Beata Waleńska
Za Czekoladową Górą, Śmietankową Rzeką, w Krainie Pachnących Poziomek mieszkał sobie z rodzicami i babcią miś Zenek. Był oczkiem w głowie wszystkich domowników. Jako jedynak był rozpieszczany i nie brakowało mu niczego. Babcia podsuwała mu słodycze i była na każde jego zawołanie, a rodzice wprost świata poza nim nie widzieli.
Pewnego dnia, gdy Zenek biegał sobie beztrosko po podwórku, zobaczył mamę wychodzącą z domu, a za nią tatusia z wielką torbą. Mama wsiadła do samochodu, a tata powiedział:
- Jedziemy teraz z mamusiądo szpitala, a gdy wrócimy, przywieziemy Ci maleńkiego braciszka lub siostrzyczkę!
Zenek zrozumiał tylko jedno: braciszek! Będą razem grali w piłkę, jeździli na rolkach! Na początek pożyczy mu swoich ochraniaczy ale rolki będą musieli rodzice mu kupić, swoich nie może mu dać! Usiadł w fotelu i zaczął sobie wyobrażać te wspaniałe zabawy z braciszkiem, wszyscy koledzy będą mu zazdrościć! Pobiegł do swego pokoju sprawdzić w jakim stanie jest piłka. Może trzeba ją wyczyścić? A ochraniacze na łokcie i kolana? W porządku! Leżą na swoim miejscu!
Wieczorem babcia dała mu kolację, a później, już w łóżeczku Zenek długo jeszcze wymyślał zabawy dla siebie i małego chłopczyka, który już niedługo zamieszka w jego domku.
Rano, w przedszkolu, opowiedział wszystkim, jakiego wspaniałego będzie miał brata, będzie z nim chodził do przedszkola, na wycieczki i w ogóle, będzie fajnie!
Minęło kilka dni i babcia powiedziała:
- Dzisiaj wraca mama, ubierz się ładnie, zaraz tu będą!
Zenek założył najlepsze ubranko i pobiegł na podwórko wypatrywać rodziców. Po jakimś czasie zobaczył w oddali zbliżający się samochód taty, który powoli podjechał pod dom. Najpierw wysiadł tatuś, potem pomógł wysiąść mamusi, która trzymała na rękach małe zawiniątko. Miś przytulił się do ukochanej mamy, a ona uśmiechnęła się do niego i powiedziała:
- Poznaj swoją malutką siostrę, to Bibi!
Zaraz, zaraz! Siostrę? A gdzie brat? Zajrzał do samochodu. Nikogo już tam nie było!!! Zrozumiał, że innego dziecka nie ma, jest tylko to, które mamusia trzyma w objęciach, i które właśnie cicho zapłakało.
57