mne M-3, z którego przed Jaty przeprowadzi! się wprosi do rynsztoka małżonek — pijaczek.
Namiętni kochankowie przeżywali gehennę zanim piekielny Piotruś w reszcie zasnął. Jakby późno się bowiem nie umówili, latorośl nie spała. Oczy miał mgliste, głowa kiwała mu się z boku na bok. ale paskudnik nie spal. Paweł stawał aa głowic, a raczej na rękach, czytał bajeczki i komiksy, uciekał się do prób przekupstwa. W końcu u rcdniocha zamykała oczki błękitne juk niebo w maju. Mamuśka wymykała się z adoratorem na paluszkach. sczcpiali się w korytarzu, drżąc z pożądania. Ledwie udawało im się dopetznąć do drugiego pokoju i 'pozbyć paru sztuk garderoby, gdy rozlegało się ogłuszające: Mamooo!!! Trzeba więc było w pośpiechu doprowadzić się do przyzwoitości i zacząć całą szopę od nowa. Wreszcie wykończony bachor usypiał, a oni dorywali się do siebie w paniczny m pośpiechu. Paniczny m, bo dama ubrdaia sobie, że dziecina na pewno się obudzi, a zobaczywszy na własne ślepia, jak się dzieci robi i to w wykonaniu własnej mateczki i niewiele od siebie starszego w ujcia, w padnie w ciężką nerwicę.
— Będzie miał życie złamane. Nigdy się z tego nic otrząśnie, znienawidzi mnie na cale życie. Ucieknie z domu, albo jeszcze gorzej, da się uwieść jakiemuś pc-dera-śeic.
Paweł do tej pory znał na pamięć całą litanię takich tekstów. Kochali się więc wpółubrani nerwowo, w ciągłym pośpiechu i niedosycie. Ja miałbym już po pierwszym razie wszystkiego dosyć. Paweł natpmiast przeżywał namiętność swojego życia. Trwał w nieustannym, pełnym napięcia oczekiwaniu, które sprawiało, że każde dotknięcie mamy-pot w ora stawało się rozkoszą. Romans trwał. Padałcc skończy I wreszcie podstawówkę i objawił nieoczekiwany talent do ceramiki- Szkoła o tym profilu była dość daleko od Warszawy. Franciszka stała się dostępniejsza.
Ich pierwsze „wolne’* spotkanie okazało się slraśzti-wym niewypałem. Franciszka w dczabiłu, choć koronkowym. to była zupełnie inna Franciszka niż Franciszka ukradkiem obdzierana z majtek. Uroczysta kolacja była nudna jak (laki z ołejem. Paweł policzył jej wszystkie zmarszczki i siwe włosy, w tym jeden na podbródku, oczywiście obwisłym. Z uprzejmości pozwolił się rozebrać i ulokować w łożu. Aksamit nadal był aksamitem, cóż, kiedy łożąc na nim, daremnie oczekiwał owego ekscytującego: MamoooM! W zamian dostała mu się perrora na temat młodocianych impotentów. I to był konige. Niestety nie tylko z Franciszką.
Kilkanaście podejmowanych później przez Pawła prób spaliło na panewce. Kulturalne a zawiedzione niew iasty okazywały mu współczucie, raniej kulturalne drwiły z niego niemiłosiernie. Wyobrażam sobie, jak w tej sytuacji musiał go drażnić wyciekający ze mnie wszystkimi porami samczy wigor.
— Od tego czasu tyłko raz udało mi się nie skompromitować. No i mieć jakąś frajdę — żalił się mój nieszczęsny brat. — Była treserką. Pracowała w cyrku. Dostawałem niemal orgazmu, obserwując ją na widowni. Musiałem się mocno kontrolować, żeby nie wskoczyć za nią do klatki. Potem kochaliśmy się w wozie. Z sąsiedniego dolatywały pomruki, czasem wycia lwów. Było wspaniale. Wyjechała do innego miasta. Nic udało mi się jej znaleźć.
Położyłem zalanego w pestkę Impka do łózia, obiecuje sobie w duchu, że muszę go wspomóc. Próbowałem coś napomknąć o lekarzu, ale mnie wyśmiał.
Zawsze czułem się za niego odpowiedzialny. To w końcu mnie, nasza wyjeżdżająca za ocean mateczka poprosiła o opiekę nad tym podstarzałym dzidziusiem. Paweł był zawsze życiowo niepraktyczny. Bibliofil, po uszy zakopany w książkach dawał się bezlitośnie nabierać cwanym kumplom. Czynności domowe wykonywał na piątkę, ale już zrobienie zakupów przekraczało jego