nięrozkładatne „jądro” czy trwały substrat podmiotowości j wiążący owe dane w samo-tożsamą jaźń, pytania moje
natychmiast przybierają charakter tak samo niesensowny, jak wszelkie metafizyczne kwestie. / U
Język, który w zdaniowych swoich tworach reprodu- •; kuje budowę faktów doświadczenia, ukazuje ponadto (nie wypowiada wszakże) coś, co nie może być zasadniczo opisane. „Należy milczeć o tym, o czym mówić nie spo-sób” —i powiada ostatni aforyzm Traktatu; język bywa pomocny, skoro może zartykułować samowiedzę własnych granic — pod tym względem status językowych narzędzi odpowiada w przybliżeniu pozycji, jaką ma „rozum” — w świecie duchowym Pascala — ale samowiedza ta jest > niejako automatycznym dotknięciem granicy tego, co nie
wyrażalne, i co, choćby było doniosłe dla życia, nie przeobrazi się nigdy w przedmiot poznania. Sama filozofia, jeśli ma prawomocnie istnieć, nie może aspirować do roli teoretycznego wyjaśnienia, ale jest zachowaniem, mającym ■ na celu -osiągnięcie jasności zdań nauk owych. (Ostatnią tę wskazówkę przejął Schlick, powiadając, że filozofia powołana jest do rozjaśniania znaczeń, jednakże znaczenia ostateczne słów mogą być tylko pokazane, nie powiedziane—- treści są niewyrażalne — -stąd filozofia nie jest sumą twierdzeń, a tym mniej „systemem”, ale zachowaniem wiodącym w wyniku do jasności sądów).
W Badaniach filozoficznych Wittgenstein zredukował znacznie wymogi, które musi spełniać wypowiedź sensowna, i faktycznie zgodził się uznać za sensowne wyrażenia zawierające Wszelkie słowa, których sposób użycia ma w ogóle reguły określone, a jednoznaczność utrwaloną w definicyjnych zabiegach potraktował jako ideał zasadniczo utopijny. Lużność reguł sensowności wyłożonych w tym dziele sprawiła, że posłużyło ono za oparcie'tendencjom, które raczej chciały opisywać faktyczne funkcjonowanie mowy, aniżeli precyzować jej składniki dla nau
kowych celów, i z góry odmawiały wartości .wysiłkom ujednoznaezniającym słowa potoczne; również dla niektórych teologów ten swobodny stosunek do sensowności twierdzeń okazał się przydatny w pracy nad uprawomocnieniem własnego zakresu pytań. Jednakże ta faza-myśli
m
Wittgensteina w znacznie mniejszym stopnia aniżeli pierwsza może uchodzić za część ewolucji myśli pozytywistycznej.
Pierwsze natomiast dzieło w paru głównie punktach przyczyniło się do radykalizacji pozytywistycznego programu nowych pozytywistów. Po pierwsze — stanowcza redukcja wszystkich sensownych, nieanałitycznych twierdzeń do zapisów elementarnego faktu. Po wtóre — wyni- -kająca stąd nominalistyczna interpretacja wiedzy naukowej (wszelka teoria naukowa jest w całości funkcją jednostkowych zdań opisujących fakty, na których została' zbudowana). Po trzecie — również wynikająca z pierwszego założenia — negacja sensowności metafizyki, zdezawuowanej jako zasadniczo .niemożliwa nie tylko w postaci twierdzeń, ale również pytań; wreszcie, skojarzona z tą regułą, neutralizacja pojęcia doświadczenia w duchu tym samym, iktóry u Avenąriusa znajdujemy. Po-czwarte — redukcja możliwej filozofii do logicznej analizy języka naukowego.
3. Zdania naukowe i metafizyka. Właściwy empiryzm logiczny nie zawsze bywał tak radykalny w kwestii sensowności, zwłaszcza jeśli chodziło o sensowność wypowiedzi dotyczących samego języka. Carnap, korzystając' z logicznej teorii typów i generalizując jej wskazówki, odróżniał różne poziomy językowe i traktując filozofię jako rodzaj języka, w którym o samym języku się mówi, zalecał jej badania nad warunkami syntaktycznej poprawności języka naukowego oraz jego. sensowności w Semantycznym rozumowaniu. W pierwszym okresie rozpowszechnione było wśród wyznawców logicznego empi-ryzmu przekonanie, że sensowność można utożsamiać po prostu ze sprawdzał nością, że więc tylko te zdania spełniają warunki sensowności, dla których można wymienić zabiegi pozwalające intersubiektywńie ustalić ich prawdziwość. Znana formuła „śen,s -zdania to * metoda jego sprawdzania” ujmuje zwięźle to stanowisko, wymierzone w intencji przeciw metafizycznym systemom, przeciw całej niemal filozofii zastanej. Bliższa eksplikacja tego zalecenia sprawiała jednakowoż kłopoty. Nie chodziło, oczy-