przyglądanie się zdjęciom ojca pozwoliło mi dojść do wniosku, że niezależnie od wszystkiego i tak zostawił po sobie jakieś ślady, niektóre z nich nawet dobre. Tak, myśl o pozostawianiu śladów pomaga. Podnosi mnie na duchu zakładanie starej sukienki matki, którą nadal noszę, to samo dzieje się, kiedy widzę, jak córka prowadzi jej starego Buicka - ciągnęła dalej. - I chociaż wzięłam coś dla siebie z tego, co mówiłeś
0 wszystkich tych wielkich myślicielach rozważających tę kwestię, to jednak ich pomysły czasami tak naprawdę nie łagodzą przerażenia. Tajemnica jest zbyt przerażająca: śmierć to coś tak bardzo nieznanego, niepoznawalna ciemność.
- Jednak masz przedsmak śmierci codziennie wieczorem, kiedy idziesz spać. Czy wiesz, że w greckiej mitologii Hypnos i Tanatos, sen i śmierć, to bracia-bliźniacy?
- Może z tego powodu tak się upieram, żeby nie iść spać. To takie barbarzyńskie, takie niewiarygodnie niesprawiedliwe, że muszę umrzeć.
- Każdy czuje się w ten sposób. Ja na pewno tak. Ale tak jest urządzone nasze życie. Tak już jest z nami, ludźmi. Tak jest ze wszystkim, co żyje i kiedykolwiek żyło.
- Mimo wszystko jest to takie niesprawiedliwe.
- Wszyscy - i ja, i ty - jesteśmy częścią przyrody z całą jej obojętnością. W miejscu, gdzie pojęcie sprawiedliwości
1 niesprawiedliwości nie ma żadnego sensu.
- Wiem, ja to wszystko wiem. Po prostu chodzi o to, że wpadam w taki dziecinny stan ducha, w którym odkrywam tę prawdę po raz pierwszy. Za każdym razem wydaje mi się, jakby to był pierwszy raz. Wiesz, nie mogę rozmawiać w ten sposób z nikim innym. Myślę, że twoja gotowość, żeby rzeczywiście być dokładnie tam razem ze mną, pomaga mi w taki sposób, o którym ci jeszcze nie mówiłam. Nie powiedziałam ci na przykład, że naprawdę stworzyłam sobie w pracy jakieś dobre nowe możliwości rozwoju.
Dobrze to słyszeć, Joan. Pracujmy dalej. Wracajmy do twojego snu - powiedziałem. - Nie zostałem z tobą w tym śnie.
Zacząłem znikać. Co mówi twoja intuicja na temat ciasteczek i co one zrobiły z moimi oczami i nogami?
- Cóż, tylko nadgryzłam ciasteczko, a potem zgniotłam je i bawiłam się okruszkami. A ty wziąłeś je i połknąłeś wszystkie, a wtedy - zobacz, co z tobą zrobiły. Myślę, że w tym śnie znajduje odbicie moja obawa o to, czy nie masz mnie już dosyć i czy nie proszę o zbyt wiele. Ja tylko uszczknęłam kęs tego budzącego lęk tematu, ale ty ciągle na nowo się w nim zagłębiałeś - i to nie tylko ze mną, ale też z innymi swoimi pacjentami. Wydaje mi się, że martwię się też o twoją śmierć, że znikniesz jak moi rodzice, jak każdy.
- Tak, tak, pewnego dnia to będzie się musiało zdarzyć i wiem, jak bardzo się martwisz, że jestem stary i że umrę, przejmujesz się też skutkami, jakie ma dla mnie twoje mówienie
0 śmierci. Jednak jestem zdecydowany pozostać tam z tobą, dopóki jestem fizycznie do tego zdolny. Nie obciążasz mnie, wręcz przeciwnie, cenię sobie to, że powierzasz mi swoje najskrytsze myśli, a ja nadal mam nogi i normalne oczy.
Niepokoje Joan dotyczące wciągania terapeuty we własną rozpacz mają pewien sens: terapeuci, którzy nie skonfrontowali się z tym, że i oni są śmiertelni, rzeczywiście mogą poczuć się przytłoczeni lękami przed swoją śmiercią.
Pacjenci nie tylko przejmują się tym, czy nie przytłaczają terapeuty, ale ostatecznie, jak w marzeniu sennym Carol, konfrontują się z tym, jakie są rzeczywiste granice tego, co może zrobić terapeuta.
Przychodziła do mnie Carol, 60-letnia wdowa, która opiekowała się swoją matką-staruszką od czasu śmierci jej męża cztery lata wcześniej. W trakcie naszej terapii matka umarła, a ponieważ Carol czuła się zbyt samotna, mieszkając w pojedynkę, zdecydowała się na przeprowadzkę razem z synem
1 wnukami do innego stanu. W czasie jednej z kilku naszych ostatnich sesji opowiedziała mi taki sen:
229