stan początkowy był tak izotropowy. Taka zasada mogłaby też przejawiać się lokalnie i dać się przez to poznać. Niedobrą cechą takiego rozumowania jest to, że przesuwa problem wyjaśnienia obecnego stanu Wszechświata do jego nieznanego (i być może niepoznawalnego) stanu początkowego.
Drugie podejście polega na traktowaniu obecnego stanu jako wyniku procesów fizycznych wciąż zachodzących we Wszechświecie. Być może, niezależnie od tego jak nieregularny byłby stan początkowy, po miliardach lat odstępstwa od izotropii ulegają rozmyciu i ekspansja odbywa się idealnie izotropowo. Takie podejście sugeruje możliwe kierunki badań: czy istnieją procesy prowadzące do wygładzania nieregularności? Jak długo trwa takie wygładzanie? Czy mogą do dziś wygładzić dowolnie duże nieregularności, czy tylko niewielkie? Takie podejście pozwala nam powiedzieć, że niezależnie od stanu początkowego istnieją procesy nieuchronnie działające we Wszechświecie w okresie jego wczesnej historii, które po piętnastu miliardach lat ewolucji sprawiają, że wygląda on bardzo podobnie do tego, co widzimy dziś.
Choć to drugie podejście wydaje się bardzo obiecujące, ono też niesie pewne problemy. Jeśli wykażemy, że dzisiejszy stan Wszechświata powstaje niezależnie od warunków początkowych, to nasze obserwacje nigdy nie pozwolą nam poznać stanu początkowego. Dzisiejszy stan byłby możliwy do wyjaśnienia przy założeniu dowolnych warunków startu. Jeśli zaś dzisiejszy stan Wszechświata — izotropia ekspansji, wielkoskalowa struktura rozkładu materii — jest odbiciem sposobu, w jaki Wszechświat powstawał, to być może uda się poznać stan początkowy drogą obserwacji dzisiejszego kosmosu.
Rozdział 2
Wprawdzie wszyscy inni w departamentach są specjalistami w swoim fachu, ale specjalnością Mycrofta jest wszechwiedza — „Tajemnica Bruce-Partington”, tłum, Krystyna Cękalska.
Kiedy w 1915 roku Einstein opublikował ogólną teorię względności, nie wiedziano jeszcze, że Wszechświat jest zbudowany z ogromnych gwiezdnych zbiorowisk, które dziś nazywamy galaktykami, Powszechnie sądzono, że te kosmiczne źródła światła — „mgławice”, jak wtedy je nazywano — leżą wewnątrz naszej własnej galaktyki, czyli Drogi Mlecznej. Nie było też żadnych sugestii pochodzących od filozofów czy astronomów, że gwiezdny kosmos może nie być statyczny. Taka panowała atmosfera intelektualna, gdy Einstein przedstawił swoją nową teorię grawitacji. W przeciwieństwie do teorii Newtona, którą teoria Einsteina zawierała jako szczególny przypadek i którą rozszerzała, ogólna teoria względności oferowała niezwykłą możliwość opisania całych wszechświatów, nawet
37