■ drodze na jarmark. Scena z filmu „Chłopi” zrealizowanego w r. 192\). W środku: Jagna i Dominikowa
przelotnego nastroju, co autor, mówiąc o niej, raz po raz podkręca (I, 130; n, 78; III, 42; III, 155). Tę nieokreśloność, topą wielokierunkowość niejasnych pragnień bardzo do-rwypowiada Jagna w rozmowie z Antkiem:
„(_] taka cichość we mnie rośnie, kieby śmierć przy mnie stojała, a tak mnie cosik porywa, tak ponosi, że tego nieba bym się uwiesiła i z tymi chmurami poniesła w świat” (U, 232)
Nawet jej pragnienia miłosne nie są jasno sprecyzowane: mieszają się w nich, zachodzą na siebie obrazy zmysłowej miłości do Antka i sielankowo-poetyckiego zadurzenia się w Jasiu* (II, 77—71; III, 217). W tej urodzonej artystce, którą w stan estetycznej ekstazy wprawia muzyka organów czy opowia-
dania Rocha (II, 207) i która inspiracje tej ekstazy wyraża dostępnymi dla niej formami twórczości (wystrzyganki, kraszanki), w tej nieświadomej poetce^ żyjącej przede wszystkim marzeniami i tęsknotami, wygasł całkowicie tak elementarny dla członka społeczności wiejskiej instynkt posiadania, ambicja zapewnienia sobie pozycji społecznej drogą gromadzenia i pomnażania dóbr materialnych. Ileż to razy i w jak dobitny sposób daje ona wyraz swojemu lekceważeniu dla bogactwa (I, 126; I, 202; II, 79—80; III, 42; IV, 86). I tu właśnie, w jej „odmienności”, a nie w rzekomym złym prowadzeniu się, leży trudność umiejscowienia się na stałe w zbiorowisku wiejskim, ta trudność, której Jagna nie może w żaden sposób pojąć, nawet wtedy, kiedy — jak na przykład w scenie przeżyć związanych z powrotem chłopów do Lipiec — uświadamia sobie na moment swoje osamotnienie w gromadzie, swoje wyłączenie z jej życia.
Jagustynka
Postacią, na którą za mało zwraca się uwagi, jest jedna z najznakomitszych charakterograficznych kreacji Reymonta — Jagustynka. Inteligencją przewyższa ona chyba wszystkich bohaterów powieści. Tylko, że własne nieszczęścia i własna krzywda zatruły, spaczyły jej pogląd na człowieka. Wszędzie tropi podstęp, fałsz, złośliwość i działa zgodnie z tym przeświadczeniem. Intryguje, waśni, wyszydza i drażni ludzi, rada szerzyć zamęt, powikłania, awantury. Jej złośliwość wszakże to ostatnia broń istoty głęboko nieszczęśliwej, gotowej mścić się na całym świecie za swoją niedolę. Wypowiada się przęśl nią gniew zepchniętych na margines życia, upośledzonych, kry™ jących swój ból kpiną i śmiechem („— A cóż to? płakaniem biedy se odejmę? Tyla mojego, co się pośmieję” — III, 75).
Popłacze jednak i ona — z radości, gdy się dowie o powrocie chłopów z więzienia, z żalu nad cudzym nieszczęściem, nawet nad nieszczęściem własnych dzieci, które wygnały ją z domu,
51