każdym względem bezlitosny. Skala uniwersalnych wartości europejskiego Oświecenia była niemal dokładnie odwrotnością skali porównawczej sarmatyzmu. Wedle jednej miary Polska miała rząd i obyczaje najlepsze, wedle drugiej najgorsze w Europie. Tak radykalne odwrócenie sądu, tak nieudolnie skrywana pogarda elity oświeconych dla ""politycznej i obyczajowej kultury szlacheckiego gminu, tak wyniośle kaznodziejski styl dydaktyki „Monitora” — staną się źródłem wielu klęsk ruchu reformatorskiego, przez długi czas pozbawionego jakiegokolwiek społecznego oparcia.
Uniwersalistyczne i postępowe idee, wśród nich koncept naturalnych praw człowieka, nie wynurzyły się w Polsce z głębin życia społecznego, lecz pojawiły się w dworsko-arystokratycznym kostiumie i przyjęte zostały od razu jako produkt cudzoziemskiego mędrkowania. JPjętno elitaryzirm i obcości przylgnęło do nich na ćwierć wieku. Jeśli abstrahować od politycznych wydarzeń, które sprowokowały ruch konfederacki, to w jego ideologii i w jego nienawiści do Ciołka ujrzeć można — idąc śladem wytkniętym przez przenikliwe studia Jerzego Michalskiego — jedną z tak wielu znanych na świecie od XVIII wieku po dzień dzisiejszy krwawych rebelii podnoszonych w obronie rodzimej tradycji i wiary przeciw władcom-modernizatorom, nazbyt pospiesznie i niecierpliwie biorącym się do dzieła przerabiania narodu, jego przyzwyczajeń i jego instytucji. Co prawda Stanisław August i jego doradcy nigdy nie zamierzali europeizować Polski sposobami Piotra I, i to nie tylko dlatego, że nie mieli nawet cienia despotycznej władzy, jej środków i zasobów. Byli przede wszystkim ludźmi zupełnie innej kultury. Niemniej szlachta wciąż pomawiająca króla o dążenie do absolutum dominium, myślała i czuła w sposób nie całkiem z logiką polityki sprzeczny: w głowie się bowiem szlacheckim statystom i pospólstwu nie mieściło naiwne zuchwalstwo racjonalistycznych reformatorów państwa, wyobrażających sobie, że samą łagodną perswazją zdołają skłonić naród do przebudowy całego gmachu obyczajów i praw. Na mało licznym, a w dodatku obcą protekcją i armią wspieranym stronnictwie, któremu tak wiele się w ojczyźnie nie podobało, zaciążyć musiało podejrzenie o chęć użycia środków bogatszych.
Jakoż formy rządu odmieniają się łatwo tylko przy użyciu przemocy. Do tego sposobu niezbyt się kwapili polscy uczniowie Monteskiu-20 sza i Lockc'a. Nową ustawę rządu i społeczeństwa, zdolną przywrócić
Rzeczypospolitej miejsce w rodzinie narodów europejskich, oprzeć chcieli na fundamencie odmiennych obyczajów i mniemań, jeszcze nie wiedząc, ile na to potrzeba cierpliwości, czasu i zaufania. Gdy się zaś oświecą przekonania obywatelskie, a z nimi poprawi się rząd kraju, reszta — wierzyli —.poprawi się sama. W tej reszcie było zawarte i gospodarstwo krajowe.
Stan tego gospodarstwa podlegał tak samo diametralnie przeciwstawnym ocenom, jak instytucja wolności szlacheckiej. Gdy publicyści sarmaccy radowali się sytą pomyślnością, jaką Polsce przyniosło pokojowe panowanie Augusta III, środowisko „Monitora” dostrzegało jakby inny zupełnie kraj. Tak oto opisywał go stworzony przez Ignacego Krasickiego mądry Chińczyk Yun-Nip: „Polska jest w tak nędznym stanie, jak żadne państwo w Europie, nie ma bowiem ani wojska podług obszerności kraju, ani skarbu na utrzymanie onegoż, ani pieniędzy własnych.. [...] Rolnictwo [...] nie takie, jakie by być mogło, handle jej niewiele warte, a bardziej szkodliwe niż pożyteczne. Kunsztmistrzów i rzemieślników po miastach mało, umiejętności i nauki jeszcze nie są w cenie. [...] Tego gdym przyczyny dochodził, nie długom pracował, bom wkrótce na źródło trafił, z którego wszystko złe wypływa. To źródło nie inne jest, jeno samaż rozwięzła i wyuzdana wolność’*1. Ta ocena, jak i szereg jej podobnych, jest charakterystycznym wyrazem zastosowania politycznego racjonalizmu Oświecenia do sfery ekonomiki. Miasta wzrosną, ludność się powiększy, handle i rękodzieła się wzmogą, byle tylko rząd zastąpił nierząd i byle prawa były sprawiedliwe, nie dla jednego stanu pisane. Rozwój pomyślny gospodarstwa krajowego był po prostu funkcją „dobrego porządku”: jednokierunkowa zależność ekonomiki od polityki i „policyi” zdawała się oczywistością we wczesnej przynajmniej fazie Oświecenia.
Zmiana typu kultury, jej podstawowej orientacji jest zawsze procesem .dramatycznym. Normalną rzeczy koleją pomysły zapalonych nowatorów natrafiają na bierny albo czynny opór ludzi, których uczucia, pojęcia i interesy przywiązują do porządku z dawna ustalonego, tak że propozycje zmiany radykalnej zdają im się, i nie bez racji, wywróceniem świata. Opór bywa tym silniejszy, im bardziej zmiany postrzegane są jako „obce”. Kostium nie jest tu bez znaczenia, i nie bez znaczenia jest taktyka reformatorów.
21
„Monitor" 1765. nr 60. cyt. wg: R. WolostyAski, Ignacy Krasicki: Utopia i rzcczytoistoli, Wrocław 1970. a. 129-126.