Jarosław ŁawsJci
164
duchowe i w końcu samozniszczenie fizyczne indywiduum, które przypisało sobie mby-zbawczą. pseudoeschatyczną mię wobec historii i zbiorowości, narodu. Powieść poetycka po dwóch już latach objawi się Mickiewiczowi jako dzieło swoiście nieodpowiedzialne. bo kulminujące nie na kartce papieru, ale na żywym organizmie społeczeństwa polskiego doby listopadowej irredenty.
5. Artura Grottgera: Żałobne wieści, karton ósmy z cyklu Polonia (1863 rok).9’
Katastrofa, co miała zbawić, okazała się trudną do przełknięcia lekcją pokory i gorzkim napomnieniem, by najpierw pomyśleć, nim z ciemnej miazgi skrytych warstw wyobraźni, nawet w natchnieniu, wydobędzie się na jaw projekt Apokalipsy, w której nic trzeba Boga i nieba czy piekła, gdzie zło i odpowiedź na owo zło są tylko immanentną, historyczną rachubą, gdzie ginie „zbawiciel” Konrad, by wyginęli najeźdźcy Krzyżacy, co też mają domy, rodziny, potrafią kochać, słowem: są ludźmi. Inna rzecz, że tej zbawczej katastrofy od objawienia się tak na papierze, juk i w Bcl-
wederze95, chyba nic można było powstrzymać. O wiele za wiele ciemnych refleksów wyobraźni skupiło się wtedy w Mickiewiczu. Musiał to napisać.
Kiedy pod koniec życia Adam Jerzy Czrtoryski rachował swe dokonania w roli kuratora oświaty, nie omieszkał wspomnieć, iż system, który współtworzył, wydał i takiego absolwenta wileńskiej Almae Matris, jak Adam Mickiewicz:
Młodzi ludzie odznaczający się postępem w naukach i dobrym prowadzeniem się, którzy na profesorów sposobić się życzyli, przyjmowani byli do Instytutu Pedagogicznego, jako kandydaci do stanu nauczycielskiego, a po otrzymaniu stopnia akademickiego naprzód w szkołach powiatowych, potem w gimnazjach umieszczani. Tym sposobem sławny Mickiewicz i wielu innych znakomitych rodaków poświęciło się stanowi nauczycielskiemu, który nic tylko zaszczytnie spełniać, ale i uświetnić potrafili.
Szkoły te niższego stopnia zakładały się jedne po drugich we wszystkich prowincjach polskich do Rosji przyłączonych.
Lecz wyraźnie podkreślmy - poeta nauczycielem być nie chciał. Kowieńskie doświadczenia pedagogiczne, choć niemało go nauczyły, zbywał niecierpliwymi gestami bądź milczeniem świadczącym o ich wypieraniu z pamięci. Arcynauczyciclcm nie został, bo też i „żmudzkie łby", które „obuczał”. nic były widownią, jaką elektryzował wykładami w Wilnie Joachim Lelewel. Nic była belferka doświadczeniem na miarę człowieka, - jakże młodego! w którym wszystko wTze. gotuje się. wyrywa ku „czemuś innemu”. Ironia dziejowa sprawiła, że owym „innym" okazała się Rosja, a my -jeśli myślimy o Mickiewiczu-nauczycielu - to od razu w skali „makro-", „meta-": jako o „organizatorze narodowej wyobraźni" lub tym, który „stworzył naród polski" .