ku. Oznacza ona również, że w gruncie rzeczy miasta nasze wytwarzają różne typy ludzi w ich slumsach, szpitalach dla umysłowo chorych, więzieniach i przedmieściach. Te subtelne zależności powodują, że problem przebudowy miast i zintegrowania mniejszości przez kulturę dominującą jest bardziej skomplikowany, niż przewidywano. Podobnie brak pełnego zrozumienia przez nas więzi pomiędzy społeczeństwem a jego biotopem utrudnia proces technologicznego rozwoju krajów zwanych zacofanymi.
Co się dzieje wtedy, gdy stykają się ze sobą i oddziałują na siebie ludzie z różnych kultur?
W The Sileni Langucige sugerowałem, że komunikowanie się zachodzi jednocześnie na różnych poziomach świadomości, przebiegających od świadomości pełnej do kompletnej nieświadomości. Teraz wydaje mi się konieczne pewne rozszerzenie tego poglądu. Gdy ludzie porozumiewają się ze sobą, jest to coś więcej niż tylko przerzucanie w obie strony piłki konwersacji. Zarówno moje badania, jak badania innych dowodzą, że istnieje zbiór czujnie regulowanych, uwarunkowanych kulturowo serwomechanizmów, dzięki którym życie nasze trzyma się prostego kursu, podobnie jak samolot dzięki automatycznemu pilotowi. Jesteśmy wszyscy wyczuleni na subtelne nawet zmiany w zachowaniu się ludzi, wówczas gdy reagują oni na to, co robimy czy mówimy. W większości sytuacji skłonni jesteśmy najpierw nieświadomie, a później świadomie unikać wzmagania czegoś, co nazwałem „zwiastującym” czy też „zapowiadającym” etapem porozumiewania się, od zaledwie dostrzegalnych oznak irytacji do otwartej wrogości. W świeeie zwierzęcym dochodzi do zajadłej walki, jeżeli owa faza zwiastująca wywoła spięcie lub zostanie pominięta. Wśród ludzi wiele kłopotów w międzynarodowo-międzykulturowej sferze życia wywodzi się z nieumiejętności właściwego odczytania etapu zapowiedzi. W wypadkach tego rodzaju, gdy zaczynamy orientować się w tym, co się dzieje, jesteśmy już zaangażowani tak dalece, że nie umiemy się wycofać.
Książka niniejsza zawiera wiele przykładów nieporozumień wywodzących się przede wszystkim z tego, że żadna ze stron nie jest świadoma faktu, iż żyje w odrębnym świecie postrzeżeniowym. Każda strona interpretuje nadto wszystko to, co mówi inna, w kontekście określonego zachowania i w określonej scenerii; w wyniku tego brak jest w ogóle etapu przyjacielskich rokowań bądź staje się on kwestią przypadku.
Etolodzy, jak np. Konrad Lorenz, twierdzą, że agresja jest niezbędnym składnikiem życia; życie takie, jakie znamy, byłoby bez niej najprawdopodobniej niemożliwe. W normalnych warunkach agresja gwarantuje zachowanie należytych odstępów w rozmieszczeniu osobników, chroni gatunek przed taką liczebnością, jaka prowadzi do zniszczenia środowiska i wraz z nim samego gatunku. Gdy gęstość w miarę rozwoju populacji staje się zbyt wielka, wzmaga się też możliwość wzajemnego oddziaływania, co prowadzi do coraz większego stresu. W miarę narastania psychologicznego i emocjonalnego stresu zwierząt w ciele zaczynają zachodzić drobne, lecz doniosłe przemiany chemiczne. I dopóki nie dojdzie do stanu określonego jako „załamanie się” populacji, następuje stopniowy spadek urodzin z jednoczesnym zwiększeniem liczby zgonów. Tego rodzaju cykle rozwoju i załamywania się populacji są, jak się obecnie sądzi, typowe dla ciepłokrwi-stych kręgowców, a być może i dla wszystkich istot żywych. Jak to wykazali John Christian i V. C. Wynne-Edwards, zapasy żywności odgrywają w owych cyklach, wbrew popularnemu mniemaniu, rolę tylko pośrednią.
Człowiek rozwijając kulturę oswoił siebie same-
31