aia (diff&rance)
Jacąues Derrida
legaj# |e^
naprzód, owo miejsce, zarazem rodzinną siedzibą i grJ gne nie.„istnieje. Nie istnieje pismo czysto i Ściśle bowiec tego, co własne, gdzie tworzy się w postaci róża lityczne. Tzw. pismo fonetyczne może funkcjonować ekonomi a śmierci. Kamień ten o ile tyld fesady i de iure — a nie tylko z racji niedostatków umie się rozszyfrować jego legendę — niemalże rrfó|| lirycznych i technicznych — jedynie dopuszczając o śmierci dynasty. m menie „znaków” niefonetycznych (znaki przestankowe,
Grobowiec ten nie daje nawet pogłosu. Rzeczywiści stęp itd.), do których, jak zauważymy niebawem, po-bowiem w tym wystąpieniu, słowami dopiero co wymjS Se znaku daje się odnieść z trudem. Więcej, sama gra wionymi na posiedzeniu Francuskiego Towarzystwa fij Sile, będąca — o czym tylko przypomniał de Saussu-lozoficznego, nie mogę dać znać Państwu, o jakiej di fi |f- warunkiem możliwości i funkcjonowania wszelkich fśrence mówię, w chwili, kiedy o niej mówię. Mogę mdl |ków, jest grą milczenia. Niesłyszalna jest różnica mię-wić o owej różnicy graficznej jedynie odwołując się stafj f -dwoma fonemami, która pozwala im istnieć i funkcjo-w swym przemówieniu do samego pisma oraz uściślaj!! Sfeć. To, co niesłyszalne, otwiera drogę rozumieniu obu za każdym razem, że odwołuję się do diffśrence (z e) lijfo Sych fonemów, takich, jakie same się przedstawiają. do diffirance (z a). Z pewnością nie ułatwi to nam dzp Sji więc nie istnieje pismo czysto fonetyczne, to dla-zadania i sprawi wiele kłopotów zarówno Państwu,- jak że nie istnieje czysto fonetyczna phome. Różnica i mnie sainemu, jeśli będziemy chcieli się zrozumiea raiwiająca fonemy i pozwalająca je uchwycić sama poty^ każdym rabie objaśnienia ustne, które będę pocfil Raje niesłyszalna.
^między dwoma' obrazami. Zapewne. Ale jeśli z tego Rktu widzenia różnica między .c~i~a zaznaczona w dif-|)nce wymyka się wzrokowi i-słuchowi, to fakt ten Ida je być może szczęśliwie myśl, że w tym miejscu Jeży się odwołać do pewnego porządku nie należącego jdo zmysłowości: Lecz tym bardziej nie do rozumności, fedo pewnej idealności, nieprzypadkowo związanej
wać — mówiąc: „z e” albo: „z a" — odnoszą się w spS Odpowie ktoś na to, że z tych samych powodów rów-sób nieunikniony do tekstu napisanego, teksjl różnica graficzna pogrąża się w mrokach, nie wypeł-strzegącego mojej wypowiedzi, tekstu, który trzyipaS lisię treściami zmysłowymi, lecz wysnuwa z siebie ja-przed sobą, który będę odczytywać i ku któremu bęcui (niewidzialny stosunek, zarysowuje niewidoczny zwlą-próbował skierować spojrzenia i gesty Państwa. Nie beM dzlemy mogli obejść się tutaj bez przejścia przez tel| pisany, bez podporządkowania się nieporządkowi,. 1 się w nim wytwarza, i o to właśnie przede wszystkimi chodzi. iga
Owo piramidalne milczenie róźnfcy graficznej mięć™ e i a może zapewne funkcjonować Jedynie w ramach
śtemu pisma fonetycznego oraz w obrębie języka i gp^Bbiektywnością samego theorein czy intelektu; w tym matyki historycznie związanej z pismem fonplycznyr^Majscu trzeba się odwołać do takiego porządku, który nie po'dohnie jak z całą kulturą, która jest od niego-nieooMffiiszcza do siebie przeciwieństwa między tym, co .tyczna. Ale rsiekłbym, że właśnie to milczenie, funkcj3^mvytnc zmysłami, a tym, co uchwytne intelektem, nujące jedynie w ramach tzw. pisma fonetycznego, wsl|^K|ćiwieństwa, na którym opiera się filozofia. Porządek, żuje lub przypomina w sposób bardzo pożytecznym nie dopuszcza do siebie tego przeciwieństwa, a nie
376