96 ///. Zasady rozróżniania faktów normalnych i patologicznych
Metodą tą nie można wszakże w żadnym razie zastąpić metody poprzedniej; nie można nawet od niej zaczynać. Przede wszystkim nasuwa ona pytania, o których będzie dalej mowa, dające się podjąć dopiero wtedy, gdy nauka zrobi już dostateczne postępy. Metoda ta zakłada mianowicie niemal całkowite wyjaśnienie zjawisk, ponieważ wymaga znajomości już to ich przyczyn, już to ich funkcji. Otóż ważną jest rzeczą, abyśmy na samym początku badań byli w stanie podzielić fakty (z wyjątkiem pewnych wyjątkowych wypadków) na normalne i anormalne, a to w celu wyznaczenia właściwych dziedzin fizjologii i patologii. Następnie, przez odniesienie do typu normalnego, fakt winien być uznany za korzystny lub konieczny, aby można go było określić jako normalny. W przeciwnym razie możliwe stałoby się wykazanie, że choroba pokrywa się ze zdrowiem, gdyż wynika nieobecnego typu społecznego, ten zaś z kolei jest typem najbardziej rozwiniętym (zob. ibid., s. 92-186). Ale w gruncie rzeczy metoda ta stanowi tylko szczególny przypadek metody poprzedniej. Jeśli bowiem normalność tego zjawiska mogła zostać tym sposobem ustalona, to dlatego, że za jednym zamachem zostało ono związane z najogólniejszymi warunkami naszego bytu zbiorowego. Jeżeli, z jednej strony, ów regres świadomości religijnej jest tym wyraźniejszy, im bardziej określona jest struktura naszych społeczeństw, to dzieje się tak dlatego, że zależy on nie od jakiejś przyczyny przypadkowej, lecz od samego ustroju naszego środowiska społecznego, i skoro, z drugiej strony, osobliwości tego ustroju uwydatniają się z biegiem czasu coraz bardziej, jest najzupełniej normalne, że zależne od tego procesu zjawiska ulegają rozszerzaniu. Zastosowana tutaj metoda różni się od poprzednio omawianej tym, że warunki tłumaczące i usprawiedliwiające powszechność zjawiska są domniemane, nie zaś bezpośrednio obserwowane. Wiemy, że wiąże się ono z charakterem środowiska społecznego, ale nie wiemy jak i pod jakimi względami.
uchronnie z dotkniętego nią organizmu; wszelako choroba ujawnia się, jeśli organizm ten zestawić z organizmem przeciętnym. Podobnie zastosowanie lekarstwa, korzystne dla chorego, mogłoby uchodzić za zjawisko normalne, podczas gdy jest ewidentnie anormalne, gdyż jest korzystne jedynie w anormalnych warunkach. Metodą tą można się więc posługiwać tylko wtedy, gdy stworzony już został wprzódy typ normalny, a to wymaga zastosowania innej procedury. Na koniec i przede wszystkim: wszystko, co normalne, jest wprawdzie pożyteczne lub przynajmniej konieczne, ale nie wszystko, co pożyteczne, jest normalne. Możemy być pewni, że stany rozpowszechnione u danego rodzaju są pożyteczniejsze od tych, które pozostały czymś wyjątkowym. Nie znaczy to wszakże, iż są one najpożyteczniejsze z istniejących lub mogących istnieć. Nie mamy żadnego powodu, by wierzyć, że wszystkie możliwe kombinacje zostały doświadczalnie wypróbowane; wśród tych, które nigdy nie były urzeczywistnione, a dają się pomyśleć, są, być może, znacznie bardziej korzystne od tych, jakie znamy. Pojęcie użyteczności jest szersze niż pojęcie normalności, jest w stosunku do niego tym, czym pojęcie rodzaju w stosunku do pojęcia gatunku. Otóż nie można rodzaju wydedukować z gatunku. W rodzaju można wszakże odnaleźć gatunek, gdyż rodzaj go w sobie zawiera. Z tego powodu wówczas, gdy tylko powszechność zjawiska została ustalona, można, pokazując jego użyteczność, potwierdzić rezultaty osiągnięte za pomocą pierwszej metody1. Możemy tedy sformułować następujące trzy zasady:
Można wszakże powiedzieć, że urzeczywistnienie typu normalnego nie stanowi najwznioślejszego celu, jaki można sobie postawić,