nej soborowości. Zasrane bramy i klatki schodowe, brudni, zaśmieceni jak zsypy metafizyczni ludzie jaskiniowi. Ich zdekompletowane naczynia, pogięte łyżki-widelce podlegają jedynie osądowi boskiemu. Oni zaniżają wyobrażenie o człowieku, kontakt z nimi jest brzemienny w najbardziej emigracyjne myśli, wspólne zamieszkiwanie rodzi myśli o piekle.
Zapuszczona Rosja, której nigdy nie wietrzono, która nigdy nie zasłużyła sobie na ludzkie słowo, nie rozumiała logiki swojego rozwoju - ilu ma takich ludzi? miliony? dziesiątki milionów?
Średniowiecze bez średniowiecznych symboli wiary, przyobleczone w postacie bardzo bliskich dla kogoś ludzi, nie jest brane pod uwagę podczas rozmów o kraju, w którym wystawia się na pokaz oświetlone przez Francuzów fasady stalinowskiej architektury, sprawiające wśród nowych zabudowań wrażenie nieomalże włoskiego miasta. Czy trzeba mówić, że Ruś z gołą żarówką - dziedzictwo przedpiotrowych, przedrewolucyjnych, radzieckich i dzisiejszych czasów - jest tak bardzo pozbawiona inicjatywy, że na jej tle Obłomow wydaje się być Sztolcem? I czyżbyśmy byli powołani do tego, by szanować tę „pasywność”?
Zawsze znajdzie się wataha dobroczyńców, którzy z wściekłością wystąpią przeciw średniowieczu, zaczną przytaczać przykłady szczęśliwej soborowości z uporządkowanym grafikiem dyżurów sprzątania miejsc użyteczności publicznej, ze skromnym ciepełkiem i pastą do butów, gdzie gospodynie chodzą we wschodnich chałatach, siedzą na tapczanach, w zamyśleniu podciągnąwszy nogi. Zaczną krzyczeć: co naród mógł zrobić? A właśnie - co? Znam tych dobroczyńców jak zły szeląg. Spełniają swoją rolę tak ordynarnie, że z samej natury nie są zdolni do pojedynku.
Oprócz nich istnieje bardzo wielu ludzi, którzy staną w obronie wszystkich tych średniowiecznych istot. To ci przepojeni wspólnotowymi ideami, żałujący pijaków, żałujący porzuconych bez jakiejkolwiek pomocy staruszek. Mnie też jest szkoda wielu z osobna. Jednak całej tej nędznej masy nic żałuję, gdyż ciągnie Rosję na dno.
Jasne, że najprościej z niej szydzić, grać na nastrojach paniki, zastraszyć, jak czynią z masą ci. którzy po kontaktach z nią szybko tracą cierpliwość. Można spróbować odnieść się do niej po chrześcijańsku i umiłować ją. Jednak, jakkolwiek by ją traktować, wolą przypadku masa stała się elektoratem, ma prawo głosu, a z demokracją przecież nie ma nic wspólnego.
Co z nią robić? Okłamywać? Wychowywać? Czekać, aż wymrze?
To ostatnie jest iluzją - starcy ciągną za sobą wnuków, prawnuków, którzy również stają na czworakach. Prócz pierwszego koguciego okrzyku młodości, niczego od nich się nie doczekamy, jedynie niewolniczego poddaństwa wiecznemu kołowrotowi. Wszystko toczy się po kręgu. Pozostało jedno wyjście - do obozów koncentracyjnych.
Ale przecież oni już tam są.
Każdy Rosjanin jest swoistym niezgrabą.
Iwan Piotrowicz jest zbyt gruby. Ma pasek pod brzuchem.
Wasyl Wasiljewicz jest zbyt przetarty. Ma dziurawe obie
eszenie.
Mikołaj Iwanowicz nigdy nie obcina paznokci u nóg. Same mu się obcinają.
Panna z zębami ma porwaną koszulę nocną. Apetycznie
lewa się z niej niemyty cycek.
Maria Mikołajewna ani razu w życiu nie korzystała z pa-feru toaletowego. I nic - żyje.
Oto dlaczego Rosjanie mają wspaniały balet.
I Kiedyś spotkałem się z pewnym nędznym sumieniem na-
“go narodu. Sumienie zaproponowało mi przeprowadzenie —-iadu dla gazety. Zaczęło mi opowiadać, jak będąc chłopcem w czasie wojny uciekło z domu dziecka, gdyż nie dało
• Hop..!,., 113