46 Kozdzlal pierwszy. Obraz w powiększeniu
ślenia i działania można by nazwać strukturami transcendentnie historycznymi, są one bowiem uniwersalnie narzucone wszystkim członkom społeczeństwa jako transcendentne: w konsekwencji androcentryczne wyobrażenia reprodukcji biologicznej i społecznej ulegają wpisaniu w obiektywność zdrowego rozsądku rozumianego tu jako praktyczny konsensus (czyli inaczej: dotyczący znaczenia praktyk konsensus doksycz-ny). Owe schematy myślenia są wykorzystywane do postrzegania i opisu rzeczywistości (także relacji władzy) przez same kobiety, choć w całości są produktem inkorporacji relacji władzy wyrażanej przez system podstawowych dla porządku symbolicznego opozycji. A zatem ich akty poznania sprowadzają się do praktycznego rozpoznania (i uznania) dokonywanego w sytuacji podległości przemocy symbolicznej, której to przemocy nie da się potwierdzić jako takiej1.
nie mogąc zapobiec wszystkim możliwym nieporozumieniom, chciałbym przynąjmnicj wspomnieć o najpoważniejszych wypaczeniach sformułowanej przeze mnie teorii przemocy symbolicznej. Ich wspólną cechą jest bardzląj lub mniej redukcjonistyczne traktowanie pojęcia „symboliczne", którego szczegółowe omówienie znalazło się w jednym z dawnięj opublikowanych artykułów2. Jedno z najczęstszych nieporozumień polega na akcentowaniu efektów czysto symbolicznych z pominięciem ich wymiaru materialnego, czyli rzeczywistych skutków przemocy symbolicznej, co siłą rzeczy prowadzi do minimalizowania znaczenia aktów przemocy fizycznej: bicia, gwałtów, eksploatacji kobiet, lub gorząj, rozgrzeszania mężczyzn stosujących te formy przemocy, co nigdy nie było moim zamiarem. Ujmując „symboliczne" w opozycji do „realnego", zakładalibyśmy, że przemoc symboliczna jest pozbawioną wymiaru realności przemocą czysto „duchową". Celem materialistycznej teorii ekonomii dóbr symbolicznych, Którą konstruuję od wielu lat, jest przekroczenie owego naiwnego dualizmu właściwego prymarnemu materializmowi. Chodzi więc o ukazanie obiektywnego wymiaru subiektywnego doświadczania dominacji. Inne nieporozumienie związane jest z moim stosunkiem <lo etnologii i jej funkcjami heurystycznymi, o których niejednokrotnie pisałem. Jak głoszą pewne opinie, mój sposób wykorzystania etnologii prowadzi do odbudowy mitu „prawdziwej kobiecości" (lub „prawdziwej męskości") czy też, co gorsza, do „uwiecznienia" struktury męskiej dominacji, ponieważ ukazuję ją jako niezmienną. Otóż struktury dominacji nie są ahistoryczne; celem mojego przedsięwzięcia jest pokazanie, że są one wytworem niekończącego się procesu reprodukcji (są więc historyczne), w którym uczestniczą zarówno poszczególne podmioty działające (jak na przykład mężczyźni sprawujący władzę symboliczną i fizyczną, realną), jak i instytucje: rodzina, Kościół, Szkoła, Państwo.
Kategorie skonstruowane przez grupy dominujące są stosowane przez zdominowanych nawet do postrzegania i opisu samej relacji dominacji, co sprawia, że ową relację postrzegają jako naturalną. Wpisany w wyobrażenia kobiet ka-byiskich na temat własnej płci zabieg kategorialnej autode-precjacji i samokrytyki powoduje, że jest ona postrzegana jako odpychająca i szpetna (we współczesnym społeczeństwie podobną rolę pełni przekonanie kobiet o niezgodności własnego ciała z ustanowionymi przez modę kanonami piękna), określając warunki akceptacji zdewaloryzowanego obrazu własnej osoby53. Przemoc symboliczna istnieje więc dzięki szczególnemu typowi posłuszeństwa, którego zdominowany nie może wypowiedzieć dominującemu (i dominacji), gdyż myśląc o nim i o sobie oraz o łączących ich relacjach, dysponuje narzędziem poznawania, które jest im wspólne, a które pośrednicząc w procesie wcielania dominacji - zarazem wprowadza tę relację jako naturalną. Oznacza to, że schematy służące postrzeganiu i ocenianiu siebie oraz grupy dominu-
" badania prowadzone we Francji w 1996 roku ujawniły, że kobiety mają Irudności z akceptacją własnego ciała.
Werbalne i niewerbalne znaki określające pozycję symbolicznie dominującą (mężczyzna, szef, szlachcic) mogą być odczytane (podobnie jak stopnie wojskowe, których trzeba się nauczyć) tylko przez tych, którzy nauczyli się deszyfracji „kodu".
P. Bourdieu, Sur le pouuoir symboliąue, „Annaies" 1977, t. 32, nr 3, s. 405-411.