88589 skanuj0028

88589 skanuj0028



222 Ocalenie przez muzykę

granicy, jaką zmysły czy umysł mogą stawiać na drodze dążeniom ducha. Można by rzec, że w tym zestawieniu ostatni zwrot Wagnera byłby całkowicie w duchu heglowskim. Zauważmy jeszczepze^ow zwrot pojmowany w aspekcie chrześcijańskiej nieskończone! ści — jest zgodny z Wagnerowską koncepcją wyrazu muzycznego, przeciwstawionego odgraniczającej, dziej lącej funkcji języka.

Zamiana mitu o zmierzchu bogów na mit o 'poszukiwaniu Graala oznaczała włączenie ,się Wagnera w wielki nurt symboliczny organizujący wyobraźnię ZaJ chodu. Prawda, włączenie się bardzo indywidualne, obciążone poważnymi nieporozumieniami, całym Wagned rowskim manieryzmem; prawda, że dla ludzi traktujących całkiem serio ową symbolikę doprowadziło dó rezultatu zastraszającego, skandalicznego; prawda wre-] szcie, że było pozornym' akcesem, wykorzystanie™ zbiorowego dobra, znaków o potężnym oddziaływaniu! dla własnych celów — i że w sumie było podstępem. Ale z drugiej strony pomimo wszystkich zastrzeżeń było] też faktem, w dodatku faktem bezprzykładnym w dzieJ jach muzyki. I chociaż nie pociągnęło głębszych zmian ani w technice komponowania, ani w ogólnych poglądach Wagnera, było zwrotem spektakularnym, zuch-' wałym jak rzucone światu ^wyzwanie: świadczy o tym chociażby reakcja Nietzschego.

^Swoj" Stosunek do tych spraw precyzował Wagnera w rozprawie Religia i sztuka, pochodzącej równie* z ostatniego okresu. Jest to stanowisko dość charakter rystyczne dla nastrojów epoki mieszanina fascynacji i poczucia wyższości twórców kultury wobec religil] oficjalnej, splot przeżyć quasi-mistycznych i estetyzuH jącego dystansu, zwłaszcza poczucie przekroczenia zd sprawą sztuki ułomności i ograniczeń wiary dogmai tycznej. Błąd tkwi w tym, twierdzi Wagner, że mitj

się zbyt serio, to znaczy od nieodpowiedniej Bony — bierze się w ich rzekomym roszczeniu do ■Nwdy, do wyznaczania niesprowadzalnej, transcendentnej sfery rzeczywistości, zamiast je traktować jaku wyraz wewnętrznych napięć psychiki.

KyiTum, gdzie religia staje się sztuczna, zadanie ra-||Wuma ziarna religii przypada sztuce, gdyż symbole jPItyc/.ne, w których prawdziwość we właściwym -zna-gjgfHltu ta pierwsza każe wierzyć, ta druga ujmuje ich wartości obrazowej, ażeby przez idealne Htt| przedstawienie dać poznać ukrytą w nich głęboką |tr»iw<!«;. Podczas gdy kapłanowi zależy na tym, aby Hhprie religijne uważano za istotne prawdy, nie cho-4 ki o to zupełnie artyście, ponieważ dzieło swoje po-H| on jako swój twór”1. Dalej' zaś natrafiamy na ^■fliu, przypominające wyniki Heglowskich analiz: „Muzyka jest jedyną sztuką odpowiadającą zupełnie chrześcijańskiej tak jak jedynie muzyka, któ-|'l| znamy jako sztukę równowartościową z innymi jest sama wyłącznie produktem chrześcijań-*1 wu (...) Muzyka mówi: «To jest» — gdyż, znosi roz-M^Im I między pojęciem a uczuciem przy pomocy zja-■tlktt dźwiękowego z niczym realnym nie dającego |||j porównać”. We współczesnym społeczeństwie, kry-tywiiym i wybrednym, artysta stał się następcą kapła-mm, n itzluka — „pocieszycielką, zbawicielką przyjazną kyriu" *.

Myłyby to poglądy mało oryginalne, nie przekracza-i»l'•«' horyzontu epoki, gdyby nie stało za nimi ostatnie ■foin Wagnera -— Parsifal —- misterium sceniczne. Hunkcjc na Parsifala nawet wśród zwolenników BmMui'1-ii bywały gwałtowne i skrajne: od zachwytu

II Jnr hi niecki, op. cit., s. 337. I Hildom, s. 338.


Wyszukiwarka