II. REGULARNOŚCI DYSKURSU 1. JEDNOSTKI DYSKURSU
Wprowadzenie pojęć takich, jak nieciągłość, rozłam, próg, granica, seria czy transformacja stawia przed analizą historyczną nie tylko problem ich praktycznego stosowania, ale i problemy teoretyczne. One właśnie zostaną tu omówione (zagadnienia praktyczne będą omówione wraz z przyszłymi badaniami empirycznymi — jeśli tylko nie braknie mi okazji, ochoty i odwagi, aby je podjąć). Przy tym będziemy je rozważać na jednej, szczególnej płaszczyźnie, którą tworzą dyscypliny — tak niepewne co do swych granic, tak niezdecydowane w swej zawartości — zwane historią idei, myśli, nauk lub poznania.
Najpierw trzeba dokonać pracy negatywnej: wyzwolić się z całej sieci pojęć, z których każde stanowi swoistą odmianę idei ciągłości. Nie mają one zapewne wyraźnej struktury pojęciowej, niemniej ich funkcja jest oczywista. Takim jest pojęcie tradycji. Dąży ono do nadania szczególnego statusu czasowego zespołowi zjawisk następujących po sobie i zarazem identycznych (lub przynajmniej analogicznych); pozwala odtworzyć rozproszoną historię w układzie tożsamości; upoważnia do usunięcia różnicy, właściwej wszelkiemu początkowi, by kazać cofać się bezustannie w nieskończonym wyznaczaniu źródła; dzięki niemu można izolować, na tle nieprzerwanego trwania, zjawiska nowe i przypisywać zasługę stworzenia ich — oryginalności, geniuszowi czy decyzjom właściwym jednostkom. Takim jest również pojęcie wpływu, dające podporę — nazbyt magiczną, by dawała się poddać dokładnej analizie — faktom przekazu i komunikacji. Odnosi ono do procesu o charakterze przyczynowym (nie tworząc wszakże żadnych ścisłych rozgraniczeń ani teoretycznych definicji) zjawiska podobieństwa i powtórzenia; łączy ze sobą ponad czasem i przestrzenią — jak gdyby działał tu jakowyś ośrodek propagacji — elementy określone jako jednostki ludzkie, dzieła, pojęcia czy teorie. Takimi są także pojęcia rozwoju i ewolucji. Pozwalają zgrupować szeregi rozproszonych zdarzeń, związać je jedną i tą samą zasadą organizacji, podporządkować wszechwładnemu modelowi życia (z jego siecią przystosowań, zdolnością do odnowy, nieustanną współzależnością jego różnych elementów, systemami asymilacji i przepływów), odkryć — już w punkcie początkowym — obecność czynnika spajającego i zarys przyszłej jedności, zawładnąć czasem przez stworzenie nieprzerwanie odwracalnego związku pomiędzy jakimś początkiem a jakimś kresem, które nigdy nie są dane, które wciąż się aktualizują. Takimi wreszcie są pojęcia „mentalności” i „ducha” pozwalające ustanowić, między równoczesnymi lub kolejnymi zjawiskami danej epoki, symboliczne więzy, grę podobieństw i odzwierciedleń — albo też objawiające jako zasadę jedności i interpretacji wszechwładzę świadomości zbiorowej. Należy podać w wątpliwość owe gotowe syntezy, owe układy przyjmowane zazwyczaj bezkrytycznie, owe związki, których zasadność uznaje się z góry. Należy wypłoszyć niejasne formy i moce, za pomocą których przyzwyczajono się łączyć z sobą ludzkie wypowiedzi, wypędzić je z mroku, w którym panują. I zamiast pozwalać na ich spontaniczne istnienie, trzeba raczej założyć, jeśli metoda ma być prawomocna, iż w pierwszej kolejności ma się do czynienia jedynie z populacją rozproszonych zdarzeń.
Niepokój budzą również pewne podziały i zespoły, które stały się dla nas czymś powszednim. Czy można przyjąć bez zastrzeżeń rozróżnienia między wielkimi typami dyskursu — czy też między formami i rodzajami — przeciwstawiające sobie nawzajem naukę, literaturę, filozofię, religię, historię, fikcję itd. oraz czyniące z tych dziedzin wielkie jednostki historyczne? Nie jesteśmy pewni stosowania tych rozróżnień w naszym świecie dyskursu, dzisiaj. Cóż dopiero, gdy chodzi o zbadanie zespołów wypowiedzi, które, w epoce ich formułowania, zostały rozłożone, podzielone i scharakteryzowane w zupełnie inny sposób: ostatecznie „literatura” i „polityka” to kategorie utworzone niedawno, można więc stosować je do kultury średniowiecznej czy nawet klasycznej jedynie tytułem retrospektywnej hipotezy oraz na zasadzie analogii formalnych lub podobieństw semantycznych. Wszelako ani
45