bów i wędrowali po okolicy. Nad ranem musieli jednak wracać na cmentarz. W mniemaniu ludności nie byli oni niebezpieczni dla spotykanych osób. Opinia wiejska niekied/ zaliczała ich do upiorów-strzygoni, niekiedy znów uważała, że/nie mają oni z nimi nic wspólnego. /
Pewną odmianą wierzeń w upiory-str#gonie może być pogląd, że niekiedy nieboszczyk „nie z mocy/diabełskiej”, ale „z mocy Boskiej" mógł opuszczać grób. Oto np. w środowisku wiejskim opowiadano niekiedy, że zmarła/matka nocą przychodziła do pozostawionych dzieci, całowała je, głaskała, cerowała podarte ubranka itp. W okolicacji^Różana nad Narwią na Mazowszu jeszcze w latach trzydziestych wspominano nawet o zmarłej matce, która przychodziła do pozostawionego niemowlęcia i karmiła je własną piersią.
W opinii informatorów pewne wątpliwości wzbudzało to, czy takie wychodzące z grobu duchy zmarłych, pomagające najbliższym, uważać należy za upiory-strzygonie. Przeważająca część pytanych o to informatorów stwierdzała, że nie były one upiorami. Niektórzy jednak mówili o nich, jako o tzw. „dobrych" lub „litościwych" strzygoniach.
Na skutek olbrzymich zmian zachodzących w życiu wsi w ostatnich latach bardzo szybko zanika wiara w strzygonie i inne tym podobne postacie. W niektórych znajomych mi wsiach, w których w latach 1945-1948 relikty tych wierzeń były jeszcze dość silne, ostatnio bardzo trudno było już znaleźć ich ślady. Natomiast nadal jeszcze dość silny jest na tym terenie lęk przed duchami zmarłych, posiadających bliżej nie określone właściwości. Wierzenia te wychodzą jednak daleko poza ów schemat prasłowiańskiej wiary w upiory. Można przypuszczać, że w ciągu najbliższych lat na skutek podnoszenia się poziomu oświaty, akcji prasy, książki, radia i telewizji — te ponure relikty dawnych wierzeń ludowych pójdą zupełnie w zapomnienie.
Zarówno na obszarze ziem polskich, jak również i na wielu Innych terenach zamieszkiwanych przez Słowian, bardzo szeroko-rozpowszechnione były wierzenia w złośliwe demony duszące czy też wysysające krew ludzi pogrążonych we śnie, czy też nawet zwierząt gospodarskich, a najczęściej koni. Taka istota demoniczna przeważnie nazywana była zmorą, na niektórych terenach marą, niekiedy kikimorą, gnieciuchem, gniotkiem, siodełkiem, siodłero itp. Według badań Leonarda Pełki na terenie dawnego województwa lubelskiego, aż 75,3% informatorów znało nazwę tego złośliwego demona jako zmory, 14,8% jako mary, a zaledwie 9,9% inne. Natomiast na terenie dawnego województwa rzeszowskiego-nazwę zmory podało zaledwie 6,7% informatorów, nazwa morynie była znana zupełnie, natomiast nazwy gnieciuch, gniotek, gnie-tek. gnotek podało aż 68,6% informatorów. W świetle moich własnych badań na terenie Podlasia większość informatorów używała na te złośliwe istoty demoniczne nazwy mara, a jedynie-mniejsza część nazwy zmora. Natomiast na Mazowszu czy no-
5 — W kręgu upiorów... 65