jjggaawg
;
•- i
y*s
mmm ■ ■: 3 -:: . . ■ gife® ś§f;
■-•f >V*
Polityka pici
zwykły materiał produkcyjny, a priori obcy pokrewieństwu. W ten sposób używa się prawa do różnych strategii i interesów. Niektóre bolesne przypadki w Stanach Zjednoczonych dowodzą, że prawa dziecka zamówionego w laboratorium i obowiązki „rodziców” rodzą nierozwiązywalne problemy.
Właśnie dlatego trzeba zunifikować zasady i na nowo przemyśleć prawa dziecka, szczególnie jego prawo do pokrewieństwa; należy podjąć próbę rozwikłania niektórych sprzeczności i zastanowić się, jak bardzo działanie medycyny i prawo mogą oddalić się | od naturalnego wzorca, w jakiej mierze ojcostwo i macierzyństwo mogą być jedynie konsekwencją techniki lekarskiej i konstrukcji prawnych.
Ale czy możemy być pewni, że mamy jeszcze realną możliwość ustanowienia jakichkolwiek granic etycznych tam, gdzie techniki dostarczają skutecznych środków do realizacji własnej woli?
Nie wszystko w dzisiejszej technice lekarskiej, jest;-nowością, a już szczególnie odwołanie się par do osoby . trzeciej w celu poczęcia dziecka. Jak pisze Franęoise Heritier, kobiety zawsze korzystały z pomocy „zewnętrznego” reproduktora, jeśli ich mąż był bezpłodny; podobnie mężczyźni niekiedy zgoła oficjalnie korzystali z kobiety spoza ogniska domowego, jeśli własną ‘ żona nie mogła dać im dziecka 1 1 ‘ 1 A'—1—a**®*®
Dwoisty początek
Uasculin /Feminin — nie mogła być porzucona bez ryzyka.
Nie tak łatwo jednak udowodnić to ostrzeżenie, Franęoise Heritier podkreśla bowiem, że prawdziwe pokrewieństwo ma charakter instytucjonalny i zawsze góruje nad naturalnym pochodzeniem. Co w tych warunkach mogłoby być przeszkodą na drodze do zinstytucjonalizowania nowych form rodziny, które umożliwiałyby jednostkom całkowitą wolność prokreacji, skoro tylko miałby one takie możliwości techniczne? Dlaczego nie mielibyśmy wyobrazić sobie rodzin, w których byłoby trzech „ojców” i dwie „matki” lub też innych dowolnych konfiguracji? Skoro zrywa się z naturalnym modelem prokreacji, nie ma już żadnego powodu, żeby zatrzymać się przy dwojgu rodzicach. Skoro w założeniu rodzice mogą mieć tę samą płeć, struktura pary nie jest już konieczna.
Jeśli hipotezy te przeczą zdrowemu rozsądkowi, to Idlatego, że trudno sobie wyobrazić brak wpływu instytucji na naturę. Rodzina zawsze dawała pierwszeństwo mieszanej parze rodzicielskiej, ponieważ inspirowała się naturalnym modelem pary rodzicielskiej.
Kultury zawsze pozwalały sobie na dużą swobodę
um i ilwuiui; ojr,.—0------------- « -wwipa- tosunku do natury, nigdy jednak nie mogły czy nie
żona nie mogła dać im dziecka — tak jak Abraham ze chciały negować podwójnego, męskiego i kobiecego
swą służącą Hagar w czasie, gdy Sara uważała się za pochodzenia każdej jednostki ludzkiej — oczywiście
bezpłodną. Historia ta nie skończyła się za dobrze, co jeśli tylko wiedziały o roli mężczyzny w prokreacji.
pokazuje, że już wówczas praktyki tego rodzaju stwa- Jednym z rzadkich przykładów społeczeństwa, w któ-
rzały problemy pokrewieństwa i legalności. Ale mny- ; tym Claude Levi-Strauss nie dostrzega istnienia praw-meżczyzna czy inna kobieta w miejscu biologiczni^; dziwei i— ------ -
struktury pary rodzicielskiej, która
według autorki
^ ^ A ____c •* vxvv/nv
' miczną, jest właśnie populacja nie znająca roli męż-.czyzn w prokreacji. I rzeczywiście, Wunambalowie
III?