GŁÓWNY BOHATER TRAGEDII
nięciu naprzód akcji sztuki, jak i konieczności dla
zrozumienia charakteru bohatera głównego.
W świetle takiego badania wszystkie wykładnie spo. pularyzowane przez krytyków szkoły psychologicznej (skrajna depresja duchowa bohatera, myśl paraliżująca czyn, intencja samobójcza, chęć niebytu, wątpliwości co do istnienia życia zagrobowego) okazują się bezpod. stawne lł.
Spostrzeżenia tego rodzaju umacniają w nas przekonanie o wysokim artyzmie budowy dramatycznej Hamleta, o wielkim kunszcie jego kompozycji, wynikającej z bogactwa myśli i dojrzałości duchowej jego twórcy.
Postać głównego bohatera. Najbardziej urzekającą i renesansową stała się sztuka dzięki kreacji samego głównego bohatera. Jedynie wielkiej miary człowiek, nie tylko poeta, człowiek z gruntu niepospolity, obdarzony od urodzenia przymiotami, które zwykliśmy określać jako genialne, dojrzały w usilnym dążeniu do przyswojenia sobie takiej doskonałości, iżby mógł powiedzieć o sobie z najbardziej przodującymi umysłami swej epoki: Homo sum, nihil humani a me alienum puto — mógł stworzyć poetycki konterfekt o skali Hamleta.
Wiemy, że Szekspir od chwili przybycia do Londynu obserwował bacznie życie publiczne i zastanawiał się nad biegiem spraw ludzkich, a czując
H W. Chwalewik, To be or not be, Sprawozdania PAU, 1949, nr &
się bezsilnym wobec zła społecznego, na którego widok wolał raczej odejść w krainę mroku, skarżył się w sonecie 66:
Znużon tym wszystkim pragnę tylko śmierci:
Widzę, jak zasług mieniem kij żebraczy I jak się nicość napuszona wierci,
I jak i szczerość przysięga inaczej,
I jak niegodnym krzyże dają złote,
I jak zdeptana jest dziewiczość miła,
I jak prawdziwą ukrzywdzą się cnotę,
I jak przez słaby rząd kuleje siła.
Jak wobec władzy sztuka mdłą jest w słowie,
I jak nad wiedzą pieczę mają błaźni,
I jak prostactwem prostota się zowie.
Jak dobro więźniem, a zło stróżem kaźni:
Znużon tym wszystkim, chciałbym odejść w ciemnię. Jeno że nie chcę, byś został beze mnie **.
W roku 1601 daleko za sobą zostawił takie młodzieńcze nastroje przyjaciel hrabiego Southamptona z roku 1593. Przewyższył wielokrotnie hrabiów i niefortunnych dworzan królowej Elżbiety. Uświadomił sobie w bujnie rozwiniętej twórczości scenicznej, bez zapewnienia nawet ze strony Franciszka Meresa, że przerósł Plauta i Senekę, że dawni jego hrabiowscy mecenasi przejdą do potomności tylko dzięki jego nieśmiertelnym wierszom. Gdy myślał o dworakach, mógł przyrównując ich do gąbki pytać
w Przekład Jana Kaiprowlcia,