kom. Mariusz Gajewski Wydział Operacji Pościgowych CBS KGP
Warszawa dnia 26 sierpnia 2014 r.
W związku z zapytaniem otrzymanym z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która jednostka policji w dniu 4 lipca 2014 roku prowadziła przeszukanie lokalu nr 25 mieszczącego się w Warszawie przy ul. Młynarskiej 25 zamieszkiwanego przez Arkadiusza Brysiaka (ur. 26.02.1979r s. Mariusza i Haliny zd. Podgórska), podjęto czynności służbowe w ramach sprawy RTN 6/14, zmierzające do ustalenia powyższych okoliczności.
Z otrzymanych informacji wynikało, że w przeszukaniu brało udział trzech funkcjonariuszy policji. Jeden w umundurowaniu, pozostałych dwóch w ubiorach cywilnych. W wyniku tych czynności zabezpieczyli oni nośniki danych i jakieś dokumenty. W trakcie przeszukania w w/w mieszkaniu przebywała tylko Anna Lis (ur. 14.07.1978r. c. Mariana i Ewy zd. Żurek) konkubina Arkadiusza Brysiaka.
W toku podjętych czynności weryfikacyjnych ustalono, że żadna z jednostek policji nie prowadziła przeszukania pod wskazanym adresem. Dokonano również przejrzenia zapisu monitoringu z dnia 4 lipca 2014 roku z rejonu ulic przyległych do posesji przy ul. Młynarskiej 25, na którym nie stwierdzono osób odpowiadających opisowi z otrzymanej informacji. Po kilkukrotnych próbach skontaktowania się z Anną Lis oraz Arkadiuszem Brysiakiem w dniu 20 sierpnia 2014 roku doszło do bezpośredniego spotkania z Anną Lis.
Wymieniona w trakcie prowadzonego rozpytania oświadczyła, że pokłóciła się ze swoim konkubentem i nie wiedząc jak pozbyć się go z mieszkania, które wynajmuje wymyśliła sobie historię z przeszukaniem. Wiedziała, że tym może przestraszyć swojego konkubenta Arkadiusza Brysiaka, ponieważ wiedziała, że pracuje on dla Marka Falenty, który jak słyszała z mediów zamieszany jest w „aferę podsłuchową". Stwierdziła, że całe to przeszukanie było jej wymysłem. Nie sądziła, że Arkadiusz Brysiak jak się dowie o tym przeszukaniu to skontaktuje się z Markiem Falentą i będą interesowały się tym media oraz prokuratura. Dodatkowo Anna Lis stwierdziła, że obecnie nadal jest z Arkadiuszem Brysiakiem, który został wmieszany w „aferę podsłuchową". Ponadto oświadczyła, że w innej sprawie, w którą zamieszany był Arkadiusz Brysiak i Marek Falenta, dziwnym jest fakt, że tylko Arkadiusz Brysiak posiada zarzuty w tej sprawie, a Marek Falenta, który najpierw był podejrzanym obecnie jest świadkiem i cała wina spadła na Arkadiusza Brysiaka, który jak stwierdziła nie mógł podejmować żadnych decyzji giełdowych bez wiedzy swojego pracodawcy. Tym bardziej, że przecież jak jej wiadomo, Marek Falenta wiedział, że Arkadiusz Brysiak nie posiada odpowiedniej licencji. Ze słów Anny Lis wynikało, że może posiadać wiedzę na temat spekulacji giełdowych dokonywanych przez Arkadiusza Brysiaka w trakcie pracy u Marka Falenty, o których mogła dowiedzieć się mieszkając wspólnie z Brysiakiem. Wymieniona jednak nie chciała podać, żadnych faktów tłumacząc, że nie chce być ciągana po sądach.
22 sierpnia 2014 roku spotkano się bezpośrednio z Arkadiuszem Brysiakiem, który w trakcie prowadzonej rozmowy oświadczył, że o przeszukaniu dowiedział się od swojej dziewczyny Anny Lis, informacja ta bardzo go wystraszyła, bo nie wiedział o co w tym wszystkim chodzi. W związku z powyższym jak twierdzi Arkadiusz Brysiak, skontaktował się on telefonicznie z Markiem Faientą, który nakazał mu udać się na ul. Kopernika w Warszawie i opowiedzieć to wszystko adwokatowi, który będzie na niego czekał. Arkadiusz Brysiak twierdzi że zrobił tak jak mu kazał Marek Falenta, na miejscu podpisał pełnomocnictwo i pewnie dlatego też adwokat zwrócił się do prokuratury