JOSE V A N DIJCK Z M E D I AT Y Z O WA N E WSPOMNIENIA W EPOCE CYFROWEJ
Latem 2003 roku kupiłam sobie cyfrowy aparat fotograficzny - nie byłam więc pionierką tej technologii. Poszłam za radą rodziny i przyjaciół, którzy wychwalali jej twórczy potencjał, zapewniając, że dzięki niej na nowo odkryję w sobie żyłkę fotoamatora. W niespełna miesiąc zrobiłam kilkaset zdjęć, nie licząc tych, które skasowałam z aparatu czy z twardego dysku. Dzięki temu zakupowi odkryłam w sobie nowy entuzjazm, szczególnie kiedy zaczęłam porządkować i skanować stare odbitki składowane w pudełkach po butach. Programy graficzne pozwoliły mi retuszować, skanować i umieszczać stare zdjęcia w zaskakujących kontekstach, i odkryły przede mną nowy potencjał fotografii. Poza zdjęciami, na moim twardym dysku znalazły się setki plików muzycznych, ślad mojego wcześniejszego cyfrowego odkrycia - systemu wymiany plików Kazaa - budzącego we mnie szczególny głód starych piosenek, które kopiowałam na odtwarzacz MP3. Piosenki te z kolei sprawiły, że odgrzebałam swoje niemal zapomniane pudełka z odręcznie pisanymi listami, pamiętnikami i notatkami i zaczęłam zastanawiać się nad ich zeskanowaniem, nim wyblaknie tusz i staną się nieczytelne. Na koniec zaś musiałam zmierzyć się z setkami starych kaset wideo leżących na półkach dużej szafy i zbierających kurz od czasu, gdy popsuł się mój magnetowid i przerzuciłam się na nagrywarkę dvd. Konieczność wybrania i przeniesienia setek starych utworów, zdjęć, nagrań wideo i listów wywołała we mnie zarazem ekscytację i zmęczenie. Podniecająca była możliwość swobodnego oddania się nostalgii podczas buszowania wśród tych analogowych artefaktów, a być może również szansa na przywrócenie części z nich do życia procesie tworzenia nowych wspomnień i obiektów. Zmęczenie pojawiło się, gdy zrozumiałam, że taka akcja ratowania mojej przeszłości byłaby i nie tylko czasochłonna, ale wymagałaby też podejmowania rozdzierających decyzji o tym, co należy zachować, a co wyrzucić po zakończeniu digitalizacji.
Na początku podeszłam do tej kwestii od strony praktycznej: chaotyczny zbiór rrzedmiotów wymagał systematycznego rrorządkowania. Jednak kiedy się nad tym zastanowiłam, doszłam do wniosku, że problem nie polega na bałaganie w moich pudełkach i na biurku. Obiekty i technologie te wywołały we mnie pytania dotyczące pamięci i mediów - znacznie bardziej złożone, niż przypuszczałam. Zawartość mojego pudełka po butach ktycznie stanowiła wyzwanie — jak przechować analogowe wspomnienia - cyfrowych ramach? - ale poza moimi osobistymi dylematami sprowoko-iła refleksję nad związkiem między materialnymi obiektami a autobiograficzną pamięcią; między technologiami medialnymi a naszymi zwycza-ai i rytuałami wspominania. Moja prywatna kolekcja przedmiotów stała [ e; przyczynkiem do namysłu nad tym, jak przechowujemy i przedstawiany innym obrazy nas samych; jak prywatne zbiory stają się częścią wiel-go fenomenu społecznych rytuałów przechowywania i przywoływania pomnień. Zastanawiałam się, czy moje przejście od analogowych do cy-iwych obiektów pamięci było skutkiem ogólnego technologiczno-komer-nego trendu, czy własnego pragnienia, by bardziej twórczo zająć się bliski-pr: mi artefaktami. Mikrokosmos moich pudełek okazał się puszką Pandory Iną nieoczekiwanych filozoficznych pytań o naturę, kulturę i politykę te-, co nazwałam „zmediatyzowanymi wspomnieniami. Dlaczego i jak two-
115
Jose van Dijck - wykłada na Uniwersytecie Amsterdamskim. Wydała między innymi The Transparent Body: A Cultural Analysis of Medical lmaging{2005) i Mediated Memones in the Digital Age (2007).
Jak przechować analogowe wspomnienia w cyfrowych ramach?