76 UTOPIA IRZYKOWSKIEGO
nia na przykład lekceważone przez artystów wynalazki fabularne nie są tak pozbawione znaczenia, jak to się sądzi. Wynaleźć, a choćby przenieść z życia nową, nieznaną sytuację — to znaczy powiększyć dorobek ludzkości o ważny moment. W rozprawie tej nie umiał jednak Irzykowski dość ściśle określić granic plagiatu; jak tyle już razy widzieliśmy, większą część energii pochłonęło rozwinięcie postulatu, tak że zabrakło sił i pasji do ścisłego ustalenia i rozgraniczenia pojęć.
Trzecia i ostatnia Gorgona to — niezrozumialstwo. Niezrozumial-stwo wynika z pychy pisarza, który pragnie osiągnąć zupełnie bezpośredni, żywiołowy wyraz swych przeżyć, nie dbając o czytelnika. Poezja niezrozumiała odrywa się od tradycji literackiej, nie kontynuuje jej twórczo poprzez przezwyciężanie skostnień, lecz po prostu burzy ją. W ten sposób jest zaprzeczeniem tego ideału literatury, który przyświeca Irzykowskiemu. Poza tym, uniemożliwiając dostęp czytelnikowi, staje się prywatną sprawą piszącego i nie przyczynia się w niczym do spełnienia najważniejszego zadania poezji, którym jest stworzenie przymierza dusz.
W końcu wypada wspomnieć o polemice Irzykowskiego z doktrynami uzależniającymi literaturę od życia i przez to pozbawiającymi ją autonomii. Wymienić tu należy uniwersalizm i marksizm. Gdy jednak w polemice z Zarazą w Grenadzie J. N. Millera nie znajdujemy momentów nowych i niezwykłych, w grupie artykułów poświęconych sprawie stosunku marksizmu do literatury (odrębna część Słonia pn. Jednostka na śledztwie społecznym) znajdują się myśli i stwierdzenia godne bliższej uwagi. Oczywiście kością niezgody jest tu słynna mar-ksowska teoria nadbudówek kulturalnych. Irzykowski nie może przystać na to, że literatura jest tylko pochodną życia, uważa to za absurdalny wymysł marksistów, ślepo wierzących, że „głowa wyrasta z nóg”. Oryginalny charakter przybiera kontrowersja z A. Stawarem w artykule Piła marksistyczna. Irzykowski nie obala metody tego krytyka jako błędnej, lecz wskazuje na jej bezuźyteczność. Po cóż mamy trudzić się wyprowadzaniem genezy naszych pojęć ze struktury społecznej, skoro idzie o to, aby pojęcia te pchnąć w ruch jako narzędzia myśli, tworzącej jakąś sugestię dla wywarcia wpływu na literaturę. I znowu myśl normująca życic, stawiająca żądania i postulaty ściera się z bezinteresowną myślą poznawczą, Tylko że w tym wypadku ta bezinteresowność jest podejrzana. Marksista, odsłaniając genezę jakiegoś faktu literackiego, ma na celu nie tyle poznanie, ile
skompromitowanie go. Zamiast nacierać wprost, merytorycznie, zabija podstępnym ciosem z tyłu. Ta metoda budzi w Irzykowskim żywiołowy wstręt. Nic dziwnego: przecież on w polemice chce nie pobić przeciwnika, ale zdobyć go, spotkać się z nim.
Dotknęliśmy najważniejszych problemów roztrząsanych w pismach Irzykowskiego, odsłaniając w ten sposób głęboką konsekwencję jego myśli. Myśl ta, obwarowana w zamknięty system wierzeń, usiłuje podporządkować sobie każdy nowy fakt konkretny i natyka się wtedy oczywiście na różne zasadzki. W tym miejscu otwiera się naturalne przejście od opisu i charakterystyki do oceny światopoglądu Irzykowskiego. Ujawnia się w nim pewien dylemat, konflikt między ową wzniosłą fikcją wyższego świata wartości a przyziemnymi sprawami naszego powszedniego dnia. Czy doprawdy istnieje tu łatwe i niezawodne przejście, czy każda zdobycz w dziedzinie ducha 'pociąga za sobą automatycznie postęp w dziedzinie życia praktycznego?
Dylemat ten ujawnia się w pełni w polemice z Boyem, której poświęcił Irzykowski całą książkę. Autor Bcniaminka zarzuca Boyowi, że poniżył on godność literatury i literata schodząc do roli nie przebierającego w środkach propagatora aktualnych haseł. W zapędzie polemicznym posuwa się Irzykowski do twierdzenia, że „jeżeli zasada regulacji urodzin zwycięży, to dzięki temu, że jest racjonalna i logiczna, a nie przez «wykazywanie'> obłudy, "Zrywanie masek", w ogóle przez przystawianie głupiego świdra etycznego” (Beniaminek, s. 78). Ileż jednak zasad, bardzo „racjonalnych” i „logicznych”, przepadło I kretesem! Idealizm Irzykowskiego jest bardzo ‘szlachetny, ale nie przekonywa. Zbyt wiele nauczyły nas doświadczenia ostatniego dwudziestolecia i dziś już wiemy, że wszystkie zasady zwycięskie odniosły triumf dzięki temu, że z prawd papierowych, książkowych stały się prawdami [z] ciała i krwi, że opanowały nie tylko mózgi, ale i pięści.
Irzykowski Stwierdza, że propagowany przez Brzozowskiego witalizm doprowadził do wojny i do powojennego chaosu. Czas już więc porzucić skompromitowany kult irracjonalnych sił i żywiołów, które zapędziły nas w ślepą uliczkę. Czas zastąpić przestarzałą zasadę życia zasadą komplikacji i zabrać się do porządkowania świata. Ale przypomnijmy, że Brzozowski, który wyczuł narastające w przedwojennej Europie skupienie energii, przewidział również, że wyzwolenie tych energii będzie straszliwą eksplozją, która może rozpocznie nową