terapeuta powinien umieć rozpoznawać własne reakcje psychosomatyczne. Objawy takie mogą być następstwem konfliktu między terapeutą a kontekstem, w którym pracuje. Jeśli terapeuta pracuje dla instytucji, która jest prawnie wyznaczona do pracy wyłącznie z rodzinami potrzebującymi kontroli społecznej (np. kazirodztwo i nadużywanie środków odurzających), łatwo jest mu utracić postawę terapeutyczną, zawieszając działalność zgodną z kwalifikacjami. Jeśli terapeuci czują, że nie są w stanie oddziaływać terapeutycznie, będą prawdopodobnie czuć się bezwartościowi. W tym samym czasie jednakże, ze względu na zawód, jaki wykonuje, terapeuta musi bronić rodziny przed społeczeństwem oraz często przed samym sobą.
W takim kontekście instytucja staje w bezpośredniej sprzeczności z ideą podejścia estetycznego. Stan zaciekawienia terapeuty łatwo zostaje wygaszony. Czasem w tych przypadkach koledzy oraz/lub przyjaciele pomagają zregenerować ciekawość terapeuty, po prostu pytając, dlaczego tak okropnie wygląda. Takie pytania, odbierane jako zainteresowanie, pomagają terapeucie postawić nowe pytania i odświeżyć ciekawość w celu znalezienia nowych wzorców.
Jedną ze strategii radzenia sobie z symptomem braku neutralności jest robienie tego, czego żąda kontekst — tj. działanie jako pracownik społeczny powołany do kontrolowania, z jednoczesnym unikaniem brania całej odpowiedzialności za kontrolowanie problemu. Wzięcie pełnej odpowiedzialności za kontrolowanie problemu rodziny oznacza założenie, że zadaniem terapeuty jest instruowanie. Całkowite podjęcie problemu jest ograniczające; przysłania możliwość zaciekawienia kontekstem. Podejmowanie opieki i odpowiedzialne działanie terapeutyczne nie są tymi samymi rzeczami. Odpowiedzialność terapeutyczna zaczyna się wraz z dostrzeżeniem własnej pozycji w systemie. Wielokrotnie znaczy to po prostu uzmysłowienie sobie, jak małą moc ma terapeuta oraz, w tym samym czasie, podtrzymywanie poszanowania dla systemu. Zaciekawienie znów pomaga ogarnąć tę uświadomioną sytuację.
Rozważmy podjęcie ważnego problemu. Zbyt często pociąga to za sobą uczucie moralnego oburzenia. By mieć prawo kontroli ludzi, musimy czuć się moralnie lepsi. Musimy zatem uważać się za kogoś, kto wie lepiej, kto potrafi odróżnić dobro od zła i jest w stanie wskazać właściwą drogę. Rodziny często oczekują od nas działania w taki właśnie sposób (np. rodziny, pozostające w leczeniu z powodu kazirodztwa, o-czekują od terapeuty niezadowolenia z takiego zachowania). Jednak, czując moralne oburzenie, bierzemy na siebie odpowiedzialność interweniowania w taki sposób, by to niemoralne zachowanie nie powtórzyło się. Zamiast poszukiwania wyjścia z sytuacji w rodzinie (co jest tym, co terapeuta tradycyjnie próbuje robić), poświęcamy nasz czas, próbując kontrolować rodzinę. Przestajemy szukać rozwiązań wewnątrz rodziny, ponieważ jesteśmy zbyt zajęci etykietowaniem wzorca jako niewłaściwego lub niepoprawnego.
Nadal pozostaje dylemat. Jeśli nie powstrzymamy w rodzinie tego zachowania, kto to zrobi? Jednym ze sposobów postępowania w kwestii kontroli społecznej jest założenie, że żyjemy w świecie pełnym przemocy. Jest to, oczywiście, postawa moralizująca. Z drugiej strony, z perspektywy zaciekawienia, czynimy dwie ważne obserwacje: (1) system, z którym mamy do czynienia, żyje, a zatem „coś musi działać”; oraz (2) jeśli w rodzinie występuje przemoc, niekoniecznie znaczy to, że terapeuta z kolei ma prawo stosować przemoc wobec rodziny. Przemoc nie może być sztuką samą w sobie ani dla siebie, ale jest to zapewne wzorzec. Nie wszystkie wzorce są odpowiednie z estetycznego punktu widzenia'.
Poczynania terapeuty mają na celu pomóc systemowi rodzinnemu w rozwijaniu bardziej estetycznych wzorców. Nasza praca jako terapeutów polega na pomaganiu systemom w dostrzeganiu własnej logiki. Przede wszystkim wymaga to zaakceptowania ich sposobu istnienia. Nie znaczy
*>
‘ Z tej perspektywy przemoc terapeutyczna jest zdefiniowana jako próba instruowania rodziny przez terapeutę wg jego własnego wzorca. Jest to określenie zgodne z definicją przemocy Maturany: utrzymywanie, że jakaś opinia jest prawdziwa, w związku z czym opinia kogoś innego jest nieprawdziwa i musi być zmieniona.