sprawiedliwa Temis, zrodziła mu trzy mojry: KI oto, Lachesis i Atropos. Zeus powierzył im pieczę nad dolą i niedolą ludzi. W ten znowu sposób złamał stare przeznaczenie i sam stał się przeznaczeniem nowym i lepszym — dla bogów bezpośrednio, a dla ludzi bądź bezpośrednio, bądź za pośrednictwem mojr sobie posłusznych.
Trzon Teogonii i opisanej w niej ewolucji świata stanowi opowiadanie
0 kolejnych rządach Gai, Uranosa, Kronosa i Zeusa. Gaja i Uranos są ziemią
1 niebem, czyli podpadającymi pod zmysły częściami świata — i równocześnie myślą oraz działają na podobieństwo ludzi. To „uczłowieczenie” rośnie w miarę rozwoju świata, jak świadczy pojęcie Kronosa i szczególnie pojęcie Zeusa: Gaja rodzi najpierw o własnych siłach, a dopiero potem zapłodniona przez synów (Uranosa i Pontosa), Kronos połyka swoje dzieci, ażeby się zabezpieczyć przed utratą władzy, a wreszcie Zeus posługuje się ogniem piorunów i wprowadziwszy nowe przeznaczenie ustala bieg aktualnej rzeczywistości. Hezjod nie „personifikuje” sił przyrody, lecz stara się je przedstawić w sposób dla siebie najzrozumialszy, w sposób znamienny dla prymitywnego, zależnego od używanych wyrazów myślenia pojęciowego16: gramatyczny rodzaj imion bożych rozstrzyga o płci bóstw poszczególnych, przy czym ich seksualne związki są na pierwszym planie i służą nie tylko do wyjaśnienia opisywanych faktów, ale także do udowodnienia ich prawdziwości. Znaleziono tabliczki betyckie (druga połowa II tysiąclecia p.n.e.) z fragmentami mitu
0 czterech bogach-władcach nieba (Pritchard, dz. cyt., s. 120 n.; por. Euseb. Praep. ev. I 9 n., IV 16): Alalus, pierwszy władca, uległ w walce Anusowi
1 pogrążył się w mrocznej ziemi. Anusa zwyciężył Kumarbis, odgryzł i połknął jego narządy rozrodcze. Wtedy jednak znalazł się we wnętrzu Kumarbisa mający przyjść na świat potężny „bóg burzy” (Teszub). Anus, który pozostał w niebie, pouczył boga burzy, jak może „zrodzić się” z Kumarbisa. Bóg burzy pokonał Kumarbisa i pomściwszy Anusa objął władzę nad wszystkimi bogami. Zgodność streszczonego mitu z opowiadaniem Hezjoda o Uranosie, Kronosie i Zeusie jest widoczna. Trzeba przypuścić, że Hezjod nawiązał z pewnymi zmianami do starej, ludowej tradycji helleńskiej, opartej na wschodnich motywach. Najważniejszą zmianą było prawdopodobnie to, że Hezjod, rolnik i poeta, umieścił na początku ewolucji bóstwo nie męskie, lecz żeńskie, a mianowicie Gaję-Ziemię.
Zeus zorganizował moralnie życie bogów i ludzi w przeciwieństwie do życia zwierząt. Zwierzęta mogą się pożerać wzajemnie, bo między nimi nie ma poczucia sprawiedliwości. Ludzie natomiast je otrzymali jako najcelniejsze
16 Za przykład takiego myślenia służyć mogą słowa Hezjoda o „opinii {pheme)”: „..Wystrzegaj się opinii ludzkiej! Opinia bowiem bywa też zła, jest lotna i łatwo ją ściągnąć na siebie, ale ciężko ją znosić i trudno się jej pozbyć. Żadna opinia, jeżeli ją głosi wielu ludzi, nie ginie doszczętnie: zaprawdę, jakimś bóstwem jest także ona” (Op. 760 n.; por. II. II 93 n., Od. XXIV 413 n.). Opinia (wielu ludzi) staje się dzięki oznaczającemu ją wyrazowi samodzielną (obiektywną) siłą, której Hezjod nie „personifikuje”, tylko — określa jako bóstwo w tym celu, aby zaznaczyć, że taka opinia „nie ginie doszczętnie” (por. Aristoph. Av. 720, Eurip. Hel. 560).
dobro i dlatego nie wolno im uprawiać brutalnego gwałtu. Hezjod przedstawia przykład takiego gwałtu w najstarszej znanej nam bajce greckiej z życia zwierząt: Jastrząb pochwycił słowika. Słowik skarżył się boleśnie i prosił
0 litość. Wtedy rzekł do niego jastrząb: „Dlaczego krzyczysz jak opętany? Dzierży cię ktoś o wiele dzielniejszy od ciebie! Pójdziesz tam, dokąd ja z tobą polecę, choć jesteś śpiewakiem, i jeśli zechcę, to pożrę lub puszczę cię wolno. Głupi, kto chciałby się mierzyć z mocniejszym od siebie: nie dla niego zwycięstwo, lecz wstyd i ból oprócz wstydu” (Op. 202 n., 276 n.). Hezjod odrzucił stanowczo Homerowe prawo silniejszego. Z prawem skruszonego serca jest inaczej. Zeus Hezjoda karze za pychę równie surowo jak Mojra Homera: sprawiedliwość walczy z pychą nieustępliwie i zawsze w końcu zwycięża, albowiem Zeus otacza opieką ludzi sprawiedliwych i nie przebacza butnym zbrodniarzom ani ich poplecznikom (Op. 134 n., 145 n., 190 n., 213—285). Niemniej w znanej nam spuściżnie beockiego poety są tylko słabe echa drugiego prawa Mojry, jak na przykład rada, aby darować winę byłemu przyjacielowi, jeśli chce ją wynagrodzić i prosi o przebaczenie, lub przestrogi, że kto krzywdzi błagającego o pomoc przychodnia albo też szydzi z cudzej nędzy, ten ściąga na siebie gniew Zeusa i ponosi nieuchronną karę (Op. 327 n., 707 n., 717 n.). Jest to zrozumiałe, skoro zważymy na to, że Zeus Hezjoda nie tylko karze za pychę, ale także jej zapobiega zbawiennym nakazem wytężonej pracy: praca kojarzy się i współdziała ze sprawiedliwością, podobnie jak z pychą kojarzy się znowu i współdziała próżniactwo (Op. 20 n., 28 n., 42 n., 298 n., 381 n., 391 n.). Drugie prawo Homerowej Mojry zapewnia człowiekowi opiekę bogów — jeżeli poskromi swoją pychę i upokorzy się dobrowolnie. Hezjod idzie dalej: głosi, że przed pychą zabezpiecza człowieka najlepiej znojna praca fizyczna, i na nią kładzie główny nacisk, a nie na akty skruchy lub pokornej cierpliwości. Kto wytrwale pracuje, ten jest sprawiedliwy, bo — wolny od pychy. Drugie prawo Homerowej Mojry stało się u Hezjoda prawem pracującego człowieka, który pozostaje pod opieką wszechmocnego Zeusa.
Hezjod zaczyna pochwałę pracy od powiedzenia: „...Łatwo dojść do złej nędzy, bo blisko przebywa i gładka droga do niej prowadzi, przed cnotą zaś
1 dostatkiem znój umieścili bogowie”. Droga do cnoty i dostatku jest „długa, stroma i przykra z początku, później jednak, skoro się dojdzie do szczytu, iść nią już łatwo, choć i wtedy wymaga wysiłku”. Bogowie i ludzie oburzają się na leniwego męża, który na podobieństwo trutnia pasożytuje na cudzej pracy i zapobiegliwości. „Żadna robota nie hańbi, hańbi natomiast nieróbstwo7’. Praca zjednywa ludziom życzliwość niebian i ziemian. Jest nadto przykładem i bodźcem dla próżniaka, gdyż daje cnotę, cześć i dostatek — dobra, jakie i jemu imponują, a jakich nie można osiągnąć bez pracy. Rzekomy „honor (aidos)”, nie pozwalający imać się pracy ubogiemu, jest w gruncie rzeczy tożsamy z butą (tharsos) bogacza (Op. 286-319). Hezjod rozumie przez pracę męczący wysiłek fizyczny, którym człowiek okupuje — zgodnie z wolą Zeusa — zdobycie koniecznych środków do życia i dzięki któremu poskramia nieszczęsną skłonność do zbrodniczej pychy. Kto jej hołduje, ten myśli tylko o sobie i o zaspokojeniu swoich pragnień, zatraca poczucie moralnego wstydu, pożąda wygód i nie chce pracować, lecz butny i napastliwy chce innych
53