niuiivwiir pi
a
HI 1 luwwrprw §BH onentatji w Im*.
vt>Himskitn S ur/r/ Hjlliwiw iw* (1988) 8 ,,raiwil*
klńir fg ifmtrttfnr instytut jr u(»nu0nu(ma « twiętiiwanu,
gn>niiKiK(t^ i mtrifłmu(i(i r prifwło^1 *tt* wpńteiniK | *w*88» ( /a | <Ua obecnego iiokoIrnM
W Bergsona* skiej analizie an» j«*<» luiuwany *»
| przestrzeń uchodzi /a ahshakcv|ną i ilościową. VV krytyce „uprze-strzennionej" koncepcji jwmięci jako „uulljciy Bergson stawia czas vrvżrj ikI pnrestr/cni i uważa tę ostatnią ta abstrakcyjną i ilościową (zob. (>amr 1995). łY/estnteń jest więc konceptuali/owana jako na wskroś abstrakcyjna i ujęcie trwania prze/ Bergsona /ostaje niejako odcięte od ciała. Bergson daje pierwszeństwo czasowi kosztem przestrzeni.
M.in. Bachelard (1969) podjął się naprawy tej niepożądanej konsekwencji, rozwijając koncepcję przestrzeni jako jakościowej i różnorodnej, nie zaś abstrakcyjnej, pustej i statycznej. Stara się on na powrót zintegrować takie pojęcie przestrzeni / szeroko pojętą bergsonowską koncepcją czasu. Utrzymuje, że taki sens przestrzeni jako jakościowej, zmysłowej i przeżywanej powinien być centralny dla rozumienia czasu przez Betgsona. Są trzy kluczowe składniki tej argumentacji (ponownie zob. Gamę 1995).
Ha pierwsze, Bachelard twierdzi, że fenomenologia zajmuje się doświadczaniem obrazu w jego „oddźwięku”, a nie w sensie jego bezpośredniego wizualnego oddziaływania. Używa więc raczej słuchowej niż wzrokowej metafor)' opartej na idei fal dźwiękowych. To pojęcie oddźwięku odwołuje się do ruchu pomiędzy podmiotem a przedmiotem znoszącego wszelkie jasne odróżnienie ich od siebie. Metafora oddźwięku implikuje bezpośredniość, która niekoniecznie występuje przy wizualnej aktywności pamięci. Bachelard opisuje swoją pracę czytania obrazów jako ontologię „oddźwięku" (1976: 350-351).
Po drugie, Bachelard szczegółowo rozważa naturę „domu” i dowodzi, że nie można go postrzegać wyłącznie jako obiekt fizyczny. W szczególności jest to miejsce, w którym można puszczać wodze wyobraźni i marzeniom (Bachelard 1976: 363). Dom jest też metaforą intymności. Domy są w nas, a my w nich. Wszelkiego typu przestrzenie, takie jak dom, w którym się urodziliśmy, są wypełnione śladami pamięci. Ta przynależność zaś bierze się z materialnoś-ci danego miejsca. Hetherington następująco ujmuje to Bachelar-dowskie stanowisko:
P"r*ruttmM | turlaniu**. «rh««fc«# fl I
ki« wytkiitjrfiiy H HH I <ói*«<.t*M., mu»l» ><«.« *ur
<illu) lo «l»jr Hę 1t1.4im.tln4 m k>«>miuupi I iMitr tMUimni*
mHm I Mlfiilurf H |U7yi»filvw<i^ I i HUfffMkHit I jm
mąn (bwitn I I |H w*rf*l tHMMMftku mIi
n< t nmitin?>*< i pf^pl IH)
ftmadto Bjt hrlard uważa, żr tanio irw4nir < /a»u, które /.t)iim-je Bellona, /alrżv od iakit*j pr/rMr/etinr| *|>r« yłiki Przcstrreń nE niezbędna do nadania jakości c/avmi i ub jak to /(•;« /me u|imi|e Gante; „Przestrzeń odmienia cza* w taki nSg /e nm/r iHijmiu' się wspomnienie” (1995: 201). lak więi przestrzeń w n>d/a|ii do mu gra nader ważną rolę w ks/tał(owaum i |w>dit a nomami! p.unir ci. W szczególności jest schronieniem dla tnar/rń; jest przestrzenią metaforyczną, w której w pewnym sensie d/iata t /as Bergsona.
Bo trzecie i w konsekwencji powyższego, Bat łielard przedstawia pojęcie pamięci jako nieredukowalnie ucieleśnione. Zwłaszcza na* sze ciała nie zapominają pierwszego domu. Bachelard (1969: 15) mówi o „namiętnym związku" ciała z pierwszym domem, w którym ono mieszka. Charakter tego domu jest fizycznie w nas wpisany. Wspomnienia są, zdaniem Bachelarda, zlokalizowane materialnie i w ten sposób czasowość pamięci ma przestrzenne zakorzenienie. Bachelard uprzestrzennia czasowość pamięci. Domy przezywa się za pośrednictwem własnego ciała i jego wspomnień (Ganię 1995: 202-203). Bez przeżywanej przestrzeni przeżywany czas trwania byłby niemożliwy.
Nowe badania przydały głębi tym koncepcjom. Wzajemne nviąz-ki pamięci, czasu i przestrzeni/miejsca wyszły' na pierwszy plan współczesnej analizy społeczeństwa. Należy tu podnieść kilka kwestii dotyczących pamięci (zob. Arcaya 1992; Lash i Urry 1994: 238--241; Middleton i Edwards 1990; Radley 1990). Po pierwsze, wydaje się, że wspomnień nie można fizycznie zlokalizować w jakiejś części mózgu, gdzie po prostu czekałyby na aktywację. Raczej należy je pojmować jako nieredukowalnie społeczne; ludzie na ogół wspominają wspólnie w jakimś miejscu. Tworzenie wspólnej pamięci o zdarzeniu, miejscu lub osobie wymaga więc współpracy często przez długi okres i w określonych miejscach. Taką pracę pamięci może pobudzić jedno doświadczenie zmysłowe - fotografia, zapach, smak, dźwięk, drzewo, wierzchołek wzgórza itd. - niż tryb, który przedstawiał Bachelard (1969). To jednak, co się potem odsłoni, może angażować inne zmysły.