112 Teresa Walas
bie sprawę, że w tym na różne sposoby udoskonalanym kształcie, konserwowanym przede wszystkim przez zinstytucjonalizowaną formę, jaką były różnego rodzaju podręczniki uniwersyteckie i szkolne, historiografia literacka przetrwała dziesiątki lat niezależnie od wszystkich burz metodologicznych, jakie się nad nią przetaczały.
Przełom antypozytywistyczny i jego konsekwencje
Taką burzą był niewątpliwie przełom antypozytywistyczny: myśl Diltheya i cały neoidealizm niemiecki, wszystkie formy ekspresjonizmu czy intuicjonizm Bergsona. Dla rozwoju kulturowej historii literatury ważny był przede wszystkim nurt pierwszy, choć i on niósł w sobie koncepcje ambiwalentne, zyski bowiem antropologii oznaczały niekiedy stratę dla historii; i na odwrót: włączenie szerokiego horyzontu w obręb literackich badań wiązało się zazwyczaj z umniejszeniem wagi ujęć antropologicznych.
Wyzwolenie nauk humanistycznych od nacisku przyrodoznawstwa i uchylenie monometody, jakiego dokonał Dilthey, siłą rzeczy otwierało pole nowych konceptualizacji procesu literackiego. Zarówno jednak pojęcie życia, jak i pojęcie historycz-ności, tak istotne dla Diltheyowskiego światopoglądu, raczej prowadziło do zmiany w wyobrażeniach na temat historycznej wiedzy i sposobów trafnego jej uzyskiwania niż dostarczało wzorów nowej historiografii literackiej. Diltheyowskie życie rozumiane jako doświadczanie konkretnego istnienia w całej jego złożoności odnosiło literaturę z jednej strony do porządku indywidualnego i egzystencjalnego, z drugiej, w przeciwieństwie do wszelkich ujęć subiekty w istycznych - do porządku kultury, symbolicznego i obiektywnego. Oznaczało to, że literatura, czy szerzej - kultura, choć posługuje się zobiektywizowanymi cia (zob. G. Lanson, P. Tuffrau, Historia literatury francuskiej w zarysie, przeł. W. Bieńkowska, Warszawa i 965).
formami wyrazu, ukształtowana jest i przeniknięta na wskroś tym, co stricte antropologiczne, bo czynnikiem, który ją pierwotnie stwarza i określa, jest zmienny konkret ludzkiego istnienia. Jakiego więc rodzaju procedury badawcze można w świetle tych przeświadczeń uznać za prawomocne i fortunne? Na pewno te, które zmierzają - poprzez wczucie, nie zaś poprzez jakąkolwiek uprzednią kategoryzację czy założone prawa - do odtworzenia całości, dających się określić jako konkretny świat ludzki, czyli zarówno do ujęcia zjawisk indywidualnych - takich jak jednostka twórcza, jak i do uchwycenia struktur bardziej rozbudowanych i rozleglej szych - jak formacja duchowa. Oba te typy badawczego postępowania znalazły swoje pokazowe, rzec można, realizacje; pierwsza w książkach Gundolfa czy w pracy Ber-trama o Nietzschem, druga - u Korffa czy Cysarza27. Łatwo się też domyślić, że te pierwsze dostarczały przedstawień statycznych, strukturalizujących bądź typologizujących (ku ujęciom takim skłaniał się też sam Dilthey jako twórca typologii światopoglądów), których przedmiotem bywała przede wszystkim psychofizyczna jedność osobowości twórczej lub poszczególne prądy, traktowane jako jednostkowe odzwierciedlenie czy upostaciowanie „ducha czasu”. Natomiast, interesujące nas tu ujęcia dynamiczne, często nacechowane romantycznymi afiliacjami i ciążące wyraźnie ku obiektywnemu idealizmowi, odwoływały się bezpośrednio do owego ducha, raz rozumiejąc przez niego idee (tak rzecz się miała u Korffa), innym razem, jak w przypadku Cysarza, syntezę sił duchowych narodu przejawiających się w rozmaitych formach umysłowej i estetycznej żywotności. Wprowadzenie wszakże takiego rozległego horyzontu rodziło pewne komplikacje wynikłe z trudności, jakie nastręczało pogodzenie dwu różnych wyobrażeń ruchu: wyobrażenia witalistycz-nego, zawartego w pojęciu życia, oraz wyobrażenia logicznego odziedziczonego po Heglu, a także mechaniczno-organicznego, trwale obecnego w historycznej wyobraźni i przyległego do ta-
27 Zob. Teoria badań literackich za granicą. Antologia, wybór, wstęp i opr. S. Skwarczyńska, t. 2: Od przełomu antypozytywistycznego do roku 1945, cz. I: Orientacje poetocentryczne i kulturocentryczne, Kraków 1974.