♦
TEKMESSA
Ależ on wyszedł! A jakaż stąd troska? posłaniec
Teukros to zlecił, aby go zatrzymać Pośród namiotu, nie puszczać samego.
TEKMESSA
755 A gdzie jest Teukros? I czemuż to zleca?
POSŁANIEC
Właśnie on wrócił; a ma to przeczucie,
Że dla Ajasa to wyjście jest zgubą.
TEKMESSA
O biada! Któż weń tchnął takie domysły?
POSŁANIEC
Wieszcz Testoryda rzekł słowem natchnionym, ltfl Że dzień ten życiem dlań będzie lub zgonem.
TEKMESSA
Wspomóżcie, drodzy, mnie w tej ciężkiej doli, Sprawcie, by Teukros tu przybył co prędzej, A inni ruszcie stąd w prawo i w lewo,
By szukać męża, co wyszedł — nieszczęsny.
M5 Bo widzę, że ja przez niego zwiedziona,
Już mnie nie kocha, jak miłował dawniej.
Cóż mam uczynić, o dziecię? Nie spocznę,
Lecz tam podążę również, ile zdołam... Naprzód, do dzieła, nie pora tu siedzieć!
PHZOnOWNIK CHORU
•!fi Jam już gotowy — i nie tylko w mowie,
Bo czyn i spieszny krok reszty dopowie.
Chór wychodzi za Tekmessą. Następuje zmiana
nerii: łąka nad morzem, gaj. A ja s schylony r.ad mieczem iikwionym w ziemi, ostrzem ku górze.
AJAS 1~ <C\ f CA^-oU^ \«-M
Więc miecz jdż stanął, by cios był śmiertelny, .leżeli pora rzecz teraz rozważać.
Dar to Hektora, którego wśród obcych ' Ja najzaciętszym ścigałem tu gniewem.
Tkwi zaś miecz w ziemi obmierzłej Troady, Ostrzony kruszce trawiącą osełką.
Tak jam go stawił i tak go wyprawił,
Że, jak przyjaciel, śmierć zada od razu.
' 1 Więc my gotowi; a teraz, o Zeusie,
Ty pierwszy, jako przystało, daj pomoc,
A nie o wielką proszę ciebie łaskę.
Lecz ześlij kogoś, co by sprawę smętną Teukrowi z wieścił, a ten mnie podżwignął,
' Skoro już legnę na mieczu skrwawionym.
Inaczej dostrzec by mogli mnie wrogi I psom, i sępom na pastwę podrzucić.
Taka ma prośba, o Zeusie; a wzywam Także Hermesa, wodza dusz, niech zwoli,
* Skonać za-raźnym rozmachem, bezdrgawym, Skoro to ostrze w mej piersi zatopię.
Wzywam na pomoc też wieczne dziewice,
Co tropią zbrodnie śmiertelnych wszelakie, Wzniosłe i chyże Iprynie, niech ujrzą,
* Jak mnie nędznego^Atrydzi zgubili.
Szarpcie tych łotrów, wygubcie doszczętnie!
Niech równym gwałtem, za waszą przyczyną,
Jak ja dziś ginę, tak oni poginą!
Nuże, wy raźne i mściwe Erynie,
" Krew węszcie, wojska nie szczędźcie całego.
A ty, co pędzisz po wyniosłym niebie,
.aC.o ł'»i* m