ustępie przypomina Bismarck, że jezuici w krajacląl gdnc jeszcze istnieją, mają wpływ na młodzież, w o1 1 bec erego trzeb1 będzie wrócić do tego, co zrobiono! przed stu laty i rozwiązać ten zakon. Konkretnie pro2! ponure porozumienie na wypadek najbliższego konkla-J we. by nie dopuście do wyboru papieża zelanta, ale sta-1 rac się o wybór umiarkowanego. Jak wiadomo stało j się to rzeczywiście za trzy lata, ale bynajmniej nie na j skutek nalegań dyplomacji pruskiej, ale po prostsi wynikło z przekonania grona kardynałów, że w interes! sie Kościoła należy szukać porozumienia z władzą | świecką.
Na wiosnę 1875 r. Bismarck wysunął wobec Francji j sprawę znacznie poważniejszą niż spór kościelny ® Najpierw zabronił wywożenia koni, zakupywanych w Niemczech rzekomo na rachunek armii francuskiej, co miało być dowodem, że sztab francuski przygotor wuje wojnę odwetową w krótkim terminie. Równo-j cześnie parlament francuski uchwalił reformę wojsko1-wą. która zwiększała ilość batalionów piechoty o 144, o czym prasa niemiecka szeroko pisała, przemilczając fakt, że równocześnie zmniejszano ilość kompanii w batalionach z 4 na 3. Wreszcie co najdziwniejsze, zaalarmowano opinię niemiecką z półoficjalnej strony o zapowiadającej się koalicji, w związku ze spotkaniem w Wenecji Franciszka Józefa z Wiktorem Emanuelem. Spotkanie to miało być dowodem przygotowywanej koalicji katolickiej austriacko-włosko-francusko2 -papieskiej z dołączeniem do tego spisku anty niemiecki ego oczywiście i Polaków. Równocześnie dyplomacja notowała pogłoski o tym, że Bismarck ma zamiar przygotować wojnę z Francją przez wcześniejsze uderze-|e na Austrię. Zazwyczaj bardzo dobrze poinformo-iny ambasador brytyjski w Berlinie, Odo Russell, wyraźnie o tym wspomniał w swoich raportach do ■ondynu, jak i poufnych rozmowach z ambasadorem Bjnstro-węgierskim 9.
fcTrzeba jeszcze dodać, że spotkanie Franciszka Józe-pt 2 Wiktorem Emanuelem w Wenecji wywołało fał-fcywe komentarze nie tylko w Berlinie. W tym samym czasie pewna wysoko postawiona osobistość zwró-;ciła uwagę ambasadora austriackiego w Petersburgu pa wrażenie, jakie spotkanie w Wenecji wywołało ■ kołach polskich ,0. Otóż Polakom się zdaje, że Au-jptro-Węgry uczyniły pierwszy krok do oderwania się od przymierza mocarstw północnych, a do włączenia mę do nowej konfiguracji, a mianowicie sprzymierze-nia z Włochami, Francją i Anglią, co oczywiście wznowiłoby szanse dla sprawy polskiej, ów dygnitarz rosyjski skarżył się niejako ambasadorowi, że jeśli *r ostatnich czasach można by stwierdzić tendencje ze ■trony polskiej do szukania zbliżenia do rządu rosyjskiego, to po Wenecji postawa polska znacznie się ■pztywniła. Langenau nie chciał się więcej dopytywać, bo uważał, że to wszystko ma charakter absurdalny. Hbtotnie rozważania te nie były oparte na żadnych rze-czowych przesłankach, ale są dowodem, jaka nieufność panowała między wszystkimi państwami w tych fetach i jak zarówno w Petersburgu i Berlinie pamiętano o sprawie polskiej, stale obawiając się, że dzięki Jakimś machinacjom austriackim powstanie koniunktura międzynarodowa bardziej korzystna dla polskich aspiracji. Jeśli przypomnimy sobie ponadto, że w tych 3
143
Cały przebieg kryzysu z wiosny 1875 został dokładnie opisany we wszystkich podręcznikach historii dyplomacji, Szczegółową dokumentację znajdzie czytelnik w moim artykule pt.
Alarm wojenny 1875 r.
Kśrolyi do Andrśsayego, 1S V 1875. PA HE -188.
» Langenau do Andrisayego, 13 IV 1875, PA X - 87.