wiejskiego oparty na owej hierarchii posiadania, na auto-tylec ie zamośnośd i gospodarności zaczyna się chwiać. Po-H|Imi tego przeludnienie wsi i związane z nim nieuchronnie Wdrebaiwi# gospodarstw:
_ Baczę. kiej to w Lipidach wszystkiego piętnastu gospodarzy siedziało — zaczął anowu By lica [„.].
— A teras siedli czterdziestu! (...)
m i nowe już czekają na działy, urodzi rok czy nie, a naród zawsze jednakowo pionuje, juści... a ziemi nie jmnt niecoś lat, a zabraknie la wszystkich...
— A bo to już dzisiaj we wsi nieciasno! — rzekła kawałowi.
— Prawda, a kiej się chłopaki pożenią, to już la ich diiod nie ostanie i po morgu, juśęi...” (III, 136)
Nadzieje Hpeckie wiążą się z gruntami dworskimi, które Wikac ciężkiej sytuacji finansowej dziedzica zostaną prawdo-MpfcMo rozparcelowane. (Warto zwrócić tu uwagę na fakt, że jeżeli Weyssenhoff w późniejszej, bo w 1913 roku wydanej Gromadzie uderza w tony sołidarystyczne i propaguje „sąsiedzkie" porozumiecie wsi z dworem, to Reymont dostrzegał między nimi sprzeczność interesów wykluczających możliwość zgody i współdziałania.) Cóż, kiedy wieś nie może zdobyć się aa solidarną akcją zbiorowego wykupu ziemi i jej podziału kierowanego jakąś określoną zasadą. Zamożni gospodarze wolą powiększyć własne gospodarstwa w drodze indywidualnego wykupu podworskich parcel To powoduje powstanie dwu frontów oporu: pokoleniowego i społecznego. Dorośli synowie pątodincy burzą się przeciw pełnieniu funkcji parobków na „ojcowym", marzą się im samodzielne gospodarstwa, gwarantującą wyjście ze stanu zależności, wzięcie czynnego udziału w życiu gromady:
„Juści, że młodych powinni przypuścić do gruntów i do* rządów." (II, 14f)
Jeżeli jednak gospodarscy synowie mogą jeszcze łudzić się „mitem parceli", choć najpełniejsza nawet jego Tealizacja przedłużyłaby tylko okres rozdrabniania gospodarstwa i postępującego ubożenia wsi, to w daleko gorszej sytuacji są komornicy. Im bowiem uzyskanie choćby skrawka ziemi podworskiej umożliwiłby jedynie rozdział jej kierowany nie zasadą zamożności, lecz potrzeb. Tego domaga się na zebraniu w karczmie Kobus:
„A komornik! to co? Psi pazur? I nam się należy ziemia! Nie- dopuść im do zgody! Po sprawiedliwości być musi! Jakże, to jeden ledwie już spaśny kałdun udźwignie, a drugi ma zdychać z głodu? Po równo musi być ziemi la wszystkich!” (IV, 65)
Jakże zareagowali gospodarze na ten występ „dziada”? Po prostu go „wyciepnęli za drzwi”. Dla lipeckicb posesjonatów myśl o dzieleniu ziemi wedle potrzeb jest dziwactwem, nie zasługującym w ogóle na roztrząsanie.
Nie mieliśmy przed Chłopami książki, która tak szeroko i wszechstronnie ukazałaby rolę elementu ekonomicznego w życiu wsi, proces karłowacenia gospodarstw i nieuchronnie zbliżający się generalny kryzys klasycznego modelu rolnictwa opartego na indywidualnym posiadaniu ziemi. Tych szerszych wniosków o charakterze społeczno-ekonomicznym autor już bezpośrednio nie wysnuwał, ale wynikają one nieodparcie z przedstawionego w jego dziele stanu rzeczy. Pod tym względem Chłopi zachowali do dziś nieprzedawnioną wartość jako obraz zachodzących na przełomie stuleci przemian ekonomicznych i społecznych w życiu wsi polskiej. /
1. Jakie układy hierarchiczne istnieją na wsi? Który z nich jest najważniejszy i dlaczego?
2. Jaką rolę gra czynnik ekonomiczny w osobistym życiu mieszkańców wsi? (Poszukaj w powieści przykładów tutaj nie
67